niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 18

Byłam oburzona.Jak oni mogli zostawić mnie tu samą z nim?!. Nie dość, że fala wspomnieć uderzyła w tył mojej głowy, to zaszczyciły mnie również łzy wspomnień. To nie powinno się zdarzyć, a ja jak głupia pozwoliłam mu na pocałunek.Przekręciłam zniesmaczona oczami i weszłam do domku. Pocieszeniem w tym wszystkim był fakt, że i tak nie będę miała styczności z chłopakiem. Zamknęłam drzwi i pierwsze co zrobiłam to pobiegłam do łazienki. Napełniłam wannę ciepłą wodę następnie zanurzyłam się w niej po uszy.Uczucie było tak przyjemne,że nie wiem,kiedy moje oczy się zamknęły.
Zimny powiew,który otulił moje ramię,zbudził mnie ze snu.Zatrzęsłam się,kiedy zdałam sobie sprawę,że woda jest naprawdę zimna a ja spędziłam w niej dobre kilka godzin.Zatrzęsłam zębami,wychodząc z wanny.Otuliłam się miękkim białym ręcznikiem,kierując się w stronę pokoju.Przebrałam się w ciepłe ciuchy i automatycznie ruszyłam do kuchni.Wstawiłam wodę,jednak coś nadal było nie tak.W domku było potwornie zimno,ale nie powinno być.Ogrzewanie było włączone a ja czułam się jak kostka lodu.Zalałam wrzątkiem kubek z herbatą,następnie trzymając go w rękach założyłam kurtkę i buty i wiedząc,że robię źle wyszłam z domu,kierując się tam gdzie wcale nie powinnam iść.Zapukałam rytmicznie do drzwi jednak,kiedy odpowiedziała mi jedynie cisza,sama postanowiłam wejść.
-Styles?-krzyknęłam,ale chwilowo zamilkłam czując jak wszechogarniające ciepło otula moje zziębnięte poliki.-A to skurwiel!-syknęłam i automatycznie zaczęłam przeszukiwać dom.Znalazłam go jak wylegiwał się w swoim pokoju.Czułam jak ciśnienie powoduje skok ciepła.Jak on mógł wyłączyć mi ogrzewanie?!
-Co z Tobą nie tak?!-krzyknęłam rzucając w jego kierunku gniewne spojrzenie.
Chłopak arogancko spojrzał na moją zmarzniętą postać po czym się uśmiechnął.Skończony idiota!
-Ze mną? Ze mną jest wszystko dobrze.Jednak to ja powinienem zadać Ci to pytanie biorąc pod uwagę to,że wparowałaś bez zaproszenia do mojego domu!-odgryzł się krzykiem.
-Nie byłoby mnie tu,gdybyś nie wyłączył mi ogrzewania!-splunęłam patrząc na jego krzywy uśmiech.-Harry to wcale nie jest śmieszne..-skrzyżowałam ręce na piersi czekając na odpowiedź.
-Szczerze? Dla mnie jest genialne.Zasłużyłaś!-"Przepraszam bardzo co?!"
-Słucham? Czym niby?-spojrzałam na jego zmieniony wyraz twarzy i wiedziałam o co chodzi.Było mi zarazem wstyd a ponadto byłam bardzo zła.
-Czyli teraz masz zamiar mścić się nad moją osobą,przez to,że odtrąciłam Cię? Harry..-ściszyłam głos,kiedy zdałam sobie sprawę jak to żałośnie brzmi.
-Nie chodzi o ten fakt.Potraktowałaś mnie jak zabawkę a sama zachowałaś się jak dziwka jakaś!-poczułam jak ogromne ukłucie w sercu daje si we znaki.
"dziwka
dziwka
dziwka
dziwka
dziwka"
-Jak śmiesz tak o mnie mówić!-krzyknęłam.-Sam na mnie naciskałeś,żeby potem powiedzieć,że nie należę do wzorców Twojej wymarzonej osoby!-słone łzy spłynęły wolno po pokoju.-Jesteś żałosnym idiotom Harry!-zacisnęłam powieki,a kiedy otworzyłam je wytarłam łzy z policzków.
-Ja jestem żałosny? Spójrz na siebie!-wezbrałam powietrza,kiedy jego słowa zadziałały na mnie jak siarczysty policzek.Przekręciłam z dezaprobatą głową po czym zaśmiałam się najbardziej bezradnie jak nigdy dotąd.
Masz racje.Jestem żałosna bo przyszłam tutaj prosić,żebyś włączył mi ogrzewaniem,które wyłączyłeś po naszym ostatnim spotkaniu..Tak,to ja jestem żałosna!-krzyknęłam po czym odwróciłam się i wyszłam z pokoju.
-Boże poczekaj!-usłyszałam zgłuszony jęk,jednak z trzaśnięciem wyszłam z domku.
Weszłam do zimnego domku i poczułam,że pękłam.Właśnie w takich momentach mam ochotę pierdolnąć to wszystko i zniknąć.I gdyby nie fakt,że mojemu Ojcowi zachciało się mieć nową dziewczynę,nic by nie było tak...dziwne,inne.Wściekłość zaczęła we mnie buzować a ja nie mogłam po prostu przestać.Wszystko co było na drodze do mojego pokoju było albo rozbite albo rzucone gdzieś w kąt.
-Nienawidzę tego popierdolonego gówna!-krzyknęłam rozbijając flakon w pokoju.Kiedy poczułam,że agresja ginie a w jej miejsce wchodzi ból,zbiegłam automatycznie na dół,gdzie z barku wyjęłam butelkę z wódką,wlałam przeźroczystą ciecz do jednej szklanki a picie do drugiej.Nawet nie wiem ile takich szklanek wylądowało w moich ustach,czułam,że nie ma nic.Nie potrafię opisać tego wszystkiego,ale to było jakby nic nie było.Westchnęłam odrzucając pustą butelkę po piciu.Już miałam sięgać po wódkę aby pić ją samą,kiedy drzwi od mojego domu się otworzyły z hukiem a do kuchni wleciał Harry.
-Co tu się dzieje?-zapytał kopiąc butelkę z alkoholem.-Matko,jesteś schlana.
-A Ty nadal głupi.-warknęłam siląc się aby wstać.Na nic.-Kurwa.
-Skończyłaś już tą dziecinadę? To super,idziesz spać!-warknął.
-Aż tak mnie nienawidzisz,że chcesz abym tu zamarzła? Nie dodam już,że przez Ciebie!-krzyknęłam,ledwo wstając.-Jesteś ciotą i nawet nie udawaj,że się martwisz czy coś.-sepleniłam.
-Nie zrozumiałem połowy,ale chyba wiem o co chodzi.Idziesz do mnie.Ogrzewanie w Twoim domku będzie w pełni sprawne jutro.I to nie ja je wyłączyłem.-speszony spuścił głowę,jednak po chwili jego gniewny wzrok spojrzał na mnie.
-A teraz koniec i idziemy!-krzyknął szarpiąc mnie.
Chwilę później siedziałam na kanapie chłopaka owinięta trzema kocami.Było mi naprawdę dobrze i nie chciałam stąd iść.
-Jadłaś coś?-zapytał nagle.Pokiwałam przecząco głową.Chłopak jeszcze bardziej się zezłościł.-Nie wiesz,że kiedy się pije trzeba jeść?!-skrzywił się.-Ale będziesz miała jutro fajny dzień.-zaśmiał się gardłowo.
Zmarszczyłam nos i ziewnęłam przeciągle.
-Idziemy spać?-mruknęłam.
-Najpierw coś musisz zjeść.-wypowiedział i zaczął kierować mnie wprost do kuchni.
-Harry,ale ja nie jestem głodna.
-To co jemy? Pizza czy może kanapkę z serem?-kontynuował.
Nie miałam ochoty słuchać jego pierdolenia,więc na własną rękę wyszłam z kuchni i skierowałam się do jego pokoju,gdzie wygodnie się położyłam.Zewsząd czułam jego zapach,zapach jego perfum,szamponu do włosów i wiśniowego mydła.
Zaciągając się Harrowym zapachem,zamknęłam powieki i usnęłam.


                            Obudził mnie potworny ból głowy, dzięki któremu przypomniałam sobie wszystko co stało się wczoraj.Było mi potwornie wstyd,nie powinnam była zachowywać się jak rozwydrzona gówniara,której zabrano zabawkę,ale w końcu Harry również przesadził.
Delikatnie oparłam się o ścianę,zauważając,że na stoliku leży woda i biała tabletka.Nie wahałam się ani chwili dłużej i biała moc wylądowała w buzi.
Kiedy proszek zaczął działać a głowa nie zachowywała się jak tykająca bomba odważyłam się zejść na dół.
Na ostatnim schodku poczułam piękny zapach jajek i bekonu,zaklaskałam w dłonie i weszłam do kuchni.
-Dzień dobry alkoholiczko!-przywitał mnie idiotyczny głos Styles'a.Zarumieniłam się jednak usiadłam przy stole.
-Cześć Harry.-mruknęłam.
-Prosze jedz..No wiesz na wypadek gdybyś miała ochotę ochlać się jak świnia!-krzyknął nie wiedząc czemu.
-Słucham? Jaki masz problem?!-wydarłam się jak najbardziej potrafię.-Przecież nikt Ci nie kazał po mnie wczoraj przychodzić do chuj! Harry do kurwy nędzy nie żałuję tego pocałunku rozumiesz?! I to co powiedziałam,że Ty masz swój świat a ja swój nic nie znaczy okej? Po prostu nie wyobrażam sobie siebie w roli Twojej dziewczyny! Harry kurwa spójrz na mnie.Nie wyglądam jak Taylor Swift i nigdy nie będę jej przypominać..ja po prostu nie chce przynieść Ci wstydu..-zatrzęsłam wargą czując,że pękłam..
-A ktoś Ci kazał wyglądać jak ona? Rita do chuja nie polubiłem Cię za wagę,kiedy Ty to wreszcie zrozumiesz?!-krzyknął.Już miałam odpowiedzieć,kiedy zza szyb usłyszeliśmy krzyki.
"Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,"
"We love you!"
''Come to us Harry!"
Zamarłam.
-Pytałaś jaki mam problem? Właśnie teraz zawitał za oknem!-zaśmiał przez krzyk.-Zostań tu a ja zadzwonię po ochroniarzy..-dodał,wzruszając ramionami..
Cudowny wyjazd,naprawdę!

~~*~~
O matko,przepraszam,że tak długo nic nie dodawałam a,kiedy coś dodałam rozdział wyszedł mi chujowy!
WYBACZCIE MI.
Mimo wszystko,dziękuję za to,że zostaliście i jesteście.Nie wiecie jak bardzo Was kocham.
Następny rozdział pojawi się wkrótce..obiecuje! :*
 Poza tym proszę o to,abyście rozsyłali tego bloga jak najdalej..Chce aby więcej nas tu było :c
K.Sxx