niedziela, 21 września 2014

Rozdział 22

-O, której przyjadą chłopcy?-zapytałam chcąc odgonić nieprzyjemną ciszę.
-Nie wiem, może koło dziewiętnastej.-odparł, nawet na mnie nie patrząc. Czułam się źle. Nigdy nie miałam styczności z sytuacjami takimi jak ta. One zawsze omijały mnie szerokim łukiem, a teraz wszystko się zmieszało.
"Chciałaś zainteresowania to masz" Odparło moje alter ego. Przygryzłam wargę, kładąc jeden talerz na drugim. Nie wiedziałam co mam zrobić ze sobą, w końcu przez ostatnie dni tyle się stało i gdybym tylko mogła cofnąć czas...zrobiłabym to. Nie oczekiwałam od tych chłopców niczego, przysięgam niczego. Tak bardzo chciałam aby zniknęli z naszego życia, a teraz kocham ich wszystkich, a z jednym z nich zrobiłam najbardziej intymniejszą rzecz w moim życiu, mimo, że wiem co robił z Alex. Czuję się potwornie zagubiona, a najgorsze jest to, że na własne życzenie się w to wpakowałam.
Opłukałam ręce w niewielkim kranie, po czym poczłapałam w kierunku kanapy, na której siedział Harry. Chłopak udawał, że oglądał coś w telewizji, mimo iż pewnie nie znał tematyki. Usiadłam obok niego, i nie mówiąc nic po prostu patrzyłam na niego.
Wyglądał perfekcyjnie. Każda jego krostka, niedoskonałość była doskonała. To jak się uśmiecha, albo patrzy na mnie, zawsze sprawiał, że czułam się piękna i ważna.
Ale co by z nami było? Ten chłopak ma swój świat i swoje cele, ma fanów, którzy go kochają a ze mną nie będzie miał nic. Mówiłam na niego tyle złych rzeczy a mimo wszystko, on nadal jest ze mną. Zresztą nie tylko on. Każdy z chłopców.
-Nie chce, żebyś mnie nienawidził Harry.-szepnęłam. Moim zamiarem było po prostu powiedzieć to w myślach, ale nie wyszło.
-Nie, nienawidzę Cię, chociaż chciałbym. Byłoby o wiele prościej.-spojrzał na mnie. Mogłabym przysiąc, że w jego oczach widziałam łzy.
-Harry.-zaśmiałam się ciepło, przez co chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak namieszałeś mi w głowie, to wszystko jest piękne, i Ty jesteś piękny, a przy Tobie i ja się taka czuję.-uśmiechnęłam się chwytając dłoń bruneta.-To wszystko jest jak idealny sen z, którego człowiek nie chce się wybudzać, jednak ta bajka nie należy do mnie i Ty dobrze o tym wiesz.-delikatnie przejechałam po jego gładkiej skórze-Rozejrzyj się kolego. Ja za niedługo obchodzę dopiero siedemnaste urodziny, muszę się uczyć, znaleźć pracę, Ty nie musisz bo masz wszystko czego potrzebujesz.-spuściłam głowę, czując lekkie ukłucie zazdrości.-Może, kiedy skończę szkołę, może kiedyś Harry..
-Przecież możesz mieć chłopaka chodząc do szkoły.-zwrócił uwagę. Miał rację.
-Jak wyobrażasz sobie nasze wyjścia?Tysiące fanów, kilkaset facetów z aparatami, ochrona, a wyobrażasz sobie jak fajni się dowiedzą, że z Tobą chodzę? Że to ja jestem tajemniczą dziewczyną Styles'a? Przecież ja nie będę mogła nigdzie wyjść, tysiące wyzwisk, pisków, i tego wszystkiego.-przygryzłam wargę.-Ja tego nie potrzebuję i nie zniosłabym tego, co Ty musisz znosić na co dzień.-spojrzałam w jego zielone tęczówki, i jakby zaiskrzyło się w nich zrozumienie.
-Masz rację.-skinął głową, po czym wstał z kanapy. Spojrzał na mnie z góry, po chwili podając mi dłoń. Chwyciłam ją, stając na równi z chłopakiem.
-Przyjaźń?-zapytał uśmiechając się ciepło. Mimo, iż wiedziałam, że tak będzie lepiej, jakaś część mnie chciała spróbować. Może by wyszło?
Odgoniłam te myśli ściskając jego dłoń. Spojrzałam na niego i tak jakbym topiła się w nim. Czułam się zagubiona, jak nigdy. To wszystko przerastało całą mnie i naprawdę jedyne o czym marzyłam to, aby ktoś narysował mi rozwiązanie na kartce.
-Nie wierzę w to co teraz zrobię Styles!-warknęłam przybliżając się do niego. Delikatnie przyłożyłam swoje usta do jego ust. Chłopak z początku nie reagował, jednak dosłownie po sekundzie, jego ciało naparło na moje, powodując, że z powrotem znalazłam się na kanapie, pod chłopakiem. Jego ręce w rozpaczy badały każdy skrawek mojego ciała, wiedząc, że już tego nie zrobi więcej.
-Jezu, tak bardzo będę tęsknił za Twoimi ustami.-zaskomlał kolejny raz składając na moich ustach pocałunek. Jego usta przeniosły się na szyję, lekko ją zasysając, później coraz mocniej i dopiero po chwili doszło do mnie, że chłopak zrobił mi malinkę.
-Kurwa Styles!-warknęłam spychając go z siebie. Zaśmiał się gardłowo, jakby nie widział w tym nic złego. Ponowiłam jego zachowanie ostatni raz całując jego różowe usta.
-No to od teraz. Przyjaźń.-zaśmiałam się siadając na kanapie.
-Przyjaźń.-chłopak usiadł koło mnie, jednak żadne z nas nie spojrzało na te drugie.
Przewróciłam oczami, kiedy poczułam rękę Harrego na swoim kolanie a później koło krocza.
Z impetem walnęłam w jego dłoń.
-Przyjaźń Harry! Bez macanek, bez pocałunków! Przyjaźń.-chłopak się zaśmiał, po czym położył głowę na moich nogach.
-Miziaj.-dodał. Przewróciłam oczami, zaczynając gładzić jego włosy.-Tego też mi będzie brakować.-zaskomlał zamykając oczy.
-Albo tego jak się uśmiechasz, albo tego jak na mnie krzyczysz..
-Możesz być pewny, że mój krzyk będziesz słyszał dość często.-zaśmiałam się lekko ciągnąc końcówki brązowych loków.
-Nie często bo jedziemy w trasę Rita.-chłopak zamknął oczy a ja wręcz odwrotnie. Chociaż.. Może właśnie tego było nam trzeba?
-To jak wrócicie. Nie ma pośpiechu.-uśmiechnęłam się w duchu.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, do czasu, kiedy z transu wybudziło nas donośne pukanie do drzwi.
-Otworzę.-uśmiechnęłam się, zrzucając głowę bruneta z kolan. Otworzyłam drzwi.
-Boże Rita jak ja się stęskniłem!-donośny Irlandzki akcent ogarnął moje uczy.
-Cześć mała.-później ciepły głos Liam'a
-A gdzie Zayn i Lou?-dopytałam.
-A co my CI nie wystarczamy?-zapytał Liam.
-Po prostu pytam.-odparłam przytulając się do boku blondyna.
-W domu. Nie chcemy robić zadymy.-klasnął w dłonie.-Zbierajcie się!-dodał blondyn. Wzięłam wszystkie rzeczy, po czym wyszłam z pokoju.
Chłopcy wypełnili dokumenty w recepcji, przy czym rozdając autografy.
-Masz załóż to.-spojrzałam w górę widząc czarnego mężczyznę podającego mi płaszcz, okulary i czapkę. Spojrzałam na niego przerażona.
-Fani są na zewnątrz-szepnął mi do ucha Niall. Skinęłam głową ubierając potrzebne rzeczy.
-Nienawidzę tego.-warknęłam do siebie, wychodząc z hotelu zaraz za ochronom.
Jedyne co byłam w stanie usłyszeć go ogarniające moje uszy krzyki dziewczyn. Złapałam dłoń ochroniarza przede mną, kiedy poczułam szarpnięcie za rękaw płaszczu.
-Bez dotykania proszę.-ochroniarz był spokojny, kiedy ja trzęsłam się jak galaretka.
Mimo próśb ochrony, dziewczyny zaczęły ciągnąc dosłownie mnie za każdą kończynę. Czułam się strasznie, wiedząc, że jeśli, któraś ściągnie mi czapkę czy okulary, będą wiedzieć kim jestem.
-Chodź szybciej.-ochroniarz pociągnął mnie mocno przed siebie, zasłaniając tył mojego ciała, kiedy drugi stanął przede mną. Wzięłam serię głębokich spokojnych oddechów, kiedy znalazłam się w samochodzie.
-Panowie pojadą teraz do studia, a ja Panienkę odwiozę do domu.-mężczyzna się uśmiechnął.

                                                                  ***
-Jak było w studiu?-zapytała Jay, przy kolacji do, której przysiedli wszyscy.
-Spokojnie.-odparł Lou pakując do ust kolejną z kanapek.-Fizzy a jak w szkole?-zapytał siostry na co przewróciłam oczami.
-Normalnie, przestań dopytywać!-dziewczyna warknęła na co wszyscy momentalnie zwrócili się w jej stronę.
-Co się dzieje Fizzy?-Mój tata spojrzał na dziewczynę, która jedynie ze złością rzuciła sztućcami w talerz.
-Nic!-warknęła i odeszła od stołu. Lottie zaśmiała się dziwacznie. Spojrzałam na nią spod byka.
-Lottie idź z nią porozmawiaj.-szepnęła Jay.
-Nie interesują mnie jej fochy mamo.-blondyna przewróciła oczami, popijając herbatę.
-Ja pójdę.-uśmiechnęłam się, odchodząc od stołu. Momentalnie skierowałam się do pokoju Lou, wiedząc, że dziewczyna właśnie w nim teraz jest. Zapukałam kilka razy, jednak bez odzewu. Weszłam do środka, jednak jej tam nie było. Odwróciłam się na pięcie wchodząc do łazienki. Strzał w dziesiątkę!
-Myślałam, że zamknęłam.-syknęła, nie patrząc na mnie.
-Już są zamknięte.-uśmiechnęłam się, chociaż wiedziałam, że ona tego nie zobaczy.-Co się stało?-podeszłam do niej wolnym krokiem. Dziewczyna odwróciła się do mnie równie powolnie i dopiero teraz zobaczyłam jak bardzo zapłakana była.
-Maleńka co jest?-zmarszczyłam czoło stając koło niej. Dziewczyna zsunęła się na płytki, plecami opierając się o wannę.
-On znowu jedzie, znowu nie będę go widzieć rok.
-Przecież wróci.-uśmiechnęłam się, lekko pocierając jej ramię.
-Skąd ta pewność Rita?-warknęła dziwacznie, jednak chwilę później oparła swoją głowę o moje ramię.-Nie lubię, kiedy wyjeżdża.-sapnęła.-On w ogóle nie ma dla nas czasu, Boże przecież ja potrzebuje strasznego brata, a nie mam go. To jest Louis Tomlinson z One Direction, a nie mój brat.
-Nie mów tak! Kocha Was całym sercem, wierz mi.-miałam dodać coś jeszcze, jednak głos mojego taty zza drzwi mnie wyprzedził.
-Chłopcy już pojechali.-spięłam się jak struna. Nie pożegnałam się z nimi. Nie pożegnałam się z nim. Spojrzałam na Fizzy, płakała. Nie mogąc wytrzymać ponowiłam jej zachowanie.
-Przyzwyczajaj się.-szepnęła wtulają się w moje ciało.



~~*~~
Rozdział dodany z wielkim opóźnieniem, jednak uprzedzałam, że tak może się stać. :D
Cóż, wiele się zmieniło a ja liczę, że wiele może jeszcze się stać. :D Mam masę pomysłów, które zrealizuję!
Okej, będę miała czas na napisanie rozdziału, jeśli powiem tak.
10 rozwiniętych komentarzy = następny rozdział
Nie będę robić wyjątków.
+
ZAPRASZAM NA BLOGA :):) BLOG