poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 15

-Niall,proszę Cię,pozwól mi iść do domu,jestem wykończona.-po raz wtórny,zaskomlałam nad uchem chłopaka.Chodziliśmy po chyba wszystkich,możliwych interesujących miejscach w Mullingar.Pierwszy raz znienawidziłam babcią przez to,że tutaj zamieszkała,przecież to chore,że mieszka w tym samym miejscu co Niall.Oczywiście podczas naszej uroczej wycieczki,towarzyszyło nam aż trzech ochroniarzy,a mnie kazano nałożyć czapkę i okulary,pomimo tego iż był grudzień.Dane rzeczy miałam założyć na własne życzenie odnośnie prywatności.Jakoś nie wyobrażałabym sobie,siebie w roli dziewczyny,Niall'a Horana.Co prawda byłam już postrzegana,dzięki pieprzonej różowej bransoletce,którą jakimś cudem miałam na sobie,jako dziewczyna Styles'a.Chore nieprawdaż?Dlatego,byłam wdzięczna facetom w czerni,za uszanowanie tego.Polubiłam ich,jednak wolałam się do nich nie odzywać ze względu na to,że nie miałam pojęcia jak mieli na imię. Horan był naprawdę uroczy.Załatwił nam prywatną wycieczkę po  katedrze diecezji Meath Christ the King Mullingar,co było niezłym wyczynem,ponieważ katedrę odwiedza miliony turystów.Pokazał mi również,cudowne wesołe miasteczko o,którym wiedzieli nieliczni,z powodu tego,że znajdowało się ono na obrzeżach Mullingar.Cały wesoło miasteczkowy efekt,wyglądał jeszcze lepiej,dzięki temu,iż z minuty na minute było coraz ciemniej,więc światełka,które były wszędzie rozjaśniły całe miasteczko.Tęczowe kolory otulały dosłownie,każdy zakamarek a ja czułam się jak w bajce.
Mogłabym tu tak tkwić,bawić się,obżerać hod-dog'ami,pizzą lub watą cukrową do końca mojego pobytu tutaj,jednak byłam zbyt zmęczona.Razem z Horan'em spędziłam równe 6 godzin,które wychodziły ze mnie bokami.
-Nie dramatyzuj,a teraz choć jeszcze raz na tę cudowną karuzelę!-pisnął podekscytowany niczym małe dziecko,któremu wręczyło się pluszową zabawkę.
-Proszę Cię,zlituj się nade mną..Byliśmy na niej minimum piętnaście razy.-przekręciłam oczami,spoglądając w kierunku metalowej maszyny.Przez przypadek,wzrokiem zjechałam troszkę niżej,napotykając się na osobę,kontrolującą cały ten sprzęt.Liczyłam na to,że zobaczę otyłego faceta,z paskudnie uświnionym podkoszulkiem,a spotkałam się ze śliczną czarnowłosą dziewczynę,która miała włosy spięte w dwa warkocze,była ubrana w koszulę w kratkę,krótkie spodenki i sandałki.Była naprawdę śliczna.
-Niall czy Tobie chodzi, tylko na przejażdżce na karuzeli?-mrugnęłam w jego,kierunku co spotkało się ze ślicznym rumieńcem na jego bladych polikach.Wyglądał niezwykle uroczo,kiedy się rumienił.
-Aww Horan,ona Ci się podoba!-pisnęłam podekscytowana.
-Zamknij się,nie musi o tym wiedzieć całe wesołe miasteczko-ton jego zażenowanego głosu,rozśmieszał mnie coraz bardziej.Blondynek,był niezwykle charyzmatyczną osobą,więc nie wiem czemu jeszcze sterczy tutaj,ze mną i ochroną,kiedy może być tam z nią.
-Poza tym,nie podoba mi się!-tupnął leniwie nogą,na co wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem.
-Jesteś niezwykle uroczy!-cmoknęłam do niego w powietrzu.-A teraz choć ze mną na tą karuzelę.-nie czekając na jego odpowiedź pociągnęłam go w kierunku,karuzeli.
Kiedy doszliśmy do wyznaczonego celu,czyli karuzeli,którą obsługiwała tajemnicza dziewczyna,spojrzałam na Niall'a i dokładnie wiedziałam,że chłopak popadł w zażenowaną ciszę.Wiedziałam,że nie powie nic,więc postanowiłam przemówić za niego.
-Hej jestem Rita,a to mój kolega Niall.Chcemy poprosić dwa bilety-uśmiechnęłam się przyjemnie,jednocześnie trącąc Niall'a łokciem,wtedy właśnie wykrztusił ciche "hej"
-Ej znam Cię.-dziewczyna wypowiedziała,wręczając nam dwa bilety.-Ty jesteś,jednym z tych chłopców,jeju jak na złość zapomniałam jak Wasz zespół się nazywa.-dziewczyna plątała się w swoich wypowiedziach,co było niezwykle urocze.Trąciłam blondyna w ramię,aby w końcu zaczął mówić.Samym wyglądem i pozycją nie zdobędzie dziewczyny.
-One Direction- wybełkotał.
-Ahh tak!-zaśmiała się,ukazując dołeczki po obu stronach twarzy.
-Słuchasz nas?-chłopakowi w końcu udało się wydusić dwa słowa.Byłam z niego niezwykle dumna.
-Nie ja nie.-posłała mu troskliwe spojrzenie,które ujęło nawet mnie.-Mam młodszą siostrę.Kocha Was,a nawet podchodzi to pod obsesję.-jej uderzający śmiech obił mi się o uszy.
-Jak ma na imię?-zapytałam zaciekawiona.
-Elizabeth.-momentalnie cała radość,dziewczyny wyparowała po wypowiedzeniu tych słów.-Ma dziesięć lat i uważa,że pewnego dnia,ożeni się z Tobą.-mruknęła ukazując swój uśmiech,jakby na moment odleciały od niej dręczące rzeczy.Nie wiem czemu ale miałam wrażenie,że coś jest nie tak.Przecież skoro najpierw była radosna,a po wypowiedzeniu imienia siostry pochmurnieje a później znowu jest radosna po wypluciu ciekawostki o siostrze.Jest to niepokojące,jednak ja wolę w to nie ingerować.To nie jest moją sprawą..
-Cóż,nasz Niall jest jak magnez na dziesięciolatki.-uśmiechnęłam się mimowolnie,ciągnąc blondyna w stronę karuzeli.-A teraz wybacz nam,jednak idziemy na tą karuzelę.-fuknęłam zaciągając go do wagonika.
-Ohh rozumiem.-odpowiedziała złączając dłonie.-Mój tata odbierze od Was bilety.-machnęłam ręką na znak,że zrozumiałam.
Tak jak powiedziała,tak też się stało.Ojciec tajemniczej dziewczyny odebrał od nas małe karteczki,machając do córki,aby odpaliła maszynę.

                                                                    ~~*~~
-Dziękuję Ci,Niall za niezwykle cudowny dzień,a teraz muszę Cię jednak pożegnać.-ziewnęła,leniwie otwierając drzwi.Prawda była taka,że wcale nie miałam ochoty na to,aby żegnać się z Irlandczykiem.Nie,spokojnie nic do niego nie czuję,jedynie mam taką dziwną niepohamowaną chęć opieki nad nim.Przecież to on,prawie miesiąc temu przyjechał po mnie na ten przeklęty przystanek,to on jest ze mną teraz tu,a nie Liam.Czy to chciałam powiedzieć?Sama już nie wiem.Czy Liam jest moim przyjacielem? Na ten moment nie potrafię na to racjonalnie odpowiedzieć.Jest między nami coś,co nie pozwala mi przy nim na udawanie kogoś kim nie jestem,potrafi czytać ze mnie jak z otwartej księgi a na domiar złego,on wie o tym o czym nie wie nawet mój Ojciec.Wie o mamie,o tym,że gdy jestem w Londynie jestem u niej prawie,codziennie.On wie,Alex wie i nikt inny.
Odgoniłam od siebie,te myśli,kiedy zdałam sobie sprawę,że jestem zawieszona przy Horan'ie.Wiedziałam,że babcia jest pewnie z tym amantem a ja nie miałam ochoty zostawać sama.
-Masz ochotę,może dzisiaj zostać na noc?-przygryzłam dolną wargę,bojąc się tego,że chłopak skrytykuje mój pomysł.
-Jasne,tylko zadzwonię do mamy i powiem jej,że nie wrócę dziś do domu.-odparł,wchodząc bez oporu do domu.."Cały Niall" 
-Jasne,rozgość się..-fuknęłam roześmiana.-A ja zrobię nam coś na kolację..-mrugnęłam do żarłoka,który już od chwili był pogrążony w rozmowie z rodzicielką.                                                             
Z lodówki wyjęłam 6 jajek,które usmażyłam,a następnie rozdzieliłam na dwa talerze,do tego rozkroiłam sobie jedną bułkę,którą posmarowałam a dla Niall'a specjalnie naszykowałam dwie.Do dla mnie niesłodzoną herbatę a dla chłopaka posłodzoną dwiema łyżeczkami.Sama nie wiem,kiedy utrwaliły mi się te fakty.
-Wu'ala blondasie,zrobiłam nam jajeczniczkę.-spojrzałam na niego spod talerzy.
-Pomogę Ci-zawołał podchodząc do mnie,odbierając swoją porcję.Podziękowałam jak przystało,na grzeczną i kulturalną osobę.
Rozsiedliśmy się na czarnej kanapie,mierząc się wzrokiem.Żadne z nas nie ruszyło jedzenia.
-No to smacznego!-Niall jako pierwszy przemówił.Uśmiechnęłam się pod nosem wtórując chłopakowi słowami.
Kiedy talerze zostały opróżnione,razem z chłopakiem zaczęliśmy oglądać jakąś komedię,która nie zaciekawiła ani mnie ani Horan'a.
-Mam do Ciebie pytanie.-odparłam marszcząc czoło.-Jak tam z Harry'm i Louis'em?-odparłam wpatrując się w chłopaka,który właśnie teraz drapał się po karku.
-Pogodzili się.Hazz przeprosił Lou,a on mu wybaczył.Spoko skarbie,oni mają tak na co dzień.Jak jeden z nich nie dostanie po japie to mamy święto.-uśmiechnął,się ukazując szereg śnieżnobiałych zębów.
-To dobrze,bałam się,że to coś poważnego,szczerze Styles nieźle przesadził.-przeczesałam włosy palcami,wspomnieniami wracając do danej sytuacji.
-Czy ja wiem.-odburknął,masując się po brzuchu.-Harry nie jest zły Rita,on ma specyficzny charakter.Czasem ma po prostu gorsze dni,on jest jedynie człowiekiem..
-Masz rację.-ledwo wykrztusiłam te słowa.-Dobra,chodźmy już spać,blondynku.-wstałam z kanapy,wyciągając w kiedunku chłopaka rękę.Chwycił ją bez namysłu,a ja pomogłam mu wstać.

                                                                        ~~*~~    
Obudziły mnie niemrawe ciepłe promienie słoneczne,które bez namysłu wtargnęły na moją twarz.Przewróciłam się na bok,a później leniwie wstałam odrzucając ciepłą kołdrę na bok.Skierowałam się ku łazience,gdzie odprawiłam poranne czynności,później przebierając się w kasztanowe spodnie i tego samego koloru spodnie,stopy nadal pozostały bose,jednak aby złagodzić zimno nałożyłam puszyste kapcie..
Słysząc rozmowę z dołu automatycznie się tam skierowałam.Widok jaki zastałam o mało co nie doprowadził mnie do zawału.
-Styles? Tomlinson?! co Wy tu do cholery robicie?-krzyknęłam rozgoryczona i lekko zawiedzena tym faktem,że nie mogę spędzić kilku dni sam na sam ze sobą i świętym spokojem.
-Mamy dla Ciebie niespodziankę..-niebieskooki chłopak,zmierzwił swoje włosy dłonią.
-Oświeć mnie.-parsknęłam spinając włosy w kucyka.
-Jedziesz na biwak,z nami..Cieszysz się?-krzywy uśmiech wparował na usta loczka,kiedy zauważył moją złość.
-Nie ma mowy!-krzyknęłam tupiąc nogą.
-Przykro mi,postanowione.Tatuś się o Ciebie boi a babcia się zgodziła.-blondyn powiedział w moim kierunku.
-Pakuj się skarbie..szykuje się niezapomniany tydzień!-głośny oklask Tomlinsona wyrwał mnie z amoku..
Czy mówiłam jak bardzo ich nienawidzę?

~~*~~
Z grubsza,cholernie Was przepraszam,że rozdział jest tak krótki,jednak chciałam aby dzisiaj w ten wyjątkowy dla mnie dzień coś dodać..
Tak dzisiaj mam urodziny! <3
Więc proszę jako niespodziankę dodajcie jak najwięcej komentarzy,i dodawajcie do obserwowanych! Mówcie znajomym o blogu,cokolwiek co pomoże rozgłosić bloga ^^
To przepraszam i życzę Wam udanego dnia <3 
K xx                               

wtorek, 24 grudnia 2013

#22 Louis Tomlinson & Marry Christmas.

No to jak widać po nagłówku,jest wyjątkowy dzień i to nie tylko dlatego,że mamy wigilię :D
Dzisiaj są urodziny....Louis'a Tomlinson'a <3
Tak to już 22 urodziny,i szczerzę powiem,że strasznie szybko jak dla mnie to zleciało ^^
No to czego ja mu mogę życzyć?:D
Przede wszystkim pogody ducha,i wielkiego uśmiechu na co dzień,
życzę mu wiele miłości,radości i wszystkiego co najlepsze..
a najważniejsze życzę mu tego,aby był taki jaki jest,aby nigdy się nie zmieniał bez względu na to ile będzie miał lat! <3  

Dodałabym zdjęcia jednak mój internet z ledwością pozwolił mi załadować tę stronę xD

~~*~~
Cóż..A teraz życzenia dla moich najwspanialszych czytelniczek <3
życzę Wam wielu sukcesów,masę szczęścia i wszystkiego co najlepsze,
życzę Wam uśmiechu,który będziecie podawać tym,którzy będą tego potrzebować,
życzę Wam,tego aby Wasze najskrytsze marzenia ziściły się,i aby Wasze dobre serca nigdy nie przestały bić dla drugiego człowieka..
Przekażcie,również te życzenia Waszym rodziną..
Kocham Was bardzo bardzo mocno i dziękuję za wszystko <3
K xx

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 14

-Będę u Ciebie za równe dziesięć minut,tak wiem w którym hotelu jesteś,dobrze,dobrze.Pa-zakończyłem rozmowę ze swoją dziewczyną,automatycznie zbiegając na dół.Jak huragan założyłem buty i kurtkę,już miałem przekraczać próg mieszkania,kiedy usłyszałem krzyk skierowany do mojej osoby,dobiegający z kuchni.Przekręciłem oczami,słysząc jak Tomlinson kazał mi zawrócić,zrobiłem to co kazał.Chciałem załatwić tą sprawę jak najprędzej,aby moja cudowna dziewczyna nie musiała zbyt długo na mnie czekać.
-Szybko Lou,śpieszy mi się.-mruknąłem,delikatnie tupiąc noga.
-Czyżbyś nie miał czasu na rozmowę z przyjacielem?Z bratem?Z powiernikiem?Z kimś,kto jest na dobre i na złe?W zdrowi i w chorobie?...
-Na Litość Boską,nie bierzemy ślubu,poza tym jestem umówiony z Danielle,a Ciebie mam na co dzień.-odpowiedziałem,przystając z nogi na nogę.
-Myślałem,że Ci się chce pobawić..-wybuchł gromkim śmiechem.
-Tomlinson Ty zboczeńcu!
-Chodziło mi tu o berka,nie wiem co Ty miałeś na myśli..-mrugnął do mnie-Kontaktowałeś się z Ritą?-wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił,a ja poczułem jak wielki smutek ogarnął moim i jego ciałem.Nie ma jej dopiero jeden dzień,na mnie odbiło się to niczym cała wieczność.Brakuje mi jej krzyku,wredoty i śmiechu.
-Przykro mi Loueh.-krzepiąco poklepałem go po ramieniu.-Wrócimy do tej rozmowy jak wrócę,teraz mi się naprawdę śpieszy..-przygryzłem wargę bojąc się,tego,że chłopak znowu zacznie pleść głupoty,a ja nie będę miał serca powiedzieć,żeby dał mi spokój.Jedynie moje obawy odeszły w zapomnienie,kiedy chłopak kiwnął głową,uśmiechnąłem się głupkowato,wybiegając z domu.
Hotel w jakim zatrzymała się Dan,był niedaleko,bo zaledwie 10 minut piechotką,więc postanowiłem nie wykorzystywać,żadnego z ochroniarzy czy też,żadnego z chłopaków.Nałożyłem na oczy,czarne okulary a na głowę założyłem kaptur.
Docierając do miejsca,nie mówiąc nic recepcjoniście,wbiegłem wprost do windy.Odszukałem jej pokój i bez zaproszenia wszedłem do środka.Danielle stała oparta o parapet,na przeciwko drzwi,zdawać by się mogło,że w ogóle nie zauważyła mojej osoby.
-Spóźniłeś się..-szepnęła,nadal wgapiona w krajobraz za oknem.Nerwowo złączyłem swoje dłonie.
-Przepraszam,ale Lou mnie zagadał i...
-Nie tłumacz się-przerwała moje maniakalne tłumaczenie.-Zawsze tak jest,a to Lou Cię zagada,a to Zayn czy Niall.Czasem mam po prostu wrażenie,że zależy Ci na nich bardziej,niż na mnie..-szepnęła łamiącym się głosem.
-Danielle to nie tak.-jęknąłem podchodząc do dziewczyny.
-A co byś zrobił mając do wyboru,ja czy oni?-gwałtownie zwróciła się w moim kierunku,dopiero teraz zauważyłem jak jej oczy były przekrwione od łez.Płakała.Ukłucie w sercu nasilało się z każdą chwilą,czułem się winny,"gdybym tylko się nie spóźnił.".-Odpowiedz..-podniosła lekko głos.-Co byś wybrał!.
-Nie wiem Dan,nie mam pojęcia co bym zrobił.-badałem wzrokiem,każdy jej ruch,to jak starannie wycierała oczy i policzki z łez,czy to jak przygryzła wargę i opuściła głowę.Momentalnie pochwyciłem jej brodę zmuszając by spojrzała na mnie.
-Dałabyś mi taki wybór?-pokręciła przecząco głową-To po co pytasz?-dziewczyna momentalnie wezbrała powietrze,a kolejna fala łez uderzyła do jej oczu,wypływając i malując policzki mokrymi ścieżkami.-Nie płacz aniołku.-delikatnie scałowałem jej łzy.-Kocham Ciebie,jednak chłopcy są dla mnie jak bracia,a moi fani to coś z czego nigdy nie zrezygnuje..-powiedziałem zgodnie z prawdą.-Ale dziewczyna stojąca przede mną,cała zapłakana,jest całym moim sercem.-przerwałem na moment aby zaobserwować reakcję dziewczyn.-I byłbym w stanie zrobić wszystko,aby ode mnie nie odeszła.-Danielle podniosła na mnie wzrok a nikły uśmiech wparował na jej usta.
-Kocham Cię skarbie,a danie mi wyboru byłoby dla mnie ciosem.Więc proszę,nie ważne od jakiej kłótni,sytuacji czy czynu,nigdy nie poddawaj mnie temu wyborowi.-cmoknąłem ją delikatnie w pełne usta.
-A teraz choć,obejrzymy jakiś dobry film,naprawdę chce spędzić z Tobą upojne chwile.-pochwyciłem ją za rękę prowadząc w stronę kanapy.
-Tak,upojne chwile przy Tay Story.-usłyszałem ten sam cudowny śmiech,który pokochałem za pierwszym razem.Nie wiem jakbym dawał sobie radę nie móc go słyszeć.
-Możemy zmienić plany,tak mi się wydaje.-pociągnąłem ją ku swojej osobie,wpijając się w jej usta z impetem.Dość pośpiesznie przywarłem ciałem dziewczyny do ściany,podnosząc ją aby mogła spleć swoje gibkie ciało wokoło mojej osoby.Usłyszałem ciche stęknięcie co obudziło we mnie pożądanie.Pocałunkami zaczynałem schodzić niżej,mocno przyssałem się do gładkiej skóry zostawiając na niej jasno różowy ślad.
Poczułem jak ciało Dan,porusza się niespokojnie,dlatego postanowiłem udać się wraz z dziewczyną do sypialni.
Położyłem rozweseloną dziewczynę na łóżku,siadając okrakiem nad jej ciałem.
-Kocham Cię Liam-szepnęła,cmokając mnie w usta,jednocześnie ściągając mi koszulkę.
-A ja kocham Ciebie.-pocałunkami zjeżdżałem wzdłuż jej szyi,ściągając jej koszulkę..
Pamiętam pierwszy raz jak się kochaliśmy,wszystko działo się tak niepewnie,delikatnie,bałem się wykonać jakikolwiek ruch,aby jej nie skrzywdzić.A teraz? Danielle prowokowała wszystkie seksualne sytuacje.Nie to,żeby mi się nie podobało,ale ta dziewczyna potrafi być zaskakująca.
Podążyłem z powrotem ku jej ustom,kiedy usłyszałem dzwonek telefonu.Danielle mruknęła,coś niezrozumiałego i odepchnęła mnie od siebie.
-No już,odbierz-fuknęła z powrotem zakładając bluzkę,jednak ja miałem zupełnie inny zamiar.Rozłączyłem połączenie,po czym wyłączyłem telefon.
-To na czym my to?-spojrzałem na piękną dziewczynę,a jedyne co czułem to wielka miłość do niej.
-Chodź tu do mnie.-mruknęła niczym kot,plotąc swe palce na mojej szyi.


               Nie wierzę,że mój ojciec jest aż tak durny.Prosiłam go o to,aby nie mówił nic a ten wypaplał wszystko.Chciałam te kilka dni spędzić z dala od tamtejszego gówna,a teraz okazuje się,że Niall ma zamiar tu przyjechać?Nie ma nawet takiej mowy!
Wyciągnęłam telefon,wystukując wiadomość do blondyna.

                                               Do:Niall Horan.
Nie ma nawet takiej mowy,żebyś zepsuł mi te błogie 2 tygodnie!Nawet nie myśl o tym by mnie szukać,bo skopię Ci tą irlandzką dupę!

Bez wahania nacisnęłam wyślij.Nie musiałam długo czekać na odpowiedź,ponieważ telefon już po chwili zaczął wibrować w mojej prawej ręce..

                                               Od:Niall Horan.
Od moich irlandzkich pośladków wara! Poza tym..już Cię znalazłem ^^

                                            Do:Niall Horan.
Dwa tygodnie! Czy ja proszę o tak wiele?! Chciałam od Was się od ciąć na jakiś czas,a teraz dowiaduję się,że Ty masz tu przyjechać..świetnie..naprawdę świetnie..-,-

                                            Od:Niall Horan.
Poprawka..Ja tu już jestem. :D Teraz możesz zacząć się cieszyć! :)))

Postanowiłam nie psuć sobie bardziej humoru i nie odpisywać nic.Zdaję sobie sprawę z tego,że Nialler nie jest zły,wręcz przeciwnie,bardzo go lubię jednak liczyłam na te dwa tygodnie sam na sam ze sobą.Chciałam przemyśleć wszystko i być może nawet zawrzeć nowe znajomości,jednak moje plany szlak trafił,kiedy ojciec powiedział o wszystkim temu debilowi!.
Wzięłam serię głębokich oddechów i automatycznie skierowałam się do kuchni.Z górnej szafli wyciągnęłam kubek do,którego wlałam jabłkowego soku,a kiedy odprawiłam tą czynność sięgnęłam do szafki obok wyciągając paprykowe chrupki.Zabrałam naszykowane rzeczy i skierowałam się do salonu.Rozsiadłam się na niezwykle wygodnej kanapie włączając telewizor.Pierwszym kanałem na jaki padło były fakty.Poczekałam chwilę,aż prezenterka z pomarańczową twarzą zacznie mówić.

"Znany jako jeden z piątki,brytyjsko-irlandzkiego zespołu Niall Horan,był widziany na lotnisku w Londynie dokładnie wczoraj,piosenkarz prawdopodobnie chce odpocząć od Londyńskiego zgiełku,wyjeżdżając do swojego rodzinnego kraju,natomiast Liam Payne,spędził wczorajszy wieczór u boku swojej pięknej dziewczyny Danielle Peazer,na ten moment nie wiemy co robili pozostali chłopcy.Media również donoszą iż,nowy partner Jay Tomlinson ma córkę! Nie wiemy jak ma na imię i ile ma lat,więc takowe przypuszczenia mogą być mylne,jednakże będziecie informowani na bieżąco...

-O ja pierdole..-wypowiedziałam przecierając z niedowierzaniem oczy.Nie mogę uwierzyć,że oni nie wiedzą o moim istnieniu i wiecie co? Nie rusza mnie to w ogóle.Czuję się w końcu dobrze z myślą niezauważonej osoby.Co prawda,gdybyście się zapytali moich znajomych kto to rozjuszona dziewczyna,która w pierwszych dwóch miesiącach szkoły zdążyła wylądować u dyrektora,byłoby jasne dla nich,że to ja.Ale teraz? Nie mogło mnie spotkać nic lepszego.
Zaśmiałam się głośno chwytając kubek z sokiem,wzięłam dużego łyka nadal nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Pochwyciłam telefon sprawdzając,która godzina 01:12. Było już późno,więc postanowiłam udać się już spać.Z niedowierzaniem założyłam piżamę.To brzmi dziwnie,ale czas w Irlandii leci zdecydowanie szybciej niż w Londynie.A druga rzecz jaka mnie zadziwiała,to brak babci o tak późnej porze.Nie powiem,że nie boję się o nią bo oczywiście,że tak jest..Jednak bałabym się na miejscu tego kolesia,z którym się spotyka,że jeżeli wykona o jeden krok za dużo,może mieć nieźle skopany tyłek.
Zaśmiałam się mimowolnie wyobrażając sobie moją ukochaną babcię,która triumfalnie kopie w tyłek tego delikwenta..
Nie mogąc powstrzymać opadających oczu,odpłynęłam w błogi sen.


                                       -Pani babciu,ona długo tak będzie spać?-usłyszałam nad swoim uchem.Kiedy przyswoiłam sobie,że ten głos jest mi bardzo znany zerwałam się na równe nogi,obwijając się kołdrą.
-Na Litość Boską,Horan! Co Ty tu do chuja robisz?!-krzyknęłam,poprawiając kołdrę,która znajdowała się owinięta w około mojego zesztywniałego ciała.Takiego obrotu sprawy,nigdy w życiu bym się nie spodziewała.Co on tu do kurwy nędzy robił?!
Spojrzałam na babcię,która miała jeden wielki uśmiech wymalowany na twarzy.
-Co tu się dzieje?-wiedziałam,że żadne z nich nie zamierza przemówić,więc wzięłam sprawy w swoje ręce a raczej język.Przelotnie spojrzałam na Niall'a,który nie powiem wyglądał rewelacyjnie.Czarny luźny podkoszulek i przetarte dżinsy dodawały mu uroku,a blond włosy wraz z jego oczami i uśmiechem wyglądały rewelacyjnie i jedynie dopełniały całość.
-Już Ci tłumaczę.-chłopak po dłuższej przerwie przemówił,lekko zaczynając bujać się po pokoju.-Jak już Ci mówiłem wcześniej,postanowiłem odwiedzić rodzinkę a,że Jay wypeplała gdzie jesteś,to upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu..I oto i jestem..-czyli to nie ojciec.Swoją złość postanowiłam tymczasem schować na boczny tor,tylko po to aby dowiedzieć się tego jak on się tu znalazł..
-Ale jak Ty tu..-przeczesałam włosy palcami..
-Zadzwoniłem do Twojej babci.-odparł dumnie.
-Skąd miałeś numer?
-Od Jay.
-a Jay?-tym razem nie odpuściłam,i wiem,że gdy tylko chłopak skończy zamierzam zrobić burdę tej paniusi..
-Od Tom'a..ale proszę nie złość się..poprosiłem ją o to,aby wyciągnęła ten numer..Chciałem się z Tobą spotkać,poznać Ciebie bliżej i chciałbym abyś i Ty poznała mnie.A poza tym chce,abyś poznała moją rodzinę,pokochają Cię-uśmiechnął się pokazując szereg,śnieżnobiałych zębów..Dzięki temu zapomniałam o tym jak bardzo byłam wściekła na Jay..
-Nialler,chodź tu do mnie!-krzyknęłam przytulając się do chłopaka,który nie czekając zbyt długo porwał mnie w ramiona.
-Dobra,ubieraj się chcę Cię oprowadzić.-chłopak nie musiał powtarzać,ponieważ po chwili zniknęłam za drzwiami łazienki ubierając się w TO .Umyłam zęby,rozczesałam włosy i pobiegłam do kuchni,gdzie za pewne znajdował się chłopak.
-Idziemy?-zapytałam uśmiechnięta,wpatrując się w to jak chłopak pakuje sobie kolejną pięść płatków do buzi..
-Nie zjesz skarbię?-spojrzałam na babcie,która swoim wzrokiem pokazała miskę płatków..Miałam już jej grzecznie podziękować,kiedy Niall wpadł mi w słowo.
-Nie pani babciu..Zjemy coś na mieście.-uśmiechnął się do babci porywając mnie wzdłuż korytarza.Założyliśmy buty i kurkę,następnie opuściliśmy mieszkanie..
-Gotowa na cały dzień ze mną?-blondyn stanął na przeciwko mnie,z głupkowatym uśmieszkiem.
-Myślę,że tak..

~~*~~
Przepraszam Was za zwłokę,jednak ten rozdział był dla mnie nie lada wyzwaniem :) Em cóż..Mam jedną złą wiadomość..Jeżeli blog,nie będzie przynosił znacznych rezultatów,nie wiem czy będzie warto dalej go pisać..
Ale to późniejsze sugestię..:)
Czekam na Waszą opinię i komentarze + DODAWAJCIE BLOG DO OBSERWOWANYCH! :)))))
 + zapraszam Was na bloggowego aska! :) ASK 
Kocham Was mocno! xx <3
K xx 

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 13

-Słucham? Rita czyś Ty oszalała do reszty? Problemów nie rozwiązuje się ucieczką.-głos taty był przepełniony roztrzęsieniem,wiedziałam,że będzie zdziwiony,kiedy mu o tym powiem, zdawałam sobie z tego sprawę,w końcu byłam jego jedyną córką,więc jakże inaczej mógł się zachować?Spakować mi torby i dać pieniądze na bilet? "Tej wersji,spodziewałam się bardziej,niż zdziwienia" podsumowałam w myślach.
-Tato proszę Cię,nie dramatyzuj..-przekręciłam oczami,przelotnie spoglądając na Jay.Dałabym wszystko,aby dowiedzieć się co myśli.Ciekawe czy odczuwa poczucie winy za syna? W końcu na litość Boską z jakiej racji oni z nami mieszkają?! To,że Jay umawia się z moim tatą,nie oznaczało,żeby od razu chłopcy z nami zamieszkali.To jest nienormalne.Poza tym ponoć tylko Lou i Harry,mieli u nas mieszkać,a jak na razie jest u nas cała piątka.Zacisnęłam mocno powieki,odpychając od siebie wszystkie wspomnienia z chłopakami,wszystkie wspomnienia przypominające mi o tym w jakim stanie był mój tata a jak jest teraz.Miałam rację,jest naprawdę bardzo silny.
-Jak to tato nie dramatyzuj! Chcesz jechać,gdzieś gdzie nie znasz nikogo! Poza tym co ze szkołą?I tak opuściłaś wystarczająco długo,nie możesz sobie pozwolić na więcej.-delikatnie opadł na łóżko,zapewne czując ból.
-Posłuchaj mnie.-jęknęłam siadając na jego łóżku.-Mam szesnaście lat,jestem na tyle dorosła,żeby dać sobie radę,poza tym jadę do babci,znasz ją,za nic w świecie nie przegapiłaby okazji zeswatania mnie z kimś.-głośny śmiech Ojca rozległ się po całym pokoju.Wiedziałam,że klatka piersiowa nadal go boli,jednak nie powstrzymał się.-Poza tym,nie widziałam jej od czasu pogrzebu mamy..-zdenerwowanie wymalowało się na jego buzi.Chwycił mnie delikatnie za ręce,lekko ściskając.
-Jesteś moją jedyną córeczką Rita i gdyby coś się z Tobą stało,nie przeżyłbym tego..-spojrzał na mnie tym samym tęsknym spojrzeniem,którym patrzył na trumnę mamy.
-Nie mów tak,przecież nic ze mną się nie dzieje,chce po prostu odwiedzić babcię na jakiś tydzień ewentualnie dwa i wrócę..-odwzajemniłam jego uścisk,chcąc dodać mu otuchy.
Gdyby ktoś piętnaście minut temu powiedział mi,że będę z tatą tak blisko jak teraz,wyśmiała bym go.Nie podejrzewałam,że stać go jeszcze na jakieś czułości względem mnie.
-Nie wiesz co może się stać,nikt nie może tego przewidzieć..-mruknął,z powrotem siadając.Nie zdawałam sobie sprawy,że tak wiele dla niego znaczę,myślałam,że teraz,kiedy ma Jay jestem mu po prostu obojętna,a jest dosłownie inaczej,widzę w jego oczach wielką miłość do mojej osoby,która jest przykryta strachem i przymusem troszczenia się o moją osobę.Poza tym te wyznanie przypomniało mi o tym w jak feralny i nieprzewidywalny sposób,ktoś skrzywdził jego,chodzi mi tutaj o wypadek.
Chciałam już przemówić,kiedy tata mocno przyciągnął mnie do siebie,przytulając.Tak po prostu wtulił się we mnie."Czyste szaleństwo!" 
-Wiem,że popełniłem wiele błędów,nie zawsze mogłem być dla Ciebie,kiedy mnie potrzebowałaś,ponieważ pojawienie się w moim życiu Jay,było jak dar z niebios.-momentalnie uśmiech zszedł mi z buzi.."A on znowu zaczyna pierdolić o niej" -Bo wiesz,kiedy Twoja mama a moja najcudowniejsza żona,odeszła,czułem,że zabrała z sobą cząstkę mnie,dlatego mówienie o niej sprawiało,że to wszystko wraca.-odwróciłam się w stronę Jay,jej postawa przypominała,zagubioną dziewczynkę,nie wiedzącą dokąd ma podążyć.Była zawstydzona,a ja mimowolnie się uśmiechnęłam..
-Wiem,że myślisz,iż zapomniałem o Tobie,że jesteś mi obojętna tak samo jak Twoja mama,ale to bzdury..Kate i Ty jesteście u mnie w sercu na pierwszym miejscu.Jay o tym wie,rozmawialiśmy nie raz na ten temat..-wypowiedział a ja poczułam jak łzy tłoczą się w moich oczach.
Nie chciałam,żeby widział jak płaczę.Musiałam iść,wyjść,uciec,zbyt wielki natłok,słów i wyznań nie działał,dobrze na moją osobę.
-Ja już pójdę..-westchnęłam schodząc z łóżka.-Tak jak Ci wcześniej wspomniałam,jadę bez względu na wszystko.Do babci numer masz,więc możesz zadzwonić,a co do szkoły,starsze klasy jadą na praktyki,więc mamy wolne dwa tygodnie..Nie martw się..Do widzenia..-mruknęłam i niemalże wybiegłam ze szpitalnego pokoju.
To dziwne,że uciekłam przed swoimi uczuciami,że chciałam uciec przez tatą.To było jak takie nietypowe wiedziałam co robię,ale nie mogłam się powstrzymać.Wiedziałam,że robię źle,jednak nie potrafiłam się cofnąć.
Dotarłam do domu,spodziewając się najgorszego,jednak,kiedy przekroczyłam próg mieszkania,ugościł mnie jedynie porządek i delikatny zapach cytryny,mieszającej się z cynamonem.Byłam pod wielkim wrażeniem,jednak klapka zapadła,a moja decyzja była nieodwracalna.Wiedziałam,że chłopcy siedząc w salonie,więc jak najprędzej pobiegłam do swojego pokoju.Pochwyciłam jedną z większych walizek,pakując do niej dosłownie,wszystko co wpadło mi w ręce..
-Co Ty robisz?-głos Liam'a wyciągnął mnie z amoku.Spojrzałam na niego,jak na kretyna nie przerywając zeszłych czynności.-Zapytałem Cię o coś!-krzyknął..pierwszy raz podniósł na mnie głos,dlatego zdziwiona na niego spojrzałam.
-Co Ty wyrabiasz?!-jego głos ani na moment,nie przestał być podniesiony..Nie przestraszyłam się go,jednak byłam zdziwiona..
-A na co Ci to wygląda hyh?-zakpiłam,wtórnie wrzucając,kosmetyczkę.
-Zostaw to i kurwa ze mną porozmawiaj!-otępiała podniosłam się z ziemi i stanęłam na przeciw bruneta.
-Czego Ty jeszcze chcesz Liam?-w tym momencie,byłam zdziwiona swoim spokojem,to było równie dziwne jak i krzyczący Liam.
-Gdzie jedziesz?-nie patyczkując się,zaczął wypytywać.
-To nie jest Twoja sprawa,a jeżeli pozwolisz,chętnie wrócę,do czynności w,której mi przerwałeś.-fuknęłam pakując wszelakie buty zimowe. 
-Powiedziałem kurwa zostaw to!-pierwszy raz przestraszył mnie,kiedy z impetem wyrwał mi walizkę i rzucił gwałtownie o ziemię..
-Popierdoliło Cię czy jak?!-starałam się,nie brzmieć jak przestraszona,Liam budził we mnie minimalny przestrach,który chciałam jak najprędzej zagłuszyć.Chłopak nadal milcząc zamknął drzwi.
-Pierwszy raz w swoim życiu tak potężnie się wkurwiłem,więc teraz zamkniesz japę i będziesz mnie słuchać!
-Wyglądam Ci do chuja na psa?!-podeszłam do niego,zapominając o lekkim strachu.Chłopak westchnął siadając na łóżku,a ja w tym samym czasie zaczęłam pakować na nowo swoje rzeczy do torby.
-Zamierzasz za,każdym razem jak coś pójdzie nie tak uciekać?Przecież to nie ma sensu.-przemówił,jednak ja postanowiłam zostawić to bez komentarza.
Kiedy wszystko było spakowane,bez słowa wyszłam z pokoju,zostawiając w nim samego Payn'a.
Ostatni raz przelotnie zerknęłam na salon,widząc jedynie jak Harreh gra z Lou w jakąś grę na konsoli,Niall'a siedzącego na podłodze i zajadającego popcorn.Uśmiechnęłam się pod nosem wychodząc na zewnątrz.

                                                                    ~~*~~
-Rita dziecko,kiedyś przyprawisz mnie o zawał!-uśmiechnięta babcia przytuliła mnie,chwytając torbę.
-Tak Ciebie też miło widzieć buniu.-zaśmiałam się,wchodząc do domu.
Dom babci był zupełnie inny niż mój.Nie miał dwóch pięter,tylko jedno w,którym znajdował się ogromny salon w kolorze czarno białym,na którego środku stał telewizor a tuż przed nim czarna kanapa,przed którą stał biały stolik z wazonem.Kuchnia była istnym przeciwieństwem salonu,była skromna i mała.Mogła pomieścić maksymalnie zaledwie trzy cztery osoby.Pokoje były przytulne,nie małe,nie duże,były wręcz idealne.Łazienka miała ful wyposażenie,mieściła w sobie wannę,prysznic a w kąciku tuż obok kabiny prysznicowej,zauważyłam mały masażer do stóp.
Dom babci był naprawdę urodziwy,zresztą co się dziwić kobiecie,po rozwodzie z dziadkiem,nie żałowała sobie na nic.Rozmaite ciuchy,podróże,wizyty w spa,dosłownie mogła mieć wszystko czego sobie zamarzyła.
Nie wiem dokładnie dlaczego,babcia i dziadek postanowili zakończyć swój związek,nigdy w znacznej mierze nie dopytywałam się,ponieważ wiedziałam,że temat dziadka jest bardzo świeży dla babci..
Kochałam ich obu,jednak rozwód w wieku 60 lat nie był dobrym rozwiązaniem..
-Choć pokażę Ci Twój pokój..-zafascynowana zaczęła ciągnąć mnie,przez długi korytarz przez co ledwo złapałam torbę.Zatrzymała się wtedy,kiedy dotarłyśmy do kremowych drzwi.
Otworzyłam drewnianą powłokę,a to co zobaczyłam przyprawiło mnie o zawrót głowy.
Czarne ściany,przykryte różnorakimi białymi wzorami,poczynając od niewielkich śnieżynek spadających na łóżko,do płatków kwiatków i bukietów.Łóżko było białe a pościel kremowa "co się stało,że nie czarna" odwróciłam się w stronę szafy,która tak samo jak ściany była czarna,pokryta białymi worami.Koło szafy stała niewielka szafeczka,na której znajdował się czarny laptop.
-Babciu,pokochałam ten pokój od pierwszego wejrzenia ale mam dwa pytania.-siwa kobieta kiwnęła potakująco głową,więc zaczęłam mówić.-Pierwsze to takie,czemu w tym domu panuje czerń i biel,a drugie jest odnośnie tego,dlaczego ten pokój jest stworzony dla mnie?-spojrzałam na nią,wrzucając torbę do pokoju.
-Odpowiedź jest prosta.Uwielbiam przeciwieństwa,a czerń i biel są cudowne..Po drugie,skąd ta pewność,że pokój został stworzony z myślą o Tobie?-uśmiechnęła się głupawo.
-Bo nad łóżkiem jest moje imię?-odpowiedziałam z lekka pytaniem.
-Ah no tak..Cóż,zabrzmię przewidywalnie,ale czułam,że coś wywiniesz i trafisz tutaj.-zaśmiała się.-Dobrze,a teraz proszę Cię rozpakuj się,a ja idę na spotkanie..-spojrzałam na nią,jak na kosmitę.
Moja babcia i randka? Ta kobieta ma 65 lat..
-Babciu..-jęknęłam zażenowana jej wyznaniem..-Nie muszę o wszystkim wiedzieć.
-Skarbie,chcę Ci tylko w racjonalny sposób,przekazać,że mogę nie wrócić wieczorem,jeśli wiesz co mam na myśli..-mrugnęła do mnie..moja babcia do mnie mrugnęła..
-Uspokój się kobieto!-krzyknęłam.-I idź już lepiej,a ja muszę wziąć prysznic.
-Ohh właśnie,zanim zapomnę..Jutro wpadnie do nas na obiad,moja sąsiadka z wnukiem,jest bardzo ładny.
-Nic nie słyszę!-krzyknęłam zamykając jej drzwi przed nosem.
-Jak sobie chcesz,tylko pamiętaj o tym..
Piętnaście minut później usłyszałam odgłos zamykanych drzwi.Kochałam babcię,ale nie uważam,żeby to jest najlepszy pomysł..Ale w końcu ma prawo do szczęścia.
Postanowiłam,że rozpakowywanie ciuchów zostawię sobie na jutro,natomiast na tą chwilę,miałam ochotę jedynie na gorący prysznic.
Kiedy poczułam jak ciepła woda,spływa z mojego ciała,zdałam sobie sprawę,że siedzę tu od dobrych trzydziestu minut.Zaśmiałam się maniakalnie,zakręcając wodę i otulając swoje nagie ciało w puchatym białym ręczniku.Kiedy staranie starłam każdą kropelkę wody z siebie ubrałam się w W TO (KLIKNIJ) następnie rozczesałam długie brązowe włosy.
Nienawidziłam  nosić na sobie obcisłych ciuchów,sprawiały,że czuję się jeszcze gorzej.Nie trawiłam siebie,swojego ciała,charakteru,a patrzenie na nieidealne kształty sprawiało,że momentalnie chciało mi się wymiotować.
Odgoniłam od siebie,niemiłe myśli,kierując się do kuchni z,której wyniosłam płatki z mlekiem.
Rozsiadłam się na wygodnej sofie włączając telewizję.Ogłupiający jazgot,różnych osób sprawił,że kręciło mi się w głowie.Pewnie nadal bym się wpatrywała w debilizmy telewizyjne,kiedy usłyszałam dźwięk dzwonka swojej komórki.
Zdałam sobie sprawę,że zostawiłam ją w kuchni więc natychmiast się tam udałam,zerknęłam na ekranik,na którym wyświetlił mi się nieznajomy dotąd numer.Jednak skusiłam się na odebranie telefonu.
-Słucham.-powiedziałam nonszalancko.
-Hej Rita,tutaj Niall,chciałem się zapytać gdzie jesteś?Zayn robi kolację,a Jay jest jeszcze u Twojego taty,więc..
-Niall,nie ma mnie w Londynie..-mruknęłam speszona.
-Co ty pieprzysz?!-wydarł się do słuchawki.-To gdzie jesteś?
-Nie jest to istotne..-przewróciłam oczami,zdając sobie sprawę z tego,że chłopak robi dokładnie to samo.
-Oczywiście,że jest..A teraz mów ładnie,wujkowi Niall'owi gdzie się schowałaś..-zaśmiałam się do słuchawki.
-Wybacz,ale nie mam żadnego wujka Niall'a,więc nic nie powiem..A teraz wybacz,ale muszę kończyć.-cmoknęłam do słuchawki,kończąc połączenie..
Wiedziała,że najważniejszą częścią mojego odpoczynku,będzie brak tych idiotów,więc od razu po ukończeniu rozmowy z Horan'em i zapisaniem jego numeru zadzwoniłam do taty.
-Tato mam do Ciebie prośbę-nie owijając w bawełnę przeszłam do rzeczy.
-Ciebie też miło słyszeć.-usłyszałam dokładnie te same słowa,jakimi przywitałam babcię,tylko,że zamiast słyszeć było widzieć.
-Proszę Cię o to,abyś nic nie mówił chłopcom o tym gdzie jestem...
-Dlaczego?
-Po prostu..Mogę na Ciebie liczyć?
-Ode mnie się niczego nie dowiedzą,a teraz wybacz ale muszę kończyć.Idę na pobieranie krwi...
Jedyne co usłyszałam po jego słowach było pikanie odrzuconego połączenia..
Włożyłam telefon do kieszeni,kierując się w stronę sofy,po raz kolejny na niej siadając.Odkręciłam zakrędkę od wody mineralnej,biorąc łyka.Już miałam zacząć zajadać się jabłkiem,kiedy poczułam jeden pojedynczy sygnał informujący mnie o wiadomości..

                                                             
                    Od Niall Horan :Jesteś w Irlandii? W takim razie,niedługo się spotkamy..

Już na nikim nie mogę polegać,nawet w tak dziecinnej kwestii..

~~*~~
O Boziu przepraszam,że rozdział jest w takim dużym odstępie czasowym,ale miałam problemy z bloggerem.Ale rozdział już jest ^^ Mam nadzieję,że jesteście ze mną i nie jesteście na mnie aż tacy źli.:c
Muszę się Wam pochwalić,iż zaczęłam pisać swoją zeszytową książką,i mam pewien pomysł,aby po jej skończeniu wysłać ją jednej z moich czytelniczek..Ale to taki przyszły plan.:)
Również zapraszam Was na blogowego aska,na którym możecie pytać bohaterów jak i samą twórczynie..ASK (KLIKNIJ)
Proszę Was i apeluję o to,jeżeli czytasz mojego bloga,skomentuj go i dodaj do obserwowanych! Chce wiedzieć na czym stoję,co mogę poprawić a co jest okej..
Dobra nie zanudzam Was..:)
Kocham Was całym serduszkiem!xx
Ps.Jak Mikołajki?:D Co dostaliście?:)))