piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 23

                                                  Dwa miesiące później

Czas naprawdę szybko zleciał, przynosząc ulgę. Po wyjeździe chłopców poznałam chłopaka o imieniu Ben, był naprawdę sympatyczny i uroczy. Spotykaliśmy się codziennie jednak dopiero po miesiącu poprosił mnie o chodzenie. Zgodziłam się. Czułam się przy nim po prostu dobrze i mogę szczerze powiedzieć, że naprawdę się zakochałam.
Z Alex nie utrzymuję kontaktu stałego, może czasami powiemy sobie cześć, albo zapytam się jej jak się ma. Tylko tyle.
Moje kontakty z Jay znacznie się poprawiły, a ja nabrałam do niej szacunku. Tata po operacji czuję się lepiej, i nasze kontakty również się poprawiły a nawet raz we dwoje byliśmy razem z na cmentarzu u mamy.
Czułam się wspaniale bo w końcu byłam szczęśliwa.
-Rita Ben przyszedł.-ciepły głos Jay, sprowadził mnie na ziemie. Wyszłam z salonu kierując się w stronę małego ganeczka, gdzie ujrzałam zdejmującego buty Ben'a. Chłopak był naprawdę przystojny i miał równe 20 lat. Miał blond włosy podniesione do góry i zawsze, kiedy ich dotykałam przypominał mi się Niall, miał piękne morskie oczy, które mogę porównać do oczu Louis'a. Jego skóra zawsze była brązowa co przypominało mi Zayn'a, i te przeklęte dołeczki, które miał Harry, on również posiadał. Poza tym był tak cholernie wyrozumiały i zawsze uśmiechnięty jak Liam. Cokolwiek by nie zrobił, zawsze przypominał mi któregoś z chłopców.
-Cześć kochanie.-mruknął kładąc obie dłonie na moich biodrach, całując lekko moje usta.
-Miałeś być godzinę temu.-strzepałam jego ręce, wchodząc na górę do pokoju.
-Przepraszam ale Natasha chciała, żebym pomógł jej naprawić komputer.-wywróciłam oczami słysząc imię ten szmaty. Zawsze kiedy Ben się spóźniał był z nią. I gdyby nie fakt, że ta dziwka ma chłopaka już dawno oderwałabym jej łeb.
-Serio Ben? Znowu jej się zepsuł?-mruknęłam stając naprzeciwko blondyna.
-Uwielbiam kiedy jesteś zazdrosna.-chłopak przyparł moje ciało do ściany i naparł na mnie swoimi ustami. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej łapczywi i intymny. Czułam jak mój brzuch zaczyna napełniać stado motylków.
Wplotłam ręce we włosy Ben'a i lekko pociągnęłam wiedząc, że chłopak to lubi
"Tak jak Harry" 
Westchnęłam chcąc odpędzić myśli o Harrym i tak się stało, jednak przeszkodą okazało się pukanie do drzwi.
-To już drugi raz.-głos blondyna pełny wyrzutów i złości obił się o moje uszy. Zmarszczyłam brwi lekko klepiąc jego klatkę piersiową, po czym otworzyłam drzwi w których stanął tata.
-Dzień Dobry.-krzyknął Ben, siadając na łóżku. Spojrzałam na Ojca.
-Dzień Dobry.-burknął nie kryjąc tego, że nie lubi chłopaka.
-Wyjdźmy na korytarz tato.-mruknęłam wychodząc, zamykając za nami drzwi.-Co się stało?
-Chłopcy mieli wyrzuty, że nie kontaktowali się z nami dlatego jutro przyjeżdża limuzyna i zabiera nas do Nowego Jorku gdzie będzie koncert.-moje oczy rozszerzyły się dość niewymiarowo, a oddech zapadł się.
-Co? Tato mam jutro 3 rocznice z Ben'em, nie dam rady nigdzie jech..
-Jutro punkt 10 Rita.-warknął stanowczo prostując się jak struna, po czym odszedł.
Byłam zdenerwowana i najchętniej chciałam mu przywalić prosto w nos. Co miałam powiedzieć Ben'owi? Że nie dam rady iść na naszą 3 miesięcznice? Wiedziałam, że przygotował coś niezwykłego, dlatego było mi po prostu wstyd.
Wpadając na pewien pomysł, zaczęłam biec za tatą.
-Tato.-zatrzymałam go. Mężczyzna odwrócił się do mnie lekko zaciekawiony.-Może Ben jechać z nami?-otworzyłam szerzej oczy, jakbym chciała aby mi wypadły, nie chcąc patrzeć więcej na twarz mojego Ojca.
-Pod jednym warunkiem.-uśmiechnęłam się, podnosząc brwi.-Ma osobny pokój w osobnym hotelu.-chyba się przesłyszałam. Zaśmiałam się gorliwie, nie wierząc w to co słyszę.
-Kpisz sobie ze mnie?
-Nie, oczywiście, że nie.-podniósł ręce w geście zwycięstwa.-Wiem co chodzi temu dupkowi po głowie Rita i nie pozwolę, aby spał niedaleko Ciebie. Masz wybór.-dodał i odszedł.
Byłam oburzona, ten człowiek zawsze miał jakieś ale. Oczywiście, że nie zamierzałam iść z Ben'em do łóżka. Nie teraz, ewentualnie nigdy, nie pójdę z nim do łóżka.
Odwróciłam się na pięcie, kierując się do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi.
-Co się stało?
-Jadę jutro do Nowego Jorku.-burknęłam, uspokajając oddech. Było mi tak potwornie źle z tym, że musiałam zostawiać chłopaka, który tyle dla mnie znaczy.
-Jak to? Zapomniałaś co mamy jutro?-wstał z łóżka podchodząc do mnie. Był zły i rozczarowany.
-Oczywiście, że nie.-przechyliłam lekko głowę w bok.-Możesz jechać z nami, ale będziesz w innym hotelu.-Ben zaśmiał się.-Przepraszam, ale mój tata ma obsesje na punkcie mnie z Tobą w jednym pokoju, a co dopiero w łóżku.-zmarszczyłam brwi, przyglądając się chłopakowi.
-Ty chyba sobie ze mnie kpisz?!-podniósł na mnie głos na co zwinęłam usta w cienką linijkę. Pierwszy raz podniósł na mnie głos, pierwszy i ostatni.
-Po pierwsze, nie podnoś na mnie głosu.-syknęłam.-Dobrze kurwa wiesz, że to nie moja wina!-teraz to ja podniosłam, głos. Nie miałam siły na tą rozmowę.
-No pewnie, przecież to wszystko to moja wina! Jesteś głupia myśląc, że pojadę z Wami, aby być sam w innym hotelu!
-Nie nazywaj mnie głupią!-krzyknęłam wymachując rękami, jakbym chciała odgonić od siebie stado os.
-Jak mam Cię tak nie nazywać, kiedy taka jest prawda! Jesteś idiotką Rita.-serce mnie zakuło słysząc jego słowa. Oddychałam mocno, chcąc nie wybuchnąć płaczem.
-Wyjdź stąd.-warknęłam, jednak chłopak nadal stał w miejscu.
-Nie.
-Wypierdalaj Ben, albo zawołam Ojca!-nie pamiętam, abyśmy kiedykolwiek mówili sobie tyle złych rzeczy, zresztą nie pamiętam, żebyśmy się tak ostro kiedykolwiek pokłóciły.
-Tak? Dobrze, żegnam.-powiedział, i wyszedł trzaskając drzwiami.
Byłam wściekła i miałam ochotę rozwalić wszystko dookoła, krew w moich żyła buzowała a ja wiedziałam, że skok ciśnienia może skończyć się niezbyt ciekawie.
Wyszłam z pokoju po jakiś dziesięciu minutach, kierując się do salonu w, którym pewnie przebywał mój tata.
Nie myliłam się, siedział wraz z Jay i Lottie. Byłam wkurwiona widząc ich razem i to wkurwiło mnie bardziej. Jak on śmiał siedzieć tutaj z nimi i nawet mnie nie zawołać?
Głowa bolała mnie od wiązanki wyzwisk, którymi chciałam go obdarować.
Stanęłam w progu salonu przyglądając się jak oglądają jakiś chory film, nawet nie reagując na moją osobę.
Podeszłam szybkim krokiem do telewizora zasłaniając go.
-Czy możesz choć raz, kurwa raz zwrócić na mnie uwagę?!-pierwszy raz wyklęłam do taty, ale jestem tak potwornie zła.
Mężczyzna spojrzał na mnie marszcząc brwi, dłonie Jay ściskały jego dłoń, która była o wiele większa, a Lottie po prostu się przyglądała.
-Rita uspokój się.-Jay zwróciła się do mnie, ale popełniła ogromny błąd.
-Nie mów mi do cholery co mam robić!-krzyknęłam.
-Natychmiast masz się uspokoić!-Ojciec krzyknął, i chciał wstać, jednak Jay nadal go uspokajała.
-Bo co? Wyrzucisz mnie znowu z domu? Śmiało zrób to, a Cię zniszczę!-zagroziłam i sama nie wiem dlaczego.
-Rita kurwa uspokój się!-krzyknął wstając, na co Jay mu zawtórowała.
-Pieprz się.-skrzyżowałam ręce na piersi, patrząc jak jego szczęka się zarysowała.-Żałuje, że Cię wtedy nie zabili, nie musiałabym przynajmniej patrzeć jak wolisz obce osoby od córki, która straciła matę a Ty pieprzoną żonę!-splunęłam w jego stronę, a łzy sączyły się po moich policzkach. Lottie patrzyła zszokowana a ja sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Byłam tak potwornie zła.
-Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? Śmiało.-było mu przykro, ale jestem w takim stanie, że mnie to nie obchodzi.
-Dlaczego musiała odejść ona a nie Ty? Mama nigdy nie byłaby taką szmatą, jakim Ty jesteś skurwielem. Nienawidzę Cię słyszysz?! Nienawidzę! Nigdy Cię dla mnie nie ma, nie rozmawiasz ze mną! Traktujesz mnie jak powietrze, dlatego chciałabym, żebyś umarł! Chciałabym, żeby Ciebie tu nie było, bo przez Ciebie ciągle jest mi źle, bo myślę, że to moja wina, że mnie nienawidzisz, wiem, że chcesz abym znikła z Waszego życia, ale nie mogę bo nie mam nikogo! Nie mam mamy, babci, dziadka, a tym bardziej Ojca!-płakałam krztusząc się łzami, mój krzyk rozrywał powietrze, a on po prostu stał. Jay zakryła dłonią usta, jakby nie wierzyła w to co mówię, ale ja chciałam powiedzieć to od tak dawna.
Patrzyłam na jego twarz i widziałam łzy, ale nie były one tak obfite jak moje. Czułam jak coś rozrywa mi dusze, a każda łza piekła, nie mogłam złapać oddechu, czułam, że zaczynam wracać do momentu w, którym było mi źle.
-Rita..-Jay powiedziała, ledwo łapiąc oddech.
-To też Twoja wina słyszysz?! Przez Ciebie on stał się inny, przez Ciebie, dlaczego musiałaś się wpieprzyć w nasze życie?! Nikt Cię do niego nie zapraszał!
-Rita uspokój się!-Lottie krzyknęła stając przez mamą!
-Bo co?-zaśmiałam się ścierając łzy, która i tak za chwilę znowu się pojawiły.-Pójdziesz na cmentarz i zabierzesz mi mamę tak jak zabrałaś Ojca?-krzyknęłam głośno, po czym wyszłam z salonu, założyłam buty, kurtkę i wyszłam z domu.
Zimne powietrze musnęło w moją twarz, cóż pomimo, że był luty nadal było strasznie zimno, a ja nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałam słońce.
Skierowałam się do baru w, którym pracowała Alex, musiałam z nią porozmawiać. Weszłam do środka, ciesząc się z wybuchu ciepła. Podeszłam do baru za, którym zastałam dziewczynę. Ciągle się dziwie, że Alex chce pracować, cholera ona ma kupe kasy.
-Cześć Rita, wszystko okej?-spytała, przyglądając się mojej zapłakanej twarz.
-Tak, płacze ze szczęścia.-odparłam uszczypliwie, prosząc ją o piwo, i dopiero zauważając , że Alex zrobiła się na rudo.
-Louis do mnie dzwonił, mówił o Twojej ciekawej rozmowie z Ojcem, Jay i Lottie.-dziewczyna podała mi trunek, który od razu zaczęłam pić.
-Pierwszy raz gadałam w taki sposób.-spuściłam wzrok. Tomlinson do niej dzwonił? Dlaczego nie zadzwonił do mnie?
-Ponoć nazwałaś go skurwielem.-Alex zaśmiała się głęboko, na co jej zawtórowałam.
-Żeby tylko..
-Louis był nieźle wkurwiony Rita.
-Nie wiem, nie gadałam z nim, ani z żadnym z chłopaków dwa miesiące.
-Sporo.-spojrzała na mnie z współczuciem.-Masz ochotę przyjść do mnie? Napijemy się czegoś, a później odwiozę Cię do domu.
-Miałam Cię poprosić o nocleg.-uśmiechnęłam się do niej. Nie pamiętam, kiedy rozmawiałam z nią tak długo.-Jedź ze mną jutro do Nowego Jorku. Wiem, że Ojciec nie zostawi mnie w domu, a sama tam nie pojadę.-Alex klasnęła w dłonie, piszcząc i zgadzając się od razu, jednak przestała słysząc dzwonek telefonu.
-To Louis.-odebrała telefon, przyglądając się mi cały czas.-Hej Lou.-zaćwierkotała na co wywróciłam oczami.-Tak, jest ze mną.-zmarszczyłam brwi, wiedząc, że chłopcy wiedząc o wszystkim, ale szczerze miałam to gdzieś. Olewali mnie całe dwa miesiące, więc czemu ja mam się przejmować?-To niepotrzebne Louis, daj spokój, dobrze wiesz, że mówisz pod wpływem emocji, Louis nie zachowuj się jak dzieciak, Lou? halo?!.-spojrzała na wyświetlacz.-Skurwysyn się rozłączył.
-Co chciał?
-Powiedzieć, że właśnie jest w drodze do Londynu.-otworzyłam szeroko oczy, byłam w cholernym szoku.
-Możemy już iść do Ciebie? Ten debil pewnie niedługo przyjedzie, a ja nie chce go widzieć.-spuściłam wzrok dopijając resztki piwa.
-Pewnie.-uśmiechnęła się ciepło-Zaraz wracam.-wyszła na zaplecze zostawiając mnie samą.
Nie sądziłam, że ten dzień może być aż tak beznadziejny.

                 -Czego się napijesz? Wina, piwa?-Alex jak prawdziwa gospodyni krzątała się po kuchni. Był to dość niecodzienny widok.
-Nie pierdol Alex, daj wódkę.-mruknęłam siadając na kanapie.-Od razu mówię, żebyś nie wpuszczała tu Louis'a.-zwróciłam się w jej stronę.
-Jak chcesz, ale wydaje mi się, że musicie pogadać.-odpowiedziała, przychodząc do salonu z butelką wódki, dwiema szklankami, dwoma kieliszkami i sokiem. Cholera jak ona to robi?
-To Ci się tylko wydaje, a teraz po prostu nalej.-uśmiechnęłam się do niej ciepło, wypijając pierwszy kieliszek, potem drugi, trzeci, ósmy, dwunasty, piętnasty.
Zaśmiałam się jak głupia tracąc kontrole nad ciałem. Byłam pijana i nagle czułam się dobrze, wszystko mnie śmieszyło i nic nie zaprzątało mojej głowy.
Alex wypiła tylko z dziesięć mówiąc, że więcej nie da rady, to było śmieszne.
-Rita, chodź spać co?-ruda dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, jednak ja pokiwałam przecząco głową.
Chciałam już coś dodać, jednak pukanie do drzwi i zezłoszczony głos Louis'a przeszkodził mi w tym.
-Cholera gaś światło!.-krzyknęłam śmiejąc się cały czas. Alex jak najszybciej wykonała moją prośbę, i teraz razem śmiałyśmy się na kanapie.
-Alex otwieraj te pieprzone drzwi!-krzyknął, a ja nie mogąc wytrzymać wybuchłam tak głośnym śmiechem, wręcz porównywalnym do śmiechu hieny. Alex ponowiła mój ruch i teraz obie śmiałyśmy się z nie wiadomo czego.-Jeśli Ty ich nie otworzysz to kurwa ja to zrobię!-dodał szarpiąc klamkę.
-Dupa, dupa, dupa, Ty gówno możesz.-fuknęłam, ocierając łzy śmiechu.-Alex dzwoń na policję i powiedz, że jakiś psychol, z One Direction wali do Twoich drzwi. Powiedz, że boisz się, że zacznie śpiewać.-wybuchnęłam ponownie śmiechem.-Muszę siusiu.-wstałam z kanapy, kierując się do łazienki na dole, gdyż na górę nie dałabym rady wejść.
Zamknęłam za sobą drzwi od łazienki, po czym wykonałam czynność fizjologiczną. Wyszłam z toalety i momentalnie wytrzeźwiałam widząc wkurwionego Louis'a z Zayn'em na środku salonu, Alex stała zdziwiona.
-Nie mam pojęcia jak oni tu weszli.-burknęła, a Louis zamachał kluczami. Stałam w miejscu przyglądając się uważnie. Louis wyglądał seksownie z lekkim zarostem, za to Zayn'owi urosły włosy, które miał związane w bobka a na głowie miał opaskę. Okej wyglądał ostro.
-Masz prze je ba ne Rita.-zmarszczyłam brwi słysząc jego bełkot. W moim żołądku, zbyt duża ilość alkoholu, chciała ponownie ujrzeć światło dzienne. Zakryłam usta dłonią, wbiegając do kibla, po czym obdarowałam sedes swoją zawartością.
Kiedy wszystko ze mnie wyszło opłukałam twarz, kładąc na palec dużą ilość pasty, którą władowałam do buzi.
Czując się lepiej i bardziej trzeźwo, skierowałam się w stronę schodów. Chciałam uniknąć z nimi rozmowy. Cholera nie było ich dwa miesiące, zero telefonów, zero wiadomości nic, więc niech się jebią.
-Wracaj tu do cholery!-krzyknął Tomlinson stojąc przed schodami.
-Nie mów mi do cholery co mam robić!-splunęłam wbiegając na schody, słyszałam jednak, że Lou biegnie za mną. Jak gazela, wbiegłam do pokoju i chciałam zamknąć drzwi, ale ciało Louis'a było już za drzwiami, chwilę później leżałam na łóżku, moje nadgarstki były nad moją głową, trzymane przez tego debila. Jego nogi były po obu stronach mojego ciała. Nie mogłam się ruszyć.
-Nie dotykaj mnie słyszysz? Puść mnie, nie chce Cię znać, odwal się ode mnie!-krzyczałam szarpiąc się. A Louis tylko mnie trzymał, nie mówił nic.
-Tęskniłem za Tobą.-spojrzałam w jego oczy, nie mogąc uwierzyć, że śmiał to powiedzieć.
-Nie chce tego słyszeć!-palnęłam odwracając wzrok. Nie miałam już siły na walkę.
-Myślałem, że temat wyzwisk już omawialiśmy.-burknął a ja milczałam. Głupia Jay.-Przyjaźnimy się Rita, więc pogadaj ze mną.-na jego słowa, wybuchłam śmiechem.
-Nie Lou, my się przyjaźniliśmy.-poprawiłam. Chłopak puścił moje ręce, na co poprawiłam się na pozycję siedzącą.
-Co?
-Dwa miesiące! Tyle czasu mój "przyjacielu"-zrobiłam cudzysłów w powietrzu-się nie odzywałeś.-A kiedy ja mam wszystko ułożone od nowa, mam chłopaka, mam znajomych, to słyszę, że jadę do Was do Nowego Jorku. Pieprze to wiesz?
-Masz chłopaka?-zmarszczył brwi, spoglądając na mnie.
-Nie interesuj się.
-Kiedy Ty sama o tym wspomniałaś.
-Powiedziałam, żebyś się nie interesował!-spuściłam wzrok.-Bardzo Cię potrzebowałam, każdego z Was, ale Wy zapomnieliście.-spojrzałam na jego zmartwiony wyraz twarz.
-To nie prawda?
-To czemu nie dzwoniłeś?
-Nie wiem Rita, cholera!-krzyknął, podchodząc bliżej mnie.
-Ale ja wiem, że nie chce Was znać, było mi o wiele lepiej, kiedy nie musiałam myśleć o tym czy któryś z Was choć raz o mnie wspomniał.-patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć, że ma 23 lata. Przecież to nadal dzieciak.
-To, że nie dzwoniliśmy nie oznacza, że nie rozmawialiśmy, zrozum, że trasa, koncerty, fani to naprawdę dużo.
-Nie interesuje mnie to.-fuknęłam.-Po co przyjechaliście? Powiedz szczerze, że gdyby nie fakt, że pokłóciłam się z nimi, nie byłbyś teraz tutaj.
-To prawda, ale jestem bo martwię się.
-Kiedy ja nie potrzebuję Twojego zamartwiania się mną.
-Jak wolisz. Dwóch ochroniarzy pojechało po mamę, Twojego tatę i moje siostry, my mamy zabrać Ciebie.-skrzywiłam się.
-Nie jadę nigdzie.
-Musisz mieć takie fochy Rita? Nic wielkiego się nie stało.-dodał. Miał racje, dlaczego mam nie jechać do Nowego Jorku? Przecież nie muszę z nimi być a ja się zabawie.
-Dobra, ale Alex jedzie ze mną.
-Zgoda.-uśmiechnął się lekko, ale ja nadal pozostałam nieugięta.-Twoje cichy są w samochodzie, Alex już się spakowała. -skinęłam głową, wstając z łóżka i kierując się do salonu gdzie ruda gadała z Zayn'em.
-No to w drogę.-Mulat spojrzał na mnie z nadzieją, na jakieś przywitanie, jednak obdarowałam go obojętnością.
Wyszłam z domu wchodząc do limuzyny, i wiedziałam, że to wszystko to kłopoty.

~~*~~
Dodaję rozdział! :D
Jej przepraszam za długą przerwę, ale dużo się działo.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba:)
Liczę na Wasze oponie, bo są ważne.
Przepraszam jeszcze raz!
Kocham Was mocno!


niedziela, 21 września 2014

Rozdział 22

-O, której przyjadą chłopcy?-zapytałam chcąc odgonić nieprzyjemną ciszę.
-Nie wiem, może koło dziewiętnastej.-odparł, nawet na mnie nie patrząc. Czułam się źle. Nigdy nie miałam styczności z sytuacjami takimi jak ta. One zawsze omijały mnie szerokim łukiem, a teraz wszystko się zmieszało.
"Chciałaś zainteresowania to masz" Odparło moje alter ego. Przygryzłam wargę, kładąc jeden talerz na drugim. Nie wiedziałam co mam zrobić ze sobą, w końcu przez ostatnie dni tyle się stało i gdybym tylko mogła cofnąć czas...zrobiłabym to. Nie oczekiwałam od tych chłopców niczego, przysięgam niczego. Tak bardzo chciałam aby zniknęli z naszego życia, a teraz kocham ich wszystkich, a z jednym z nich zrobiłam najbardziej intymniejszą rzecz w moim życiu, mimo, że wiem co robił z Alex. Czuję się potwornie zagubiona, a najgorsze jest to, że na własne życzenie się w to wpakowałam.
Opłukałam ręce w niewielkim kranie, po czym poczłapałam w kierunku kanapy, na której siedział Harry. Chłopak udawał, że oglądał coś w telewizji, mimo iż pewnie nie znał tematyki. Usiadłam obok niego, i nie mówiąc nic po prostu patrzyłam na niego.
Wyglądał perfekcyjnie. Każda jego krostka, niedoskonałość była doskonała. To jak się uśmiecha, albo patrzy na mnie, zawsze sprawiał, że czułam się piękna i ważna.
Ale co by z nami było? Ten chłopak ma swój świat i swoje cele, ma fanów, którzy go kochają a ze mną nie będzie miał nic. Mówiłam na niego tyle złych rzeczy a mimo wszystko, on nadal jest ze mną. Zresztą nie tylko on. Każdy z chłopców.
-Nie chce, żebyś mnie nienawidził Harry.-szepnęłam. Moim zamiarem było po prostu powiedzieć to w myślach, ale nie wyszło.
-Nie, nienawidzę Cię, chociaż chciałbym. Byłoby o wiele prościej.-spojrzał na mnie. Mogłabym przysiąc, że w jego oczach widziałam łzy.
-Harry.-zaśmiałam się ciepło, przez co chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak namieszałeś mi w głowie, to wszystko jest piękne, i Ty jesteś piękny, a przy Tobie i ja się taka czuję.-uśmiechnęłam się chwytając dłoń bruneta.-To wszystko jest jak idealny sen z, którego człowiek nie chce się wybudzać, jednak ta bajka nie należy do mnie i Ty dobrze o tym wiesz.-delikatnie przejechałam po jego gładkiej skórze-Rozejrzyj się kolego. Ja za niedługo obchodzę dopiero siedemnaste urodziny, muszę się uczyć, znaleźć pracę, Ty nie musisz bo masz wszystko czego potrzebujesz.-spuściłam głowę, czując lekkie ukłucie zazdrości.-Może, kiedy skończę szkołę, może kiedyś Harry..
-Przecież możesz mieć chłopaka chodząc do szkoły.-zwrócił uwagę. Miał rację.
-Jak wyobrażasz sobie nasze wyjścia?Tysiące fanów, kilkaset facetów z aparatami, ochrona, a wyobrażasz sobie jak fajni się dowiedzą, że z Tobą chodzę? Że to ja jestem tajemniczą dziewczyną Styles'a? Przecież ja nie będę mogła nigdzie wyjść, tysiące wyzwisk, pisków, i tego wszystkiego.-przygryzłam wargę.-Ja tego nie potrzebuję i nie zniosłabym tego, co Ty musisz znosić na co dzień.-spojrzałam w jego zielone tęczówki, i jakby zaiskrzyło się w nich zrozumienie.
-Masz rację.-skinął głową, po czym wstał z kanapy. Spojrzał na mnie z góry, po chwili podając mi dłoń. Chwyciłam ją, stając na równi z chłopakiem.
-Przyjaźń?-zapytał uśmiechając się ciepło. Mimo, iż wiedziałam, że tak będzie lepiej, jakaś część mnie chciała spróbować. Może by wyszło?
Odgoniłam te myśli ściskając jego dłoń. Spojrzałam na niego i tak jakbym topiła się w nim. Czułam się zagubiona, jak nigdy. To wszystko przerastało całą mnie i naprawdę jedyne o czym marzyłam to, aby ktoś narysował mi rozwiązanie na kartce.
-Nie wierzę w to co teraz zrobię Styles!-warknęłam przybliżając się do niego. Delikatnie przyłożyłam swoje usta do jego ust. Chłopak z początku nie reagował, jednak dosłownie po sekundzie, jego ciało naparło na moje, powodując, że z powrotem znalazłam się na kanapie, pod chłopakiem. Jego ręce w rozpaczy badały każdy skrawek mojego ciała, wiedząc, że już tego nie zrobi więcej.
-Jezu, tak bardzo będę tęsknił za Twoimi ustami.-zaskomlał kolejny raz składając na moich ustach pocałunek. Jego usta przeniosły się na szyję, lekko ją zasysając, później coraz mocniej i dopiero po chwili doszło do mnie, że chłopak zrobił mi malinkę.
-Kurwa Styles!-warknęłam spychając go z siebie. Zaśmiał się gardłowo, jakby nie widział w tym nic złego. Ponowiłam jego zachowanie ostatni raz całując jego różowe usta.
-No to od teraz. Przyjaźń.-zaśmiałam się siadając na kanapie.
-Przyjaźń.-chłopak usiadł koło mnie, jednak żadne z nas nie spojrzało na te drugie.
Przewróciłam oczami, kiedy poczułam rękę Harrego na swoim kolanie a później koło krocza.
Z impetem walnęłam w jego dłoń.
-Przyjaźń Harry! Bez macanek, bez pocałunków! Przyjaźń.-chłopak się zaśmiał, po czym położył głowę na moich nogach.
-Miziaj.-dodał. Przewróciłam oczami, zaczynając gładzić jego włosy.-Tego też mi będzie brakować.-zaskomlał zamykając oczy.
-Albo tego jak się uśmiechasz, albo tego jak na mnie krzyczysz..
-Możesz być pewny, że mój krzyk będziesz słyszał dość często.-zaśmiałam się lekko ciągnąc końcówki brązowych loków.
-Nie często bo jedziemy w trasę Rita.-chłopak zamknął oczy a ja wręcz odwrotnie. Chociaż.. Może właśnie tego było nam trzeba?
-To jak wrócicie. Nie ma pośpiechu.-uśmiechnęłam się w duchu.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, do czasu, kiedy z transu wybudziło nas donośne pukanie do drzwi.
-Otworzę.-uśmiechnęłam się, zrzucając głowę bruneta z kolan. Otworzyłam drzwi.
-Boże Rita jak ja się stęskniłem!-donośny Irlandzki akcent ogarnął moje uczy.
-Cześć mała.-później ciepły głos Liam'a
-A gdzie Zayn i Lou?-dopytałam.
-A co my CI nie wystarczamy?-zapytał Liam.
-Po prostu pytam.-odparłam przytulając się do boku blondyna.
-W domu. Nie chcemy robić zadymy.-klasnął w dłonie.-Zbierajcie się!-dodał blondyn. Wzięłam wszystkie rzeczy, po czym wyszłam z pokoju.
Chłopcy wypełnili dokumenty w recepcji, przy czym rozdając autografy.
-Masz załóż to.-spojrzałam w górę widząc czarnego mężczyznę podającego mi płaszcz, okulary i czapkę. Spojrzałam na niego przerażona.
-Fani są na zewnątrz-szepnął mi do ucha Niall. Skinęłam głową ubierając potrzebne rzeczy.
-Nienawidzę tego.-warknęłam do siebie, wychodząc z hotelu zaraz za ochronom.
Jedyne co byłam w stanie usłyszeć go ogarniające moje uszy krzyki dziewczyn. Złapałam dłoń ochroniarza przede mną, kiedy poczułam szarpnięcie za rękaw płaszczu.
-Bez dotykania proszę.-ochroniarz był spokojny, kiedy ja trzęsłam się jak galaretka.
Mimo próśb ochrony, dziewczyny zaczęły ciągnąc dosłownie mnie za każdą kończynę. Czułam się strasznie, wiedząc, że jeśli, któraś ściągnie mi czapkę czy okulary, będą wiedzieć kim jestem.
-Chodź szybciej.-ochroniarz pociągnął mnie mocno przed siebie, zasłaniając tył mojego ciała, kiedy drugi stanął przede mną. Wzięłam serię głębokich spokojnych oddechów, kiedy znalazłam się w samochodzie.
-Panowie pojadą teraz do studia, a ja Panienkę odwiozę do domu.-mężczyzna się uśmiechnął.

                                                                  ***
-Jak było w studiu?-zapytała Jay, przy kolacji do, której przysiedli wszyscy.
-Spokojnie.-odparł Lou pakując do ust kolejną z kanapek.-Fizzy a jak w szkole?-zapytał siostry na co przewróciłam oczami.
-Normalnie, przestań dopytywać!-dziewczyna warknęła na co wszyscy momentalnie zwrócili się w jej stronę.
-Co się dzieje Fizzy?-Mój tata spojrzał na dziewczynę, która jedynie ze złością rzuciła sztućcami w talerz.
-Nic!-warknęła i odeszła od stołu. Lottie zaśmiała się dziwacznie. Spojrzałam na nią spod byka.
-Lottie idź z nią porozmawiaj.-szepnęła Jay.
-Nie interesują mnie jej fochy mamo.-blondyna przewróciła oczami, popijając herbatę.
-Ja pójdę.-uśmiechnęłam się, odchodząc od stołu. Momentalnie skierowałam się do pokoju Lou, wiedząc, że dziewczyna właśnie w nim teraz jest. Zapukałam kilka razy, jednak bez odzewu. Weszłam do środka, jednak jej tam nie było. Odwróciłam się na pięcie wchodząc do łazienki. Strzał w dziesiątkę!
-Myślałam, że zamknęłam.-syknęła, nie patrząc na mnie.
-Już są zamknięte.-uśmiechnęłam się, chociaż wiedziałam, że ona tego nie zobaczy.-Co się stało?-podeszłam do niej wolnym krokiem. Dziewczyna odwróciła się do mnie równie powolnie i dopiero teraz zobaczyłam jak bardzo zapłakana była.
-Maleńka co jest?-zmarszczyłam czoło stając koło niej. Dziewczyna zsunęła się na płytki, plecami opierając się o wannę.
-On znowu jedzie, znowu nie będę go widzieć rok.
-Przecież wróci.-uśmiechnęłam się, lekko pocierając jej ramię.
-Skąd ta pewność Rita?-warknęła dziwacznie, jednak chwilę później oparła swoją głowę o moje ramię.-Nie lubię, kiedy wyjeżdża.-sapnęła.-On w ogóle nie ma dla nas czasu, Boże przecież ja potrzebuje strasznego brata, a nie mam go. To jest Louis Tomlinson z One Direction, a nie mój brat.
-Nie mów tak! Kocha Was całym sercem, wierz mi.-miałam dodać coś jeszcze, jednak głos mojego taty zza drzwi mnie wyprzedził.
-Chłopcy już pojechali.-spięłam się jak struna. Nie pożegnałam się z nimi. Nie pożegnałam się z nim. Spojrzałam na Fizzy, płakała. Nie mogąc wytrzymać ponowiłam jej zachowanie.
-Przyzwyczajaj się.-szepnęła wtulają się w moje ciało.



~~*~~
Rozdział dodany z wielkim opóźnieniem, jednak uprzedzałam, że tak może się stać. :D
Cóż, wiele się zmieniło a ja liczę, że wiele może jeszcze się stać. :D Mam masę pomysłów, które zrealizuję!
Okej, będę miała czas na napisanie rozdziału, jeśli powiem tak.
10 rozwiniętych komentarzy = następny rozdział
Nie będę robić wyjątków.
+
ZAPRASZAM NA BLOGA :):) BLOG 

środa, 27 sierpnia 2014

ważne :D

Kochani, przepraszam za opóźnienia, które towarzyszą mi ciągle, jednak te wakacje były dość... trudne.
Rozdział powinien pojawić się w tym tygodniu.;)
A ja tymczasem zapraszam Was tutaj BLOG. Proszę Was abyście go zaobserwowali! :)
Dziękuję, kocham Was ;)

niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 21

Obudziłam się, kiedy poczułam dość ambitne uderzenie gorąca. Wzięłam głęboki oddech i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że moje ciało jest nakryte ciałem Harrego. Skarciłam się w myślach i najbardziej delikatnie jak mogłam, zdjęłam jego ręce i nogi z siebie, po czym uciekłam z łóżka, jednocześnie zakładając majtki.
Wzięłam kilka kolejnych głębokich oddechów, po czym od razu skierowałam się pod prysznic, gdzie odprawiłam poranną toaletę, po czym umyłam zęby. Jednie w samym ręczniku skierowałam się do pokoju, po to aby wyciągnąć byle jakie ciuchy. Oczywiście musiałam zapomnieć. Na całe szczęście Harry spał a ja zdążyłam się przebrać.
Automatycznie skierowałam się do salonu, i tak samo prędko wybrałam numer do Liam'a. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź z jego strony.
-Rita?-ziewnął.-Wiesz, że jest dopiero piąta rano?-przewróciłam oczyma.
-Liam, ja dzwonie, bo...zrobiłam coś bardzo bardzo głupiego.-warknęłam, chociaż wiedziałam, że ten gniew był skierowany w moją stronę a nie w stronę Liam'a.
-Co zrobiłaś?-odpowiedział spokojnym i wyrozumiałym tonem głosu.
-Bo ja i Harry...my..znaczy on..znaczy my..-wszystko mi się plątało.
-O Boże.-słyszałam rozczarowanie w głosie Liam'a, oh czułam rozczarowanie samą sobą.
-Liam ja wiem jak to słabo wygląda, ale nie doszło między nami do seksu seksu.-wysapałam kontrolując łzy.
-Rita, to jest bez sensu. Przecież Ty do niego nic nie czujesz, bynajmniej nie czułaś..-powiedział, jednak jakby wciąż zastanawiał się nad prawdą tych słów.
-Bo nie czuje!-warknęłam pewnie, marszcząc brwi.-Znaczy nie wiem czy czuje.-w końcu powiedziałam coś co siedziało mi na żołądku od dłuższego czasu.
Jednak mimo jego uroku i tego jaki potrafi być dobry, poznałam jego gorszą stronę, i tak szczerze nigdy nie chciałabym mieć z nią coś wspólnego. Nie podoba mi się taki Harry.
-Zastanów się nad tym kochanie porządnie, dobrze wiesz, że dla mnie liczy się Twoje szczęście. A teraz wybacz, ale jak zaraz nie pójdę spać to dzisiaj po Was nie przyjadę. Kocham Cię i pa.-odparł, zdawać by się mogło, że na jednym wdechu.
-A ja Ciebie.-odparłam po czym odrzuciłam połączenie. Nie chciałam być nachalna co do Liam'a. I tak zrobił dla mnie naprawdę dużo. Nie chce go martwić swoimi dziecinnymi rozmyślaniami.
Przewróciłam zmartwiona oczami po czym poczłapałam do korytarza, aby zamówić coś do jedzenia. Nie miałam zbyt dużych ambicji.
Nie minął nawet jeden sygnał, kiedy kobieta po drugiej stronie telefonu odebrała go. Dziwne. Jest trzecia nad ranem a ona nadal w pracy?
-Tak słucham?-zapytała, jednak mogłam usłyszeć jak bardzo była zmęczona.
-Poproszę dwie jajecznice, jedną kawę i jedną herbatę, do pokoju 206.-uśmiechnęłam się do słuchawki, jednak zdawałam sobie sprawy, że kobieta tego nie dostrzeże.
-Zamówienie przybędzie za jakieś 5-10 minut.-odparła, ziewając po chwili.
-Dziękuję.-mruknęłam odkładając słuchawkę.
Tak jak było obiecane, dania i napoje przyjechały w zaledwie 6 minut. Wyjęłam pieniądze z kieszeni kurtki i zapłaciłam. Byłam niezwykle szczęśliwa, kiedy w końcu mogłam coś zjeść i napić się czegoś ciepłego,wiedząc, że na zewnątrz jest tak potwornie zimno.
Kiedy skończyłam jeść, dopiero teraz pomyślałam o Harrym, i o tym, że będzie potwornie głodny a dostanie jedynie zimną jajecznice i herbatę. Przewróciłam oczami, po czym poczłapałam do sypialni.
Spojrzałam na bruneta i rozpływałam się na widok, jego beztroskiego snu. Wyglądał tak uroczo.
-Harry.-westchnęłam przygryzając wargę.-Harry wstań. Zjedz śniadanie.-mruknęłam potrząsając  nim niezwykle mocno.
-Hmm?-mlasnął dwa razy, po czym przetarł zaspane oczy.-Co jest?-ziewnął, zaczesując palcami włosy do tyłu.
-Choć zjeść śniadanie.-fuknęłam, i jak najszybciej opuściłam pokój chłopaka. Wiedziałam, że uśmiechał się głupio, i to jeszcze bardziej wyprowadzało mnie z równowagi.
Denerwowałam się jeszcze bardziej tym faktem, że dzisiaj ma się odbyć moja rozmowa z Harrym na temat nas. Oczywiste jest to, że jak na razie niedługo skończe dopiero 17 lat. Mam czas na miłość i towarzyszące temu bzdury. Nie chce wywoływać presji. Zresztą tyle dzieje się w moim życiu, nie wiem czy ten czas jest odpowiedni do bycie w związku.
Przygryzłam wargę ściągając z grzejnika, już suche ciuchy, po czym je założyłam na siebie. Czułam się o wiele swobodniej, nie musząc pokazywać się prawie nago. Nie lubiłam swojego ciała i nie zamierzałam tego ukrywać przed nikim.
-Zamówiłaś dla nas śniadanie?-dopadł mnie bardzo dobrze, znany mi głęboki głos. Skinęłam jedynie głos, ponieważ bałam się, że zacznie drżeć.
-Choć ze mną na dół.-powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę. Nie wiem czemu ją złapałam, ale chciałam chociaż w taki sposób, pokazać mu, że mimo, iż na razie nie chce się w nic pakować, jest dla mnie bardzo ważny.
Chłopak usiadł przy małym stoliku zaczynając jeść, dlatego chciałam wykorzystać ten moment aby, powiedzieć, że to koniec. Że to był błąd, jednak nadal mi na nim zależy.
-Nie musisz mi mówić nic.-chłopak skwitował. -Wiem co chcesz powiedzieć, jednak chce, żebyś wiedziała, że ja też muszę Ci coś powiedzieć.-odparł a mnie zamurowało. Czułam jak moje serce przyśpieszyło, jakby chciało pobić rekord uderzeń na minutę.
-Dobrze, w takim razie mów.-odparłam.
-Nie będę czekał całą wieczność Rito, kocham Cię i mogę powiedzieć Ci o tym otwarcie. Nie pokochałem Cię za to, że mi się oddałaś czy wygląd, tylko za to, że byłaś sobą. Ale ja też mam swoje potrzeby, i też potrzebuje, aby ktoś był ze mną, dla mnie a nie dla....
-Jeśli chcesz powiedzieć sławy, to lepiej się zamknij!-przerwałam mu, wiedząc do czego to wszystko zmierza.-Nigdy nie obiecywałam Ci związku, nigdy! Więc proszę, proszę przestań mnie obwiniać o to. Harry ja mam tylko 17 lat, w tym wieku, co ja mogę wiedzieć o miłości?-zapytałam się krzywiąc się.
-Czyli to na nic?-podniósł obie obie ręce, po czym przygryzł wargę.
-Przykro mi...-szepnęłam niewzruszona, chociaż w środku pękało mi serce..


~~*~~
Wiele myślałam i wiem, że nie Wy zawiniliście tylko ja. Widząc jak inni odnoszą sukcesy byłam zazdrosna. Nie daje z siebie 100%, a wiem, że mogę. Jednak nie zdawałam sobie sprawy z odpowiedzialności jaka idzie z tą tematyką. To ja Was chce przeprosić i obiecuję, że ten blog będzie funkcjonował.
Oczywiście proszę Was o komentarze bo, one jednak się naprawdę liczą i dają mega motywację!
Poza tym zapraszam na mojego bloga ! BLOG.
Dziękuję Wam za wszystko skarby!
Kocham Was!
xx

poniedziałek, 21 lipca 2014

Liebster Awards!

Zostałam nominowana przez http://rebel-fanfiction.blogspot.com a co potwornie dziękuję! :)

Odpowiedzi i pytania :)

1. Jaki jest twój wymarzony zawód?
☺Mimo, że jestem w technikum gastronomicznym w życiu nie chce pracować w tym zawodzie. Widzę siebie jako panią psycholog, tłumaczem, albo pisarką.:) Cóż interesuję się również aktorstwem i muzyką. Eh przykro mi na ten moment nie wybiorę xd

2. Czy masz jakieś zwierze? Jak tak to jakie?
☺ Dwa psy :) Nodi i Prezes :)

3. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem bloga?
☺ Najpierw napisałam książkę, tak dla siebie, jednak usunęła mi się. A to, że jestem Directioner to idealny pretekst do założenia bloga i nauki.:)

 4. W jakim mieście mieszkasz?
☺W Suchedniowie :) okolice Kielc! :)

 5. Jakie książki polecasz?
☺ 50 twarzy Grey'a!

 6. Ulubiona piosenka?
☺ Od jakiegoś czasu TA kocham ją! :)

7. Gdybyś mogła zabrać trzy rzeczy na bezludną wyspę, to co by to było?
☺ Moją przyjaciółkę, jedzenie i picie (to jest w jednym) i telefon! :)

 8. Jesteś osobą oszczędną?
☺ Nie, jednak, kiedy mam swoje pieniądze to jest....jest ciężko je wydać. Szkoda mi.:)

 9. Ulubiony kolor?
☺Niebieski i różowy!

10. Jaka jest w tym momencie pogoda u ciebie za oknem?
☺ Jest upał!

11. Czy jesteś mściwą osobą?
☺Czy ja wiem..


Dowiedzieliście się czegoś o mnie :)
cóż jeśli macie jakieś pytania, zapraszam do zadawania ich w komentarzach! :)

niedziela, 6 lipca 2014

smutne

Misie chciałam Wam jedynie powiedzieć, a może aż tyle? Jeju nawet nie wiem jak mam to ująć...
BLOG ZOSTAJE ZAWIESZONY DO ODWOŁANIA.
Jest mi niezmiernie przykro widzieć tylko dwa komentarze. Ale wiem, że to moja wina. Nie wasza..
Oczywiście wkrótce postaram się dodać końcowe posty, jednak teraz mam krótką przerwę. Ale wiecie czego się boję? Że jak wrócę to Was nie będzie :):):) Umarłabym wtedy.
Kocham Was perełki.

czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 20


Agresywne uderzenie gorąca wybudziło mnie ze snu. Odwróciłam głowę w stronę "grzejnika" a , kiedy zobaczyłam tam rozczochraną czuprynę Styles'a momentalnie zaklnęłam. Wszystko co zaszło zeszłej nocy wracało do mnie z siłą młotu pneumatycznego. Jak ja mogłam zrobić coś tak głupiego?! Oczywiście było bardzo przyjemnie, ale to nie zmienia faktu, że czułam się tanio. Zeszłam z łóżka i wzięłam moje majtki, które leżały na ziemi. Poczułam jak moje policzki palą. Oh.
-Dzień dobry, słonko.-usłyszałam zachrypnięty i podniecający głos, przez co odwróciłam głowę w jego stronę. Mój błąd. Wyglądał nieziemsko seksownie i pociągająco. Przygryzłam policzek i spuściłam wzrok.
Nie odpowiedziałam nic. Czułam się i tak wystarczająco podle, jedynie posłałam mu pusty uśmiech.
-Podobało Ci się wczoraj?-zapytał mocnym i aroganckim tonem. Przewróciłam oczami.
Kiedy miałam już chwycić za klamkę, jego duża dłoń chwyciła oba nadgarstki i przygwoździł je nad moją głową. Szybki jest.
-Liczyłem na odpowiedź.-westchnął.
-W takim razie się przeliczyłeś.-igrałam z losem, ale lubiłam swoją stanowczość. Powodowała, że byłam dumna z tego, jaka jestem.
-Zdecydowanie wolałem Cię tą, która błaga o to, abym jej ulżył.-zaśmiał się, przybliżając swoją twarz do mojej, delikatnie przejeżdżając językiem po mojej dolnej wardze. Westchnęłam, czując jak nogi się pode mną uginają. Zagryzłam wargę, wiedząc, że nie mogę pozwolić mu mieć nade mną władzy. Wczorajsza noc, to było coś...innego, lepszego, ale to nie może nic zmienić. Ja i Harry to nadal dwa światy, które nigdy się nie połączą. Tak, powinno być.
-Wypuść mnie Harry!-mój głos przypominał ten jego wczorajszy. Zimny, władczy.
-Czemu nie mówiłaś tak wczoraj?
-Prosiłam, żebyś przestał.-westchnęłam, odwracając wzrok. Nie mogłam znieść tego nacisku. Zdecydowanie było tego zbyt wiele.
-Kwiatuszku, nie widzisz co się dzieje, kiedy jesteśmy razem?-spojrzałam do niego marszcząc brwi. On był psychiczny, ten chłopak jest chory!.
-Czy Ty się dobrze czujesz?!-warknęłam szarpiąc za ręce, które ku mojemu zdziwieniu uwolnił.-Cała wczorajsza sytuacja była spowodowana tym, że jesteś nachalny i nie rozumiesz, kiedy ktoś mówi NIE!-wykrzyczałam zdzierając gardło, jednak chłopak jedynie się zaśmiał powodując, że wpadałam w szał.
-Podoba Ci się co robiłem wczoraj? Mój język w Tobie? Podobało Ci się?-kpił ze mnie. Bawiło go wprawianie mnie w zakłopotanie. On był szalony.
-Jesteś chory!-krzyknęłam, jednak nie wyszłam.-Dlaczego nie będziesz taki jak...-westchnęłam wybierając w myślach odpowiednią osobę.
-Jak Niall?-uśmiechnął się smutnie.
-Chodziło mi raczej o to, czemu nie będziesz taki jak wcześniej.-przygryzłam wargę.
-Jaki Rito? Taki, którego wyzywałaś od morderców, czy tym, którego nienawidziłaś? Którym mam być?!
-Bądź sobą.-patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć, że ten chłopak coś do mnie czuł. Przecież on był Bogiem nastolatek, kochały go miliony o wiele ładniejszych ode mnie dziewczyn a on pragnął mnie. A może to kolejna jego pieprzona gra?
-Teraz jestem sobą. Mówiąc to co czuję jestem sobą. Pragnę Cię kochanie i to w każdym tego znaczeniu.-westchnął przywierając do mnie. Ułożył głowę w zagłębieniu mojej szyi po czym całował ją raz za razem.
-Harry...-westchnęłam z myślą aby odmówić, aby zaprzeczyć jego słowa.
-Na Litość Boską Rito!-krzyknął łapiąc jedną z moich rąk i kierując ją w stronę swoich spodni.-Czujesz to? To wszystko, dlatego, że jesteś przy mnie!-warknął i zacisnął na twardą erekcję.-Kiedy w końcu to pojmiesz?!-zawstydzona zabrałam szybko rękę.
-Nie pasuję do Twojego świata.
-Kiedy w końcu przestaniesz o tym decydować?!-warknął.
-Kręcą Cię puszyste? Czy jak?!-spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Czułam dyskomfort.
-To, że nie wyglądasz jak modelka to znaczy, że jesteś gruba? Nigdy bym tak o Tobie nie pomyślał.-pokręcił głową.-Jesteś piękna, uwierz w to.-poczułam jakby ktoś walnął mnie w twarz. Oczywiście miło było usłyszeć, że jest się pięknym, jednak, kiedy Twoje myśli skierowane są w niezbyt miłym kierunku wobec własnej osoby, czuję się podle. Jak on mógł widzieć we mnie piękność, kiedy prawda była odwrotna. Czułam jak słone łzy okalają moje policzki. Oh nie, nie płacz.
-Kochanie...-westchnął i zbliżył do mnie dłonie, które odepchnęłam.
-Nie.-zamknęłam oczy i wyszłam z pokoju.-Nie, nie, nie.-powtarzałam w myślach jak osoba psychicznie chora.
Skierowałam się automatycznie w stronę łazienki, puszczając zimną wodę. Wpakowałam się pod prysznic w ciuchach, wiedząc, że jeśli tego nie zrobię mogę zemdleć. Za dużo tego wszystkiego na raz.
Płakałam i wyłam. Było mi źle, bo nie było tu Alex, nie było Liam'a i nie było mamy, która by powiedziała, że nie zawsze będzie dobrze, ale z czasem...
-Kochanie, wchodzę.-krzyknął i po chwili jego osoba znalazła się w łazience. Chciało mi się przeklinać i wyzywać. Jak mogłam być taka głupia i nie zamknąć drzwi?!
-Jezus.-krzyknął i w momencie unosił moje ciało. Wyniósł mnie z łazienki i położył mokrą na łóżku.-Mogę?-zapytał a ja wiedziałam o co chodzi. Chciał zdjąć ze mnie ciuchy. Oh miałby zobaczyć moje ciało, całkowicie? Mój brzuch, nogi? Nie, nie nie. Przecząco pokiwałam głową, a on skinął.
-Tylko spodnie i bluzę dobrze? Bieliznę i podkoszulek zdejmiesz sama.-uśmiechnął się ciepło i tak zrobił. Zdjął ze mnie bluzę, i spodnie.
-Przebież się a ja zrobię herbatę.-uśmiechnął się i znikł za brązowymi drzwiami. Jak najszybciej przebrałam się a mokre ciuchy wrzuciłam w kąt. Wpakowałam się pod ciepłą kołdrę zakrywając się pod nos.
Nie minęło kilka minut za czym Harry wszedł do pokoju.
-Śpisz?-zapytał ciepło, aż miłe uczucie troski wywierciło dziurę w moim sercu.
-Nie.
Kiwnął głową i usiadł koło mnie.
-Wstań i napij się.-rozkazał a ja wykonałam jego polecenie. Jak posłuszny pies. Upiłam spory łyk po czym z powrotem ułożyłam się na łóżku.
-Położę się na kanapie.-skwitował.
-Nie, proszę.-zaskomlałam jak mały piesek. Zrobiłam mu troszkę miejsca, w którym się usadowił. Wiedziałam, że czuł się podle i nie zamierzał zrobić niczego, więc to ja przysunęłam się do niego, wtulając się w jego tors. Wiedziałam, że wstrzymał oddech, i również dopiero teraz zorientowałam się, że nie ma koszulki. Wciągnęłam jego zapach. Czułam się dobrze i przez moment sama zechciałam mu powiedzieć, że jestem w nim zakochana.
-Pytałeś się czy mi się podobało..-zaczęłam jednak chłopak kiwnął abym przerwała.-Nie.-spojrzałam na niego. Wyglądał na zatroskanego.-Podoba mi się wszystko co jest związane z Tobą.-przygryzłam wargę, po czym delikatnie ucałowałam jego usta.-Ja po prostu się boję Harry. Panicznie się boję, że nie sprostam Twoim, Waszym oczekiwaniom.-zamknęłam oczy po czym z powrotem wtuliłam się w jego tors, całując raz po raz jego ciało.
-Nie rób tak, jeśli nie chcesz stracić swojej cnoty.-warknął głosem pełnym pożądania.Oh. Uśmiechnęłam się do niego po czym jeszcze raz pocałowałam okolice wokół sutka.
-Mówię serio, kochanie.-i kolejny raz.-Prosisz się, wiesz o tym?-uśmiechnął się po czym obrócił nas, tym razem ja leżałam pod nim. Zachichotałam.
-Uwielbiam jak się śmiejesz.-obniżył głowę a ja momentalnie zamknęłam oczy. Jego usta całowały szyję i byłam pewna, że pojawiło się na niej masa malinek. Nie chciałam aby doszło do seksu, na pewno nie teraz, kiedy czuję się rozbita i nie wiem na czym stoję. Czy kocham Harrego? Nie, nie kocham, jestem w nim jedynie zauroczona. Nic więcej.
-Kochanie, jest dopiero południe wiesz?-mlasnął całując moje piersi. Czułam się tak dobrze.
-Mhm-westchnęłam wtapiając ręce w jego włosy.
-Jesteś nienasycona.-szepnął sięgając głowę w dół.-Ale uwielbiam patrzeć jak dochodzisz.-powiedział stanowczo, po czym zdjął moje majtki. Zdjęłam ręce z jego włosów i wbiłam je w prześcieradło. Poczułam zimne palce w sobie i momentalnie wygięłam plecy w łuk. Stękałam z bezradności, kiedy do palców dołączył również język chłopaka, który raz za razem drażnił moją łechtaczkę. Czując, że nie wytrzymam dłużej krzyknęłam jego imię a fala moich własnych soków wylała się wprost do ust Harrego. Zamknęłam oczy, łapiąc oddech. O matko, to wszystko zaczyna schodzić na chory tor a ja sama czuję się jak Alex. Ona sama miała z Harrym seks bez zobowiązań, a ja brnę w to samo.
Już miałam powiedzieć Harremu o tym, że to był ostatni raz, jednak, kiedy poczułam jak kładzie się obok mnie i przytula się do mnie, zatraciłam się.
-Wiesz, że powinnam Ci się odwdzięczyć za zeszły...-zacięłam się, wstydząc się danego wyrazu.
-Zeszłego orgazmu? Oh kochanie, sprawianie Ci przyjemności podnieca mnie jeszcze bardziej niż dobry pornos!-zaśmiał się, całując mnie w czoło. Klepnęłam go delikatnie w brzuch i odwróciłam się plecami do niego.
-Co byś zrobiła, gdybym Ci powiedział, że Cię kocham?-zdrętwiałam.
-Harry...-westchnęłam odwracając się na plecy. Wszystko było zbyt skomplikowane, abym mogła wytłumaczyć, że nie chce na razie się angażować.
-Widzisz uciekasz! Zawszę kiedy dzieje się coś pomiędzy nami Ty uciekasz!-krzyknął.
-To nie tak Harry, poza tym nie chce o tym rozmawiać teraz. Pogadajmy jutro okej?-westchnęłam patrząc na niego błagalnie. Mam nadzieję, że do jutra uda mi się coś wykombinować.
Chłopak uśmiechnął się wrednie po czym złożył na moich ustach kruchy pocałunek.
-Jutro.-wyszeptał przyciągając mnie do siebie i mocno tuląc.

~~*~~
rozdział dodany i znowu z lekka +18 XDD
Co myślicie?:D
+ zapraszam na nowego bloga!! KOMENTUJCIE I OBSERWUJCIE :D!
http://in-the-eyes-of-the-real-darkness.blogspot.com/

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 19

Krzyki z chwili na chwilę były coraz głośniejsze ,a ja coraz bardziej traciłam rozum .Skąd one wiedziały, że tu jesteśmy? To było niczym jakiś horror. Usiadłam na jednym z krzeseł czekając na Harrego, który w dalszym ciągu zawzięcie z kimś rozmawiał. Chwilę później chłopak dołączył do mnie a za nim dwójka ochroniarzy.
-Proszę Pana, jest ich zdecydowanie za dużo.- spojrzałam w, kierunku jednego z nich.- Musimy wyprowadzać Was pojedynczo.-rzekł na co loczek jedynie kiwnął głową.
-Niech Rita idzie pierwsza -skwitował Styles, spoglądając na mnie przepraszająco.
Ochrona jedynie przyglądała się sytuacji, która odbywała się na zewnątrz. Tabuny fanów, którzy nie zamierzali odpuścić do póki, do póty nie zobaczyliby Harrego.
-A więc chodźmy.-odezwał się jeden, chwytając moje ramię. Przed wyjściem, kazano mi założyć czarne okulary i czapkę, sama nie wiem po co, jednak postanowiłam się to zrobić.
Spojrzałam przerażona na Harrego, jednak ten jedynie posłał mi uroczy uśmiech. Drzwi zostały otwarte a tabun fanów jacy byli na zewnątrz był ogromny. Usłyszałam pisk i to jak kilka rąk próbuje zdjąć mi czapkę, jednak ochrona powstrzymuje ich.
-Kim jesteś?!-słyszałam z jednej strony.
-Jesteś nową dziewczyną Harrego?!-kolejny głos.
-Pewnie dziwka!-krzyknęła kolejna a ja poczułam jak łzy rozlewają się po moich policzkach. Wiedziałam, że tak będzie, dlatego nie chce być z Harrym, nie chce abym była w oczach wszystkich jego fanów widziana jako dziwka. To łamie mi serce.
-Niech panienka zostanie w samochodzie.-powiedział jeden na co jedynie skinęłam głowę. Zdjęłam czapkę i okulary, ciesząc się cholernie z tego, że szyby były ciemne.
Usłyszałam bardzo głośne krzyki, więc byłam pewna, że loczek już wyszedł, jednak do samochodu doszedł zdecydowanie później. Spojrzałam na niego, jednak nie zobaczyłam na jego buzi nic. Była kamienna i surowa.
Nie zdecydowałam się odezwać do chłopaka, po prostu czekałam aż on pierwszy coś powie, jednak nie doczekałam się. Aż do jednego z pokoi hotelowych, milczeliśmy.
Wynajęty pokój był skromny, jednak tak uroczy i kochany jakby był zaprojektowany przez babcie.
-Jedźcie po nasze rzeczy, i zadzwońcie do chłopców, aby przysłali do nas jeszcze z dwóch ochroniarzy.-powiedział surowo, nawet nie patrząc na mężczyznę. Zachował się bezczelnie zważywszy na to, że ten pan był starczy od Styles'a.
-Dobrze, Panie Styles.-mruknął i dwójka panów z ochrony opuściła pokój.
Spojrzałam na bruneta i widziałam kogoś obcego, był taki stanowczy i zimny.
-Dlaczego jesteś taki podły?-zapytałam nie kryjąc rozczarowania jego osobą. Milczał.-Odpowiesz mi?- naciskałam chcąc uzyskać odpowiedź.
-Jestem jedynie zły.-wyszeptał, ciągnąc za swoje długie kręcone włosy.
-Dlaczego?-dopytywałam.
-Po prostu, sam nie wiem.-uśmiechnął się po czym zaczął podchodzić do mnie. Z każdym jego krokiem w przód ja cofałam się w tył. Trochę śmiesznie, ale nie miałam ochoty na żadną bliskość z Harrym.
Cała ta sytuacja wydała się tragiczna, kiedy zderzyłam się ze ścianą. Podły uśmiech Harrego zagościł na jego nieskazitelnej buzi.
-Pociągasz mnie skarbie.-wypalił a ja momentalnie przygryzłam wargę.
-Harry uspokój się...-pierwszy raz zobaczyłam w jego osobie, kogoś niebezpiecznego i agresywnego.
-Przecież wiesz aniołku, że nie chce Cię skrzywdzić.-delikatnie przejechał językiem po mojej szyi, przez co zadrżałam.- Potrzebuje bliskości, Twojej bliskości..-westchnął ocierając się swoim krokiem o moje kolano. Zażenowana wezbrałam powietrza i odwróciłam wzrok, równocześnie odpychając od siebie chłopaka.
-Przestań.-zażądałam.
-Potrzebuje Cię..-szepnął, przygwożdżając moje ręce nad głową, nadal kontynuując ocierania się.
Uczucie przyjemności dotarło też do mnie, kiedy jego język zaczął podróżować po mojej szyi, jednak wiedziałam, że jeśli nie chce pieprzyć się z nim musiałam przestać.
-H-Harry..proszę.-westchnęłam, jednak moje słowa w ogóle nie wydały się prawdziwe, kiedy głośny jęk wydostał się razem z nimi.
-Wiesz, że nie przestanę, nie chce tego.-pocałował miejsce nad szyją. W tym samym czasie złapał jedną ręką moje dwie a drugą wolną pochwycił moją prawą pierś. Pisnęłam.
- O mój Boże Harry!-krzyknęłam odzyskując utracony umysł.-Odwal się!-jakimś cudem wyrwałam jedną z rąk i pociągnęłam za jego włosy.
-Uwielbiam jak ktoś ciągnie moje włosy wiesz?-szepnął na co szarpnęłam nimi jeszcze mocniej.
-To super, a teraz chodź do łóżka! Idziesz spać.-warknęłam. Przelotnie spojrzałam na jego uśmiechniętą buzie. On był serio psychiczny.
Położyłam a raczej pchnęłam go na łóżko i przykryłam kołdrą. Nie wiem co mu dzisiaj pierdolnęło do łba, ale musiał przespać się i uspokoić.
-Pójdę spać, jeśli położysz się ze mną..-przekręciłam oczami.
-Bez żadnych sztuczek i rączki przy sobie.-spojrzałam w jego stronę, chłopak jedynie skinął głową.
Położyłam się obok niego stronę i odwróciłam się plecami. Jego duża dłoń oplotła moje ciało a ja czekałam na moment w, którym chłopak pójdzie spać.
Kiedy ja już zaczynałam usypiać, poczułam jak jego dłonie wędrują po moim udzie. Nie wiedząc czemu, nie przerwałam mu.
Chłopak wędrował rękami po moim udzie, raz po raz "niechcący" naciskając na moją kobiecość.
-Moja piękna.-szepnął do ucha, przygryzając jego płatek.-Moja.-stęknął kolejny raz po czym jego ręka wylądowała w mojej bieliźnie. Westchnęłam przygryzając wargę.
-Jesteś taka mokra.-kolejny raz jęknął po czym odwrócił mnie na plecy a sam położył się nade mną. Jego ręka nadal znajdowała się w mojej bieliźnie, a ja nie mogłam nic powiedzieć. Wiedziałam, że jutro poczuje się jak tania dziwka, jednak nie potrafiłam teraz inaczej.
-Mokra dla mnie.-westchnął całując moją szyję.
Jego palce drażniły łechtaczkę a ja myślałam, że zaraz oszaleję. Mój pierwszy orgazm miał być spowodowany palcówką? Oh. Zawstydzona swoimi myślami spojrzałam w oczy Styles'a. Jego oczy były ciemne i mroczne,rozpalone.
Głowa Harrego zaczęła przemieszczać się z szyi w dół. Chłopak zwinnym ruchem zsunął koszulkę, która zakrywała brzuch, jednak piersi były nagie. Zassał jednego sutka a ja wygięłam plecy w łuk. Później następny a ja ponowiłam swój ruch. Później dotarł do miejsca w, którym znajdowała się jego ręka. Zrzucił ze mnie spodnie a później majtki, które zaczęły leżeć obok spodni. Spojrzałam na niego. Jego głowa raz po raz kierowała się niżej i niżej aż dotarła tam.
-Pięknie pachniesz.-powiedział, pierwszy raz dotykając mojego najbardziej intymnego miejsca językiem. Wiłam się, i ściskałam prześcieradło, aż fala przyjemności opuściła moje ciało.
Spojrzałam na loczka, który jedynie z cwaniackim uśmieszkiem oblizał usta, pełne mojego własnego soku.
O matko.
-Teraz mogę iść spać.-zaśmiał się, przykrywając nas kołdrą. Byłam zmęczona jak nigdy, jednak zadowolona. Chłopak mocno przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
-Dobranoc skarbie.-uśmiechnął się.-A no i cudownie smakujesz.-szepnął do mojego ucha na co zażenowana spojrzałam w bok. Zaśmiał się i zaczął coś mówić, jednak ja nie usłyszałam, ponieważ już dawno odpłynęłam do krainy snu...

~~*~~
Rozdział krótki wiem, jednak jak najbardziej pikantny XD
Przepraszam za tak obfitą zwłokę.
i zapraszam na nowego bloga! :D
NOWY BLOG 
proszę również o komentarze ! :D

niedziela, 20 kwietnia 2014

Ważne!

Dobra,wiem,że macie mnie pewnie teraz za ostatnią idiotkę i oszustkę czy coś,i za to Was przepraszam.
Nie zamierzam udawać,że blog będzie dalej prowadzony bo tego nie wiem.Oczywiste jest to,że postaram się dodawać tu wpisy co jakiś czas,bo wiem,że niektórzy z Was lubią tu być i zaglądać.
Cóż jak wiecie prowadzę bloga i tematyka w,której chłopcy nie są sławni podoba mi się bardziej.Mogę po prostu bardziej się wykazać.
Cóż jeżeli będziecie chcieli znajdziecie mnie tutaj http://prison-of-darkness.blogspot.com/
I tutaj gdzie zostanie dodane wprowadzenie już dzisiaj :D http://in-the-eyes-of-the-real-darkness.blogspot.com/
ZAPRASZAM WAS NA NIE SERDECZNIE~!!! <3
Tak jak mówiłam postaram się dodać niedługo kolejny rozdział!
+
Kochani życzę Wam wesołych i radosnych świąt w gronie najbliższych.I oczywiście mokrego dyngusa! <3

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 18

Byłam oburzona.Jak oni mogli zostawić mnie tu samą z nim?!. Nie dość, że fala wspomnieć uderzyła w tył mojej głowy, to zaszczyciły mnie również łzy wspomnień. To nie powinno się zdarzyć, a ja jak głupia pozwoliłam mu na pocałunek.Przekręciłam zniesmaczona oczami i weszłam do domku. Pocieszeniem w tym wszystkim był fakt, że i tak nie będę miała styczności z chłopakiem. Zamknęłam drzwi i pierwsze co zrobiłam to pobiegłam do łazienki. Napełniłam wannę ciepłą wodę następnie zanurzyłam się w niej po uszy.Uczucie było tak przyjemne,że nie wiem,kiedy moje oczy się zamknęły.
Zimny powiew,który otulił moje ramię,zbudził mnie ze snu.Zatrzęsłam się,kiedy zdałam sobie sprawę,że woda jest naprawdę zimna a ja spędziłam w niej dobre kilka godzin.Zatrzęsłam zębami,wychodząc z wanny.Otuliłam się miękkim białym ręcznikiem,kierując się w stronę pokoju.Przebrałam się w ciepłe ciuchy i automatycznie ruszyłam do kuchni.Wstawiłam wodę,jednak coś nadal było nie tak.W domku było potwornie zimno,ale nie powinno być.Ogrzewanie było włączone a ja czułam się jak kostka lodu.Zalałam wrzątkiem kubek z herbatą,następnie trzymając go w rękach założyłam kurtkę i buty i wiedząc,że robię źle wyszłam z domu,kierując się tam gdzie wcale nie powinnam iść.Zapukałam rytmicznie do drzwi jednak,kiedy odpowiedziała mi jedynie cisza,sama postanowiłam wejść.
-Styles?-krzyknęłam,ale chwilowo zamilkłam czując jak wszechogarniające ciepło otula moje zziębnięte poliki.-A to skurwiel!-syknęłam i automatycznie zaczęłam przeszukiwać dom.Znalazłam go jak wylegiwał się w swoim pokoju.Czułam jak ciśnienie powoduje skok ciepła.Jak on mógł wyłączyć mi ogrzewanie?!
-Co z Tobą nie tak?!-krzyknęłam rzucając w jego kierunku gniewne spojrzenie.
Chłopak arogancko spojrzał na moją zmarzniętą postać po czym się uśmiechnął.Skończony idiota!
-Ze mną? Ze mną jest wszystko dobrze.Jednak to ja powinienem zadać Ci to pytanie biorąc pod uwagę to,że wparowałaś bez zaproszenia do mojego domu!-odgryzł się krzykiem.
-Nie byłoby mnie tu,gdybyś nie wyłączył mi ogrzewania!-splunęłam patrząc na jego krzywy uśmiech.-Harry to wcale nie jest śmieszne..-skrzyżowałam ręce na piersi czekając na odpowiedź.
-Szczerze? Dla mnie jest genialne.Zasłużyłaś!-"Przepraszam bardzo co?!"
-Słucham? Czym niby?-spojrzałam na jego zmieniony wyraz twarzy i wiedziałam o co chodzi.Było mi zarazem wstyd a ponadto byłam bardzo zła.
-Czyli teraz masz zamiar mścić się nad moją osobą,przez to,że odtrąciłam Cię? Harry..-ściszyłam głos,kiedy zdałam sobie sprawę jak to żałośnie brzmi.
-Nie chodzi o ten fakt.Potraktowałaś mnie jak zabawkę a sama zachowałaś się jak dziwka jakaś!-poczułam jak ogromne ukłucie w sercu daje si we znaki.
"dziwka
dziwka
dziwka
dziwka
dziwka"
-Jak śmiesz tak o mnie mówić!-krzyknęłam.-Sam na mnie naciskałeś,żeby potem powiedzieć,że nie należę do wzorców Twojej wymarzonej osoby!-słone łzy spłynęły wolno po pokoju.-Jesteś żałosnym idiotom Harry!-zacisnęłam powieki,a kiedy otworzyłam je wytarłam łzy z policzków.
-Ja jestem żałosny? Spójrz na siebie!-wezbrałam powietrza,kiedy jego słowa zadziałały na mnie jak siarczysty policzek.Przekręciłam z dezaprobatą głową po czym zaśmiałam się najbardziej bezradnie jak nigdy dotąd.
Masz racje.Jestem żałosna bo przyszłam tutaj prosić,żebyś włączył mi ogrzewaniem,które wyłączyłeś po naszym ostatnim spotkaniu..Tak,to ja jestem żałosna!-krzyknęłam po czym odwróciłam się i wyszłam z pokoju.
-Boże poczekaj!-usłyszałam zgłuszony jęk,jednak z trzaśnięciem wyszłam z domku.
Weszłam do zimnego domku i poczułam,że pękłam.Właśnie w takich momentach mam ochotę pierdolnąć to wszystko i zniknąć.I gdyby nie fakt,że mojemu Ojcowi zachciało się mieć nową dziewczynę,nic by nie było tak...dziwne,inne.Wściekłość zaczęła we mnie buzować a ja nie mogłam po prostu przestać.Wszystko co było na drodze do mojego pokoju było albo rozbite albo rzucone gdzieś w kąt.
-Nienawidzę tego popierdolonego gówna!-krzyknęłam rozbijając flakon w pokoju.Kiedy poczułam,że agresja ginie a w jej miejsce wchodzi ból,zbiegłam automatycznie na dół,gdzie z barku wyjęłam butelkę z wódką,wlałam przeźroczystą ciecz do jednej szklanki a picie do drugiej.Nawet nie wiem ile takich szklanek wylądowało w moich ustach,czułam,że nie ma nic.Nie potrafię opisać tego wszystkiego,ale to było jakby nic nie było.Westchnęłam odrzucając pustą butelkę po piciu.Już miałam sięgać po wódkę aby pić ją samą,kiedy drzwi od mojego domu się otworzyły z hukiem a do kuchni wleciał Harry.
-Co tu się dzieje?-zapytał kopiąc butelkę z alkoholem.-Matko,jesteś schlana.
-A Ty nadal głupi.-warknęłam siląc się aby wstać.Na nic.-Kurwa.
-Skończyłaś już tą dziecinadę? To super,idziesz spać!-warknął.
-Aż tak mnie nienawidzisz,że chcesz abym tu zamarzła? Nie dodam już,że przez Ciebie!-krzyknęłam,ledwo wstając.-Jesteś ciotą i nawet nie udawaj,że się martwisz czy coś.-sepleniłam.
-Nie zrozumiałem połowy,ale chyba wiem o co chodzi.Idziesz do mnie.Ogrzewanie w Twoim domku będzie w pełni sprawne jutro.I to nie ja je wyłączyłem.-speszony spuścił głowę,jednak po chwili jego gniewny wzrok spojrzał na mnie.
-A teraz koniec i idziemy!-krzyknął szarpiąc mnie.
Chwilę później siedziałam na kanapie chłopaka owinięta trzema kocami.Było mi naprawdę dobrze i nie chciałam stąd iść.
-Jadłaś coś?-zapytał nagle.Pokiwałam przecząco głową.Chłopak jeszcze bardziej się zezłościł.-Nie wiesz,że kiedy się pije trzeba jeść?!-skrzywił się.-Ale będziesz miała jutro fajny dzień.-zaśmiał się gardłowo.
Zmarszczyłam nos i ziewnęłam przeciągle.
-Idziemy spać?-mruknęłam.
-Najpierw coś musisz zjeść.-wypowiedział i zaczął kierować mnie wprost do kuchni.
-Harry,ale ja nie jestem głodna.
-To co jemy? Pizza czy może kanapkę z serem?-kontynuował.
Nie miałam ochoty słuchać jego pierdolenia,więc na własną rękę wyszłam z kuchni i skierowałam się do jego pokoju,gdzie wygodnie się położyłam.Zewsząd czułam jego zapach,zapach jego perfum,szamponu do włosów i wiśniowego mydła.
Zaciągając się Harrowym zapachem,zamknęłam powieki i usnęłam.


                            Obudził mnie potworny ból głowy, dzięki któremu przypomniałam sobie wszystko co stało się wczoraj.Było mi potwornie wstyd,nie powinnam była zachowywać się jak rozwydrzona gówniara,której zabrano zabawkę,ale w końcu Harry również przesadził.
Delikatnie oparłam się o ścianę,zauważając,że na stoliku leży woda i biała tabletka.Nie wahałam się ani chwili dłużej i biała moc wylądowała w buzi.
Kiedy proszek zaczął działać a głowa nie zachowywała się jak tykająca bomba odważyłam się zejść na dół.
Na ostatnim schodku poczułam piękny zapach jajek i bekonu,zaklaskałam w dłonie i weszłam do kuchni.
-Dzień dobry alkoholiczko!-przywitał mnie idiotyczny głos Styles'a.Zarumieniłam się jednak usiadłam przy stole.
-Cześć Harry.-mruknęłam.
-Prosze jedz..No wiesz na wypadek gdybyś miała ochotę ochlać się jak świnia!-krzyknął nie wiedząc czemu.
-Słucham? Jaki masz problem?!-wydarłam się jak najbardziej potrafię.-Przecież nikt Ci nie kazał po mnie wczoraj przychodzić do chuj! Harry do kurwy nędzy nie żałuję tego pocałunku rozumiesz?! I to co powiedziałam,że Ty masz swój świat a ja swój nic nie znaczy okej? Po prostu nie wyobrażam sobie siebie w roli Twojej dziewczyny! Harry kurwa spójrz na mnie.Nie wyglądam jak Taylor Swift i nigdy nie będę jej przypominać..ja po prostu nie chce przynieść Ci wstydu..-zatrzęsłam wargą czując,że pękłam..
-A ktoś Ci kazał wyglądać jak ona? Rita do chuja nie polubiłem Cię za wagę,kiedy Ty to wreszcie zrozumiesz?!-krzyknął.Już miałam odpowiedzieć,kiedy zza szyb usłyszeliśmy krzyki.
"Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,Harry,"
"We love you!"
''Come to us Harry!"
Zamarłam.
-Pytałaś jaki mam problem? Właśnie teraz zawitał za oknem!-zaśmiał przez krzyk.-Zostań tu a ja zadzwonię po ochroniarzy..-dodał,wzruszając ramionami..
Cudowny wyjazd,naprawdę!

~~*~~
O matko,przepraszam,że tak długo nic nie dodawałam a,kiedy coś dodałam rozdział wyszedł mi chujowy!
WYBACZCIE MI.
Mimo wszystko,dziękuję za to,że zostaliście i jesteście.Nie wiecie jak bardzo Was kocham.
Następny rozdział pojawi się wkrótce..obiecuje! :*
 Poza tym proszę o to,abyście rozsyłali tego bloga jak najdalej..Chce aby więcej nas tu było :c
K.Sxx

niedziela, 16 lutego 2014

WAŻNE WAŻNE WAŻNE!!

Moje drogie Panie.
Mam dla Was kilka wiadomości jednak za nim je Wam przekażę,chce Was serdecznie i z całego serca przeprosić! Zawaliłam co całości,ale te ferie minęły mi nad zbyt szybko i nie mogłam zająć się dobrze sobą.
Okej,więc mam nadzieję,że przyjmiecie moje przeprosiny,ponieważ Wiem,że czekałyście na ten rozdział.;c
Przyjmiecie moje przeprosiny?.
Okej kolejna sprawa jest taka,że zaczęłam współprowadzić bloga z pewną dziewczyną :D
KOLEJNY BLOG
Oczywiście ten blog jest u mnie na pierwszym miejscu i zawsze tak będzie,więc proszę pamiętajcie o tym! <3
Kolejna sprawa,jest taka,że założyłam blogowego chata.Proszę Was o aktywność na nim.:)
No i co jeszcze... A no i chciałabym Wam podziękować za 16 obserwatorów! <3
Wiem,że dla niektórych to mało,ale dla mnie to ogromny sukces!
Kocham Was! <3
Hmm,dziękuję za 9 komentarzy i dla wyjaśnienia,niektórych sporów.Uwielbiam czytać to co piszecie,i wiem,że czekacie na kolejne rozdziały,ale nie jestem w stanie dodawać je co 2 dni.Oczywiście,teraz wezmę się porządnie za bloga i to Wam obiecuję,ale proszę Was również o ROZPOWSZECHNIANIE TEGO BLOGA POŚRÓD ZNAJOMYCH DIRECTIONERS.Dziwnie to zabrzmi,ale komentarze w,których są jakieś uwagi,dają dużo motywacji,bo wiem,że się uczę.A to jest wielkie!
Oczywiście,niedługo postanawiam zorganizować konkurs,dla Was moich czytelniczek.<3
Wiem,że teraz Wasze pytanie będzie brzmieć "Kiedy kolejny rozdział?".Właśnie dzisiaj kończą mi się ferie,więc postaram się dodać rozdział w środę albo w czwartek.Albo nawet wcześnie.Zależy od mojej weny i tego,czy moje internetowe bazgroły nadadzą się do dodania! <3


Dziękuję za uwagę,
Kocham Was
Klaudia.<3

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 17

                               
 NASTRÓJ DO ROZDZIAŁU






-Jesteś narąbany,nie wiesz co gadasz.-dziewczyna gwałtownie uniosła się z ziemi,poprawiając długie włosy.Ponowiłem jej ruch,lekko w miarę możliwości odwróciłem się w jej stronę.Westchnąłem zrezygnowany,kiedy zdałem sobie sprawę,jaki mętlik zrobiłem w jej głowię.Nie powinienem był jej tego mówić,jednak teraz jest już po fakcie."Naważyłeś sobie piwa,to teraz je wypij!" 
-Uwierz,że nawet,kiedy jestem troszkę pijany,to potrafię myśleć racjonalnie Rita,i to nie zmieni tego co powiedziałem!-lekko podniosłem głos,jednak,kiedy poczułem jak alkohol w żyłach daje siwe znaki i zaczęło mi się kręcić w głowie,znowu się położyłem.
-Wszystko co powiedziałem było prawdą.Masz takie cudowne pełne usta,a Twoje perfumy,były świetne..Malinowe? Tak na pewno malinowe,mógłbym się w nich zatracić skarbie.-westchnąłem w myślach,powracając wspomnienia tego zapachu,jej skóry,jej dłoni w moich włosach.
-To była truskawka,a malinę mam teraz na sobie..-uśmiechnąłem się wymownie,wiedząc,że dziewczyna oddałaby wszystko abym ją teraz pocałował,ale pewnym faktem było to,że się do tego nie przyzna.
-Jesteś walnięty Harry.-skwitowała,z powrotem się kładąc.-To nie powinno się wydarzyć.-jęknęła,jakby bez przekonania.
-To dlaczego nie kazałaś mi przestać?-odwróciłem się bokiem w jej stronę,obserwując reakcję.
-Po pierwsze byłeś nawalony a ja nie byłam pewna czy mnie nie uderzysz..-westchnęła nakrywając buzię dłońmi.Zaśmiałem się przewidywalnie,wstając.Ledwo złapałem równowagę,jednak,kiedy się to stało kucnąłem nad dziewczyną,chwilę później siadając na niej okrakiem uniemożliwiając jakiekolwiek ruchy.Rita zerwała ręce z twarzy a ja wykorzystałem moment i unieruchomiłem je za jej głową.
-Co Ty odpierdalasz?!-krzyknęła,jednak nie starała się wyrwać.
-A po drugie?-przyglądałem się jej oczom,które były za okularami,jednak mógłbym patrzeć na nie cały czas.
-Harry,puść mnie.-westchnęła,pierwszy raz starając się wyrwać ręce z pod moich.To takie zabawne,widzieć ją w kropce.
-Powiedz mi.-lekko nachyliłem się nad jej przybitym ciałem.
-Albo?-jej próby uwolnienia się były imponujące,jednakże nawet wypity jestem dwa razy silniejszy od niej.
-Albo mamy cały wieczór.-lekko przejechałem nosem po jej szyi,przez co Rita wezbrała powietrza.
-Przestań.-westchnęła nierówno oddychając.
-Kiedy to jest takie..-kolejny raz przejechałem po jej szyi,jednak tym razem dłużej i mocniej,a ona ponowiła swój wcześniejszy ruch. -Intrygujące.
-Bo nie chciałam okej? Nie chciałam a teraz kurwa ze mnie złaź!-wypowiedziała wyginając z lekka swoje ciało w łuk.
-Myślisz,że teraz po tym co mi powiedziałaś tak łatwo sobie odpuszczę?-gardłowy śmiech opuścił moje usta.Wiedziałem,że zdzieli mnie po łbie,za to co miałem zamiar zrobić,ale to nie grało żadnej roli,przecież jutro mógłbym udawać,że byłem zbyt pijany,żeby to pamiętać prawda?
-Pocałuję Cię dobrze?-słowa same opuściły moje usta,jednak oczy nadal wpatrywały się w nią.Nie była perfekcyjna.Oh była istnym przeciwieństwem dziewczyny bez wady,ale taka mi odpowiadała.Nie musiała być perfekcyjna,kiedy mi w zupełności by wystarczyła.
-Dlaczego mnie pytasz?-ostatni raz poruszyła rękoma,jednak widząc,że nie zamierzam jej puścić,opadła w bezruchu.-Przecież i tak zrobisz to co będziesz chciał..-splunęła a mnie momentalnie fala obrzydzenia do samego siebie owładnęła moim ciałem.Przecież to co jej robię podchodzi pod naruszenie przestrzeni osobistej."Brawo geniuszu."
Czułem się jak kretyn,który był schlany i gdyby nie fakt,że dziewczyna powiedziała "I tak zrobisz to co będziesz chciał" nie przestałbym.Westchnąłem schodząc ze zdziwionej dziewczyny.Nie powiedziawszy nic wróciłem do zeszłej pozycji,leżąc koło niej ze zwisającymi nogami.Byłem pewien,że Rita zacznie uciekać gdy tylko z niej zejdę.Zamknąłem oczy starając się ochłonąć."To są kurwa jakieś jaja"
-Dobrze Harry.-usłyszałem jej ciepły szept.
-Co dobrze?-odwróciłem się bokiem do niej,jednak ona nadal leżała na plecach.
-Pocałuj mnie..-uśmiechnąłem się sam do siebie.Nawet,kiedy jest ciemno widzę jak jej poliki przybrały odcień purpury.-I tak nie będziesz jutro niczego pamiętał.-wzruszyła ramionami a ja jak zwycięzca powróciłem do dawnej pozycji.Moje nogi znajdowały się pomiędzy jej a twarz zwisła tuż nad jej.To było cudowne.Teraz właśnie teraz czułem,że chciałbym aby tak było zawsze."Majaczenie pijanego Styles"
-Tylko em.-przygryzła wargę gubiąc się we własnych słowach.-Ja nigdy nie całowałam się tak..Jejuu,zresztą to głupota.Zapomnij.-chciałbym móc odpuścić,wiedząc,że ona jeszcze nigdy się nie całowała,przecież mogłaby zasługiwać na kogoś lepszego,jak i również chciałbym zaśmiać się z jej niewinności.Ale teraz obie te rzeczy wydawały mi się głupie.Chciałem tylko zatopić swoje usta w jej i pokazać,że pocałunek to coś pięknego i wyjątkowego.
-Słowo się rzekło skarbie.-cmoknąłem delikatnie jej usta,co najwidoczniej zdziwiło dziewczynę.-Poza tym uwierz kochanie,że bardzo chciałbym być Twoim pierwszym.-lekko przygryzłem jej dolną wargę czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony.
-Czemu z dziwnym zaskoczeniem wiem,że nie chodziło Ci o pocałunek?-zapytała splatając swoje nogi na moich.
-Koniec tych pogaduszek kochanie.Uwierz,że od tamtej nocy nie pragnę niczego,więcej niż Twoich ust na moich.-sapnąłem delikatnie stykając nasze usta.Z początku dziewczyna nie chciała otworzyć ust,co w ogóle mnie nie złościło a działało wręcz przeciwnie.
-Kochanie musisz otworzyć buzię.-szepnąłem do niej,co wywołało się z małym szczypnięciem w mój pośladek.-Tak mi rób.
-Harry!-pisnęła i znowu chciała mi uciec.
-Nie tym razem aniołku.-wyszeptałem zbliżając swoje usta do niej.Zamknąłem oczy ponownie złączając nasze usta.Uparciuch z początku lekko się zapierał ale,kiedy przygryzłem jej wargę ustąpiła.Momentalnie mój język powędrował do jej buzi a sama dziewczyna włożyła swój do mojej.Nie wiem jakim cudem wytrzymałem aż tak długo,jej usta były wręcz stworzone do moich.Westchnąłem,kiedy Rita złączyła nasze języki.Gładziłem jej podniebienie,nie chcąc odrywać się od swojego raju,jednak brak tlenu działał swoje.Z głośnym cmoknięciem oderwałem się od ust brunetki."To było niesamowite"
-Wrócimy do tego.-sapnąłem pokładając się na niej.Nie chciałem leżeć na ziemi.Tu mi było naprawdę bardzo bardzo dobrze.
-Mam nadzieję,że o tym zapomnisz.-szepnęła a ja poczułem jak gdyby ktoś walnął mnie w twarz.
-Dlaczego?-pisnąłem niczym mała dziewczynka,której zabrano lizaczka.
-Ponieważ moja babcia chce się zabawić w swatkę.Poza tym nie róbmy sobie złudnych nadziei wiedząc jakimi osobami jesteśmy Harry.Ty masz swój świat a ja swój i lepiej jak nie będziemy sobie w nich mieszać.-szepnęła zrzucając mnie ze swojego ciała.Usiadłem po turecku wpatrując się w dziewczynę,która wstawała i usiadła przodem do mnie również ze splecionymi nogami.
-Myślisz,że pozwolę Ci mieć kogoś innego?-zapytałem bezczelnie podnosząc brew.Sam nie wiem po co skoro ona i tak tego nie widziała.Jednak ja byłem pewien,że właśnie teraz się uśmiechnęła.
-To tylko pocałunek Harry.-szepnęła splatając nasze palce.-Poza tym popatrz na mnie.Nie jestem tym,kto może dać Ci szczęście.-zaśmiała się.
-Dlaczego Ty masz o tym decydować?!-podrzuciłem ręce w geście bezradności.
-Boże o czym my w ogóle rozmawiamy! Mówimy tutaj o mnie i o Tobie.To jest żałosny temat,więc proszę nie poruszajmy go nigdy więcej..-splunęła wstając i otrzepując spodnie.
-Również proszę Cię o to,abyś zapomniał o pocałunku i o tym wszystkim.Wróćmy do czasów,kiedy się nie lubiliśmy a nawet nienawidziliśmy..-rzekła i odeszła,zostawiając mnie samego.
-Masz racje.W końcu i tak nie pasujesz do wzorców mojej wymarzonej osoby osoby!-warknąłem przepełnionym jadem i kłamstwem głosem.Wcale to nie było prawdą,ale może Rita ma rację.To wszystko jest zbyt popieprzone i dzieje się zbyt szybko.Nie powinna była tu przychodzić,kiedy wiedziała,że jestem opity.
"Ludzie pod wpływem alkoholu mówią prawdę Stary" Stek bzdur.


                                    Słony strumień łez okalał moje poliki.Nie byłam na niego zła,byłam jedynie rozczarowana swoją osobą,za to jak szybko mu uległam.Harry jest niezwykle urokliwą osobom,ale to jest jest powód do tego,aby od razu się całować.Westchnęłam zażenowana całym tym gównem,prawie,że wbiegając do domku.Zdjęłam buty i płaszczyk zamykając drzwi na klucz,po czym natychmiastowo skierowałam się do przestronnej łazienki,odkręcając wodę i tym samym zapełniając wannę do połowy.Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do wody,wcześniej wlewając do niej waniliowo pachnący płyn do kąpieli.Zatracona w rozkoszach cielesnych,zmrużyłam oczy a przed nimi od razu stanęła Alex,która właśnie teraz opierdoliłaby mnie,wiedząc jaki jest Harry i co jej zrobił.Zaśmiałam się żałośnie,wiedząc,że teraz jestem bez niej.Nie powinnam w ogóle była jechać tutaj,ani wtrącać się w to wszystko.Nie powinnam mieszać się między nich.Kaszlnęłam chcąc odpędzić niepotrzebne łzy,i opuściłam wannę owijając swoje ciało w puszysty biały ręcznik.Usiadłam na łóżku z torby wyjmując telefon.Bez wahania wykręciłam numer do Liam'a,który odebrał po dwóch sygnałach.


••

-Rita?Stało się coś?-usłyszałam zaspany głos.Ups,chyba go obudziłam.
-Nie nic,po prostu chciałam z kimś porozmawiać.-westchnęłam opadając na łóżko.Tak bardzo brakowało mi jego głosu i popieprzonej troskliwości.
-O czym?-ziewnął,przez co ja się uśmiechnęłam.
-Liam bo ja zrobiłam coś naprawdę głupiego,i tak bardzo tego żałuję.-zajazgotałam,chcąc się nie rozpłakać.
-O czym Ty mówisz co? Co jest?-jego głos,automatycznie się zmienił.Nie przypominał już tego zaspanego,lecz wręcz przeciwnie.
-Liam ja całowałam się z Harrym.-wezbrałam powietrza w oczekiwaniu na jego reakcję.
-Czyś Ty jest psychiczna?! Dlaczego?
-On był pijany,ja też wypiłam,i tak jakoś wyszło.-załkałam.
-Tak jakoś to może wyjść gówno z dupy Rita!-krzyknął,jednak przez dobór jego porównania,zaśmiałam się jak dziewczynka z podstawówki,która usłyszała coś nieodpowiedniego.
-Jesteś walnięta! Śmiejesz się jak głupia,kiedy wiesz,że to nie jest odpowiednie!-skarcił mnie,przez co momentalnie uśmiech mi zbladł.
-Wiem,że to było nieodpowiednie.-przyznałam mu rację.
-I co teraz zamierzasz?-spytał po raz kolejny ziewając do słuchawki.
-Sama nie wiem.Pewnie udam,że nic nie pamiętam a może on w to uwierzy.-westchnęłam schodząc z łóżka,kierując się do torby po to,aby wyjąć z niej bieliznę i piżamę.
-Jesteś niepoważną,wierząc w swoje słowa.Harry ma niezwykle mocny łeb,poza tym o takim czymś nie da się zapomnieć skarbie.A teraz wybacz,jednak jeżeli zaraz się nie odleję Danielle będzie miała mokre łóżko.Kocham Cię i pa.-zaśmiał się i rozłączył.

Ubrana w piżamę,jeszcze na chwilkę zeszłam do kuchni aby wziąć sobie coś do picia.Otworzyłam lodówkę a widok jaki zastałam ogłupił całą moją osobę.Pełna lodówka.Koniec,nie wychodzę z domu.Podskoczyłam klaskając w ręce,kiedy zdałam sobie sprawę,że szafki były również wypełnione po brzegi.
-Jezu jestem w niebie!-pisnęłam podekscytowana,chwytając ciastka i kierując się w stronę salonu.Przechodząc obok drzwi dobiegł mnie ledwo przebijający się przez drzwi głos a raczej głosy.
-Rita śpisz?-usłyszałam głośny szept.Lekko się uśmiechnęłam wiedząc,że to Niall.-Jak nie śpisz to otwórz a jak śpisz,to i tak otwórz.-zaśmiałam
-Jesteś zesrany Niall!-usłyszałam warkot Tomlinsona.-Rita rusz te dupsko i otwórz te zasrane drzwi!-krzyknął niespokojnie.Skierowałam środkowego palca w stronę drzwi,a wiedząc,że i tak tego nie zobaczą uśmiechnęłam się do siebie.Nazywajcie mnie bezczelną,jedna wkurwianie ludzi mogę dołączyć do jednych z moich hobby.
-Wiem,że tam jesteś mała małpo!-warknął Tomlinson na co cichy śmiech wydostał się z moich ust.Momentalnie je zakryłam.-Słyszałem Cię! Rita chce tylko pogadać,głównie o Harrym bo chodzi podkurwiony jak dziewczyna w czasie okresu,a z tego co mi tylko powiedział jest to zasługa Twojej osoby..-wysyczał.
Momentalnie podniosło mi się ciśnienie.Ja byłam powodem jego złości?To on schlał się jak świnia,a potem pierdolił głupoty o tym,że nie pozwoli mi mieć kogoś innego.Kim on jest,aby ingerować w tak osobisty temat? Poza tym to był tylko pocałunek,co prawda mój pierwszy,ale zupełnie nic nie znaczący.Harry mógł myśleć sobie co chce,jednak nawet,kiedy by stawał na rzęsach i tak nic z tego nie będzie.Zresztą to jest chore i nie powinno mieć miejsca.
-Spierdalaj spod moich drzwi to po pierwsze a po drugie niech ten kretyn nie plecie bzdur. Schlał się jak prosie i myśli,że to kogoś obeszło.Przykro mi,ale go zaskoczę..Nadal lata mi koło dupy.-krzyknęłam zaciskając dłonie w pięść.Ten chłopak był naprawdę wkurzający i niezwykle upierdliwy.
Zamachnęłam dłonią i wróciłam do wcześniejszych zajęć czyli do jedzenia ciastek i oglądaniu telewizji.
-Zachowujcie się jak dzieci,proszę bardzo tylko nie psujcie innym zabawy!-warknął uderzając w drzwi.
-Nie prosiłam się o to,aby tutaj być,więc pretensje możesz mieć tylko i wyłącznie do siebie ośle,a teraz idź spać,bo zaczynasz majaczyć.-rozsiadłam się na kanapie włączając byle jaki film,mogłaby być to nawet msza,jeśli zagłuszyłaby wrzaski Lou.
Po pół godzinnym oglądaniu zupełnie niczego,zostawiłam ciastka na stole a sama skierowałam się do pokoju.Nie miałam nawet siły,aby przez chwilę utrzymać oczy otwarte,więc poddałam się bez walki,odpływając w kojący i bardzo potrzebujący sen.

        Przewróciłam się na drugi bok,kiedy nachalne promienie słoneczne okalały moją buzię.Co prawda kochałam,kiedy było ciepło,ale bez przesady.Była połowa grudnia a ściślej mówiąc 14 grudzień.Wyjazd pewnie się skończy 20 grudnia,a ja akurat zdążę na święta u babci.Dlaczego u babci? Za życia mamy uwielbiałam święta.Każdy był dla siebie miły i nikt nie dogadywał.Kiedy zmarła doszłam do wniosku,że ta atmosfera nie mogła być bardziej sztuczna.Z babcią tak nie jest,wie,kiedy przestać słodzić,a kiedy wystarczy posiedzieć ze mną i pomilczeć.Decyzja już nastała.Bezpowrotnie.
Jeszcze chwilę poleżałam patrząc w sufit,jednak ileż można.W piżamie zeszłam na dół przygotowując w kuchni śniadanie składające się z jajecznicy i kawy.Już miałam odłożyć naczynia do zlewu,kiedy usłyszałam przekleństwa dochodzące zza drzwi.Miałam je zignorować jednak ciekawość zwyciężyła.Na piżamę założyłam kurtkę i buty,wychodząc.
-Czego się drzecie?-zapytałam,jednak kiedy zobaczyłam co było tego przyczyną o mało co nie posikałam się ze śmiechu.
Amy,którą trzymał jeden z ochroniarzy,bluzgającą w kierunku Styles'a,który nic sobie z tego nie robiąc opierał się o swój domek.
-Jak dobrze,że wstałaś słonko.-zamruczał nad moim uchem Lou.-Nie będę przeciągał,więc powiem prosto z mostu.Jadę pogadać z Eleanor a Niall jedzie do Alex i równocześnie odwieźć Amy.Nie wiem po co-machnął rękoma.-Zostajesz sama z Harrym i dwójką ochroniarzy,an wypadek nalotu fanek.Powodzenia.-wypowiedział i pobiegł w stronę samochodu  w,którym siedział Niall,Amy a z przodu dwójka ochroniarzy..Co to ma być?!

"Ile to będzie trwać?! Ja i Harry? Sami?"


~~*~~
Uff.Rozdział dodany.Jednak jestem na Was zła! Wiem,że czekacie na rozdziały,jednak dodawanie 11 komentarzy przez jedną osobę nie jest okey.Wolę dostać np 8 komentarzy dobrze rozbudowanych niż 20 tej samej treści,mieszczącej w sobie kilka słów.Nie jest to fajne..
Więc proszę rozbudowujcie swoje komentarze i dodawajcie po 1.:c
A co do rozdziału..
Podoba się?
Kocham,
K.S xx










poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 16


   PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!:)))





Nigdy nie czułam się taka wściekła.Zostałam prawie,że wywleczona z domu,po tym jak uświadomili mnie,że gdziekolwiek z nimi jadę.Oczywistym faktem było to,że ta cała sytuacja była spowodowana naiwnością Ojca,i przebiegłością Jay,która była świadoma tego,że tata jej nie odmówi.Zaśmiałam się żałośnie pod nosem,wystukując nieznany mi dotąd rytm.Poza tym czy pomysł,aby zadzwonić na policję o porwanie brzmi żałośnie prawda? "No raczej.."
-Spokojnie słonko.To tylko tydzień,zresztą zobaczysz,że będziesz się świetnie bawić!-Niall mruknął tuż za mną.Oczywiście musieli mnie wepchnąć do przodu tuż obok Harrego,bo jak to ujął Tomlinson "Oni chcieli się wyspać".Było to niebywale żałosne i irytujące,wcale nie miałam ochoty jechać z nimi.
Westchnęłam zła,pokazując środkowego palca blondynowi,co wywołało rechot Styles'a.
-A Ty czego cieszysz tę japę?-krzywiłam się patrząc na jego nieskazitelnie zielony wzrok. "Matko Rita Dość!"
-Jak myślisz Lou,dobić ja teraz czy jak dojedziemy na miejsce?-wzrok Harrego powędrował w kierunku lusterka,aby dojrzeć spojrzenie Tomlinson'a.
-Nie wiem stary-ziewnął-Zależy,czy życie Ci miłe.-zarechotał
-Chłopcy,tak jakby ja tu nadal jestem,gdyby nie patrzeć,więc z łaski swojej,możecie mnie oświecić o co Wam chodzi?!-podniosłam głos nerwowo wiercąc się na siedzeniu.
-Jesteś w domku ze Styles'em i jego laską.-wypalił Horan,zatykając momentalnie buzię.Dopiero teraz zdałam sobie sprawę,że jakiś czas temu Lou powiedział mi,że Hazz ma dziewczynę,jednak jakoś trudno było i jest mi nadal wyobrazić to sobie "On,jego dziewczyna,ON czuły,troskliwy".Zarechotałam mimowolnie.
-Po pierwsze,nie ma nawet mowy,po drugie,Styles,komu musiałeś zapłacić,aby ta laska była z Tobą?-zwróciłam się ku,chłopakowi o kręconych włosach.
-Śmiej się,śmiej,ale zesrałabyś się na samą myśl o pocałunku ze mną.-zamurowało mnie,kiedy wspomnienia napełniły moją głowę po brzegi.To w jaki sposób,całował moją szyję i fakt,że wtedy,przyprowadził do domu tą sukę Carmen.Zacisnęłam dłonie w pięść,wysyłając w kierunku zielonookiego pioruny.
Dopiero kilka minut później doszło do mnie co Harry robi..On zdradza tą lasię, z Carmen.Nie jest możliwe,żeby on był z tą zdzirą nawet jak na niego.
-A Carmen wie,że masz dziewczynę?-palnęłam,wiedząc,że się wkurwi.Chciałam,żeby przypomniał sobie o sytuacji między naszą dwójką.Nie wiem dlaczego.Po prostu.To było wryte w moją głowę.Westchnęłam.
-Nie,nie wie,i się nie dowie!-jego głos przepełniony był nienawiścią i jadem.Poruszyłam bardzo ciężki temat dla niego,ale ani troszkę mnie to nie ruszyło.Zasłużył sobie!.
-A to,akurat nie zależy od Ciebie.-fuknęłam odwracając się z powrotem w stronę okna.Sama nie wiem,kiedy zasnęłam.

                                                          ~~*~~
-Halo,wstawaj!-usłyszałam nad swoim uchem.-Dalej Rita,bo nam zajmą najlepsze domki-skomlenie Horana,obudziło by nawet umarłego.Westchnęłam wychodząc z auta i kierując się automatycznie w stronę bagażnika po swoje torby.Chwilę później taszczyłam je na gigantyczny plac,na którym znajdowały się piękne domki.
                                              (*Wyobraźcie sobie,że domki są pośród lasu*)
-Nie obchodzi mnie,ale ja mam ten pierwszy-mruknęłam śpiąco.
-Widzisz! Mówiłem Ci,żebyś ruszała to dupsko,to byś miała! A teraz Harry je zajął z jego dziewczyną.-skrzywił usta w niemrawy grymas.
-Nie lubisz jej co?-odparłam,taszcząc torby w,kierunku drugiego domku,co chwilę odwracając się aby zobaczyć,czy Niall idzie za mną.
Dom był nieziemski,jeszcze w życiu nie widziałam domku i to biwakowego,który byłby aż tak idealny.salon przypominał centrum pałacowe.Chociaż dom babci był perfekcyjny,to ten był jego udoskonaleniem


                                                    Kuchnia,była wręcz magiczna


A co do łazienki,byłam więcej niż pewna,że będę bardzo długo w niej przebywać.


Pokój choć,nie mój wymarzony,był cudowny.Cały dom,był zbudowany wręcz perfekcyjnie.




-Robi wrażenie co?-westchnął Niall,na co jedynie przytaknęłam.Zbudziłam się z transu i zwróciłam ku blondasowi.
-Dobra,dobra,nie zmieniaj temat..Mów o tej lasi Harrego.Jak to jest? Nie lubisz jej?-położyłam torby obok czarnego stołu,a razem z chłopakiem powędrowaliśmy na kanapę.
-To dłuższa historia..-przewrócił oczyma.
-Mamy czas..-uśmiechnęłam się przyjaźnie,wiedząc,że nie odpuszczę do póki do póty chłopak nie powie mi prawdy.On również o tym wiedział.
-Nazywa się Amy.Poznaliśmy się na koncercie.Robiła za asystentkę Louise..Była moim ideałem.Ale tak bardzo jak ona podobała się mnie,jej podobał się Harry.Doprowadzało mnie to do kurwicy!Mieć ją tak blisko a jednocześnie tak daleko.A najgorsze było to,że on o tym wiedział.Wiedział,że na samą myśl o niej moje serce łomotało.Nic do niej nie czuł,ale,kiedyś pokłóciliśmy się..Ostro.Żeby zadać mi ostateczny cios,zaczął z nią chodzić.Od tamtej pory,czuję się jak śmieć.Co mi po sławie,pieniądzach,jak ja nigdy nie dorównam im.Lou choćby zapierał się na śmierć kocha Eleanor i będą razem.Zayn ma Perrie,Liam Danielle a Harry ma ją.I tylko ja jestem sam.Czasem mam ochotę rzucić się z mostu Rita.-skwitował.Spojrzałam w jego kierunku i wiedziałam,że jeżeli nie przestaniemy gadać na temat tej pieprzonej ignorantki i tego śmiecia Styles'a,Horan się rozbeczy.
-Pierdolisz głupoty tleniony blondynie!-wrzasnęłam.-Jesteś..jesteś,jak mały pluszowy miś,którego nie da sie kurwa nie lubić,a ta dziewucha zamiast mózgu ma w głowie siano,jeśli tego nie zauważyła.-spojrzałam na niego.Jedna łza spływała po jego poliku,a ja automatycznie ją starłam.Nie mogłam znieść widoku,Niall'a płaczącego.Nie w takiej sprawie,przecież ten chłopak,był ideałem każdej dziewczyny.Nawet moim.Tyle,że ja nie zasługuje na takiego chłopaka jak Niall,za to ten blondas zasługuje na o wiele wiele więcej,niż ja mogę mu zaoferować.Odepchnęłam myśli typu "Ja i Niall jako para" i przytuliłam blondyna.-Jesteś najbardziej wartościową osobą jaką znam Horan,i uwierz mi,że miłość nie przyjdzie od razu,musisz na nią poczekać a w najmniej oczekiwanym momencie ten grubaśny amor pierdolnie Ci i tej drugiej połówce strzałką w dupsko.Więc nie rób,mi tego i nie płacz.-odsunęłam chłopaka lekko od siebie i momentalnie dostałam zaskoczeniem w twarz.Chłopak był zalany łzami,ale wydawać by się mogło,że to nie łzy smutku.-Zdaje mi się,że poprosiłam Cię o coś odwrotnego.-szepnęłam lekko szturchając go w ramię.
-Tak wiem,ale nigdy nie usłyszałem tylu miłych słów.-zbliżyłam swoje ręce do jego policzków starannie ścierając każdy mokry ślad.Uśmiechnęłam się krzepiąco i lekko cmoknęłam go w czoło,przypominając sobie wcześnie,że kiedy ja miałam chwilę załamania,moja mama zawsze tak robiła,i to pomagało.Wtedy czułam jak cała złość,smutek i żal odchodzą,bo ona jest u mnie.
-Nie przyzwyczajaj się.-czerwień jego oczu,lekko traciła złość.A dosłownie po kilku minutach mogłam podziwiać,ten głęboki odcień niebieskiego.
-Chciałbym mieć kogoś takiego jak Ty..-szepnął a ja oniemiałam.Tego chciałam uniknąć.Ten chłopak nie widział jaka jestem? Na dodatek,nie należę do dziewczyn,które są szczupłe.Nie chodzi tutaj o samą wagę ale o fakt,że on nie jest kimś,z kim bym się dopełniała.Co prawda,był uroczy,ale nie był kimś kto by mógł na mnie wpłynąć.
-Przecież masz mnie.Przyjaźnimy się pamiętasz?-posłałam ku niemu niemrawy uśmiech,chcąc jakoś złagodzić to wszystko.
-Nie o to mi chodzi i dobrze o tym wiesz,chodzi mi o dziewczynę,którą bym mógł pocieszać,kochać,a ona kochałaby mnie.-westchnął,byłam wręcz więcej niż pewna,że był na skraju rozpaczy.
-Niall!-pisnęłam karcącym głosem.-Rozumiesz,że to nie Ty zadecydujesz o tym,kiedy odnajdziesz tą osobę? To samo przyjdzie a najgorsze jest to,że nie masz na to wspływu..-westchnęłam siląc się na uśmiech.-Poza tym.Miłość to kurwa,najpierw daje Ci nadzieję,a następnego dnia jedyne co Ci daje to kopa w twarz.-wspomnienia bywają gorszę.
-A teraz..-przymrużyłam oczy,starając się oddychać równomiernie.-Jestem zmęczona,więc nie obrazisz się,jak każę Ci iść?-usłyszałam zagłuszony śmiech,przez co i ja się zaśmiałam.-A no i właśnie..Możesz być pewny,że skopię tej suce silikonową dupę.-machnęłam ręką,taszcząc walizki do pokoju.-Do jutra Niall-krzyknęłam znikając za schodami.Dało się jeszcze usłyszeć charakterystyczny trzask,zamykanych drzwi.Weszłam do pokoju zostawiając torby koło łóżka a sama weszłam na nie,przykrywając się po uszy kołdrą.Nie musiałam długo czekać na sen.

                                            -Wstawaj królewno!-usłyszałam krzyk nad swoją osobą.Z ledwością otworzyłam oczy po to,aby zobaczyć twarz Tomlinsona,kilka centymetrów nad moją.
-Co jest tak istotne,że zmusiło Cię do obudzenia,mojej kurewsko nie wyspanej osoby?!-podniosłam się na łokciach opierając się plecami o ścianę,nad którą było okno.-A tak właściwie to,która jest godzina?-mruknęłam.
-Jest po dwunastej czy coś,a no i mamy ognisko typu "zapoznawcze"-pokazał cudzysłów palcami.
-Nie dzięki,ale wolę spać.-fuknęłam,kładąc się  z powrotem.
-Nie ma nawet takiej mowy! Idziesz czy tego chcesz czy nie..I to równa się z tym,że czy pójdziesz po dobroci czy po złości.-złapał mnie za nadgarstek podnosząc.
-Suka.-splunęłam w jego kierunku schodząc po schodach w dół,aż kierując się w wyznaczone miejsce na placu obok domków.
-Zapoznam Cię z laską Harrego.-usłyszałam cichy śmiech,Lou nad swoim uchem.
-Wolałabym nie ryzykować,bo ta suka może mieć oderwany łeb,a Harry może stracić przyrodzenie!-warknęłam,kierując się w stronę ogniska i wtedy zobaczyłam ją.Amy.Dziwka,która zraniła Horana,siedziała obok męskiej dziwki,który tak samo jak ona zranili blondyna,jednak on również zapłodnił moją przyjaciółkę i o mało co nie przespałam się z nim ostatniego razu.Skrzywiłam się i niemrawo poszłam w ich stronę.Oczywistym faktem było to,że nie usiadłam koło nich,tylko poszłam do przygaszonego Niall'a.Szczerze? Nie dziwiłam mu się względem tego,że ma złamane serce.To nie jego wina,jednak tak czy siak uważam,że chłopak jest niezwykle silny i da sobie radę.Z ich pomocą czy też bez niej.
-O Rita!-zza pleców doszedł do mnie krzyk Styles'a.
-Odejdź ode mnie,bo możesz stracić fiuta.-powiedziałam na tyle cicho,że tylko Horan mógł mnie usłyszeć.I usłyszał ponieważ zaśmiał się gardłowo.
-Chodź przedstawię Ci kogoś.-podszedł do mnie lekko ciągnąc za nadgarstek.
-Nie dzięki.-skrzywiłam się,wyrywając z uścisku.Poczułam lekkie szturchnięcie i mój wzrok powędrował na Horana siedzącego obok mnie,który kiwnął abym poszła.Westchnęłam i zrobiłam to o co prosił.
-Rita to jest Amy,Amy to jest Rita.-uśmiechnęłam się sztucznie,podając rękę dziewczynie.
-Miło mi Cię poznać!-pisnęła dziwacznym głosem.-Niall tyle mi o Tobie opowiadał-uśmiechnęła się lekko podskakując.
-Spokojnie.-skrzywiłam się wyrywając z uścisku.
Dziewczyna nie była brzydka.Co więcej była piękna.Miała czekoladowe oczy i średniej długości włosy.Nie była szczupła.Co więcej była przy kości,a ten fakt działał na mnie pozytywnie bo ja również taka byłam.





-Tak bardzo się cieszę,że Cię poznałam! W końcu ktoś podobny do mnie.-kiedy ona wypowiedziała te słowa ja prysłam ze śmiechu.
-Nawet nie wiesz jak się mylisz skarbie.-dziewczyna się skrzywiła na co ja triumfalnie się uśmiechnęłam.
-Dobra dość tych pogaduszek!-Niall podszedł do mnie,oplatając mnie ramieniem.Zdziwiona spojrzałam na niego,na co ten jedynie błagalnie popatrzył i uśmiechnął się.Zrozumiałam.
-Masz rację,blondynku w końcu ktoś niegrzecznie może się wpierdolić w nie swoje sprawy!-splunęłam posyłając Harremu krzywe spojrzenie.
-Dobra czaję o co chodzi.-odezwał się Styles mierząc mnie i Horana żałosnym spojrzeniem.-Chodź skarbie,idziemy się czegoś napić.-dziewczyna jedynie przytaknęła chwytając wyciągniętą dłoń loczka.Spojrzałam na Niall'a oceniając jak bardzo jego serce jest pęknięte.Nawet nie ma wystarczającej skali do opisania tego,jak bardzo blondynek był skrzywdzony.
-Tak bardzo mi przykro Niall.-wypowiedziałam.Chłopak pokręcił głową i odszedł.Chciałam za nim iść,kiedy poczułam uścisk na nadgarstku.Louis.
-Zostaw go samego.-rzekł kojącym głosem.
-Jak mam go zostawić samego,w takiej sytuacji?!-pisnęłam lekko zezłoszczona.
-Rita to nie jest Twoja sprawa,więc chociaż raz się nie mieszaj.Jednak oczywiste będzie to,że zdążę odejść a Ty za nim pobiegniesz,więc coś Ci powiem.-zostałam umieszczona na drewnianej ławeczce,a koło mnie usiadł sam Tomlinson.-Wiele razy,każde z nas starało się powiedzieć Harremu jak bardzo skrzywdził Niall'a.On jednak za wszelką cenę się wypierał swojej winy,był pewien,że mu przejdzie...
-Nie przeszło-przerwałam.
-Nie przerywaj-zbił mnie wzrokiem.
-Przepraszam.
-No i dalej.-westchnął kontynuując.-Harry jej nie kocha,i on dobrze o tym wie.Łączy ich przyzwyczajenie nic więcej.Poza tym,Amy zaczyna odcinać się od niego.Unika jego dotyku,jego pocałunków i tym podobne.Harry potrzebuje czuć się potrzebnym-wstrzymałam oddech przypominając sobie słowa,które brzmiały tak samo jak te Lou.-Dlatego buja się z tą całą Carmen.Nie dla miłości ale dla seksu.Daj im chwilę.Zobaczysz,że do końca tego obozu,oni zerwą.Nie przyspieszaj tego.-chłopak zerwał się na równe nogi.-Idź się baw,a ja pójdę po Niall'a.-wypowiedział i szybciej niż marszem,zniknął za drzewami.
Nie wiedząc co ze sobą zrobić ruszyłam w kierunku stołu z przekąskami.Chwytając kilka żelków,usłyszałam krzyki i wyzwiska lecące zza domku Styles'a.Wiem,że to niegrzeczne podsłuchiwać,ale cóż.Ja nie jestem grzeczna.

                          -Jak możesz mówić,że to koniec!-krzyknąłem patrząc na jej obojętną minę.-Po tym wszystkim Ty skreślasz,bezpowrotnie mnie i to co było.Zdajesz sobie z tego sprawę?!-warknąłem wbijając w nią płaczliwy wzrok.
-Nie bądź histerykiem Harry.-poprawiła włosy lekko podpierając się o ścianę.-Nigdy nic nie było między nami.Jestem a raczej byłam z Tobą tylko i wyłącznie dlatego,że musiałam jakoś dać znać Niall'owi,że nigdy nic nie będzie między nim a mną.Poza tym,nie jesteśmy dziećmi Hazz,dobrze wiesz,że miłość może poczekać,liczy się zabawa.-podeszła do mnie nonszalanckim krokiem z zamiarem pocałowania mnie.Odepchnąłem ją delikatnie dopijając ostatni kubek wódki.
-Nie dotykaj mnie,co więcej trzymaj się ode mnie z daleka.Jesteś wiedźmą Amy,nikim więcej.-splunąłem patrząc,na jej zagubioną minę.
-Ohh zapomniałem,nie jesteśmy dziećmi,więc nie zamierzam udawać,że w łóżku było dobrze.Bo nie było.Jesteś beznadziejna w obciąganiu!-krzyknąłem,wychodząc zza domu,zostawiając ją samą.Od razu skierowałem się do stoika z alkoholem,pochłaniając trzy pełne kubki gorzkiej cieczy.Byłem rozgoryczony.
Sam nie wiem czemu,ale moje nogi zaprowadziły mnie nad niewielkie zbocze nad,którym usiadłem.Co prawda nigdy nie kochałem Amy,jednak byłem nią zauroczony.Nie chciałem kończyć,czegoś czego nawet nie zdążyliśmy zacząć.Chciałem mieć kogoś,a na to wyszło,że nie mam nikogo.Zaśmiałem się żałośnie,dopiero teraz zdając sobie sprawę,że ta suka doprowadzała do rozpadu mojej przyjaźni z blondynem.Zakryłem twarz dłońmi,kiedy zdałem sobie sprawę,że słona ścieżka łez płynie po moim policzku.Załkałem.To w ogóle nie powinno się wydarzyć.
-Harry?-usłyszałem zza pleców,cienki kobiecy głos.Spojrzałem przez ramię po to,żeby zobaczyć zagubioną postać Rity.Ucieszyłem się wiedząc,że ktoś mnie szukał.Naprawdę niesamowite uczucie.
-Mhm.-wypowiedziałem z powrotem zatapiając dłonie na buzi.
-Stało się coś?-mruknęła podchodząc do mnie,jednak nie usiadła,jakby bała się,że coś jej zrobię.
-Się zjebało.-pokręciłem z ignorancją głową.-Ale proszę Cię nie bądź wścipska i nie dopytuj.-dopowiedziałem.
-Nie zamierzam.-oburzona tupnęła nogą.
-Wy wszystkie zachowujecie się jak dzieci! Jedna ze mną zaciążyła,druga mnie nienawidzi nawet nie mając powodów a trzecia już jest skończona...Matko moje życie prywatne jest cudowne.-usłyszałem delikatny śmiech,a chwilę później Rita siedziała obok mnie.
-Nie nienawidzę Cię,chociaż rano miałam ochotę oderwać Ci przyrodzenie.-stwierdziła kładąc się na plecach,jednak pozwalając aby jej nogi zwisały ze zbocza.Ponowiłem jej ruch,i chwilę później leżałem obok niej.
-Poza tym jak dziecko zachowujesz się Ty.Jak mogłeś potraktować tak Niall'a?-zapytała,nie podnosząc głosy,jakby bała się mnie skrzywdzić.
-Możemy pogadać o tym jak będę trzeźwy?-spytałem spięty,jednak,kiedy usłyszałem ciche mhm odprężyłem się całkowicie.Jednak wiedziałem,że jednej sprawy,nie będę w stanie załatwić jako trzeźwy,wiec postanowiłem powiedzieć to teraz.
-Pamiętam wszystko.-szepnąłem.
-Nie rozumiem?
-Pamiętam jak Cię pocałowałem.Znaczy chciałem.Pamiętam wszystko Rita.A co więcej bardzo mi się to podobało i uwierz,że wtedy nie chciałem,abyś to skończyła..-zabełkotałem a słysząc jak dziewczyna wciąga powietrze zdałem sobie sprawę,że nie powinienem teraz jej tego mówić.W ogóle to nie powinno wyjść z moich ust.
"zero alkoholu przez następne 20 lat!"

~~*~~
Myszki,bardzo Was przepraszam za opóźnienie,jednak moja głowa ostatnie była pusta.Dzisiaj dałam radę skończyć rozdział,ponieważ nie poszłam do szkoły w wyniku ostatniej iprezy..
PROSZĘ WAS RÓWNIEŻ O ROZPISANIE SIĘ W KOMENTARZU I DODAWANIU DO OBSERWOWANYCH! 
Najważniejszą sprawą jest jednak to,że pojawiło się więcej niż 10 tysięcy wyświetleń! Łoho dziękuję,Wam dzióbki strasznie,i proszę oczywiście o więceeej! :D
Pod zeszłym rozdziałem było 12 komentarzy,więc teraz prosiłabym o 14 i nowy rozdział okej?:)
Oczywiście zapraszam na BLOGOWEGO ASKA   ASK TIME (kliknij) gdzie możecie posyłać swoje pytania do bohaterów jak i do mnie c:
No to..Miłego czytania <3
Kocham Was! 
K.S xx <3