środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 17

                               
 NASTRÓJ DO ROZDZIAŁU






-Jesteś narąbany,nie wiesz co gadasz.-dziewczyna gwałtownie uniosła się z ziemi,poprawiając długie włosy.Ponowiłem jej ruch,lekko w miarę możliwości odwróciłem się w jej stronę.Westchnąłem zrezygnowany,kiedy zdałem sobie sprawę,jaki mętlik zrobiłem w jej głowię.Nie powinienem był jej tego mówić,jednak teraz jest już po fakcie."Naważyłeś sobie piwa,to teraz je wypij!" 
-Uwierz,że nawet,kiedy jestem troszkę pijany,to potrafię myśleć racjonalnie Rita,i to nie zmieni tego co powiedziałem!-lekko podniosłem głos,jednak,kiedy poczułem jak alkohol w żyłach daje siwe znaki i zaczęło mi się kręcić w głowie,znowu się położyłem.
-Wszystko co powiedziałem było prawdą.Masz takie cudowne pełne usta,a Twoje perfumy,były świetne..Malinowe? Tak na pewno malinowe,mógłbym się w nich zatracić skarbie.-westchnąłem w myślach,powracając wspomnienia tego zapachu,jej skóry,jej dłoni w moich włosach.
-To była truskawka,a malinę mam teraz na sobie..-uśmiechnąłem się wymownie,wiedząc,że dziewczyna oddałaby wszystko abym ją teraz pocałował,ale pewnym faktem było to,że się do tego nie przyzna.
-Jesteś walnięty Harry.-skwitowała,z powrotem się kładąc.-To nie powinno się wydarzyć.-jęknęła,jakby bez przekonania.
-To dlaczego nie kazałaś mi przestać?-odwróciłem się bokiem w jej stronę,obserwując reakcję.
-Po pierwsze byłeś nawalony a ja nie byłam pewna czy mnie nie uderzysz..-westchnęła nakrywając buzię dłońmi.Zaśmiałem się przewidywalnie,wstając.Ledwo złapałem równowagę,jednak,kiedy się to stało kucnąłem nad dziewczyną,chwilę później siadając na niej okrakiem uniemożliwiając jakiekolwiek ruchy.Rita zerwała ręce z twarzy a ja wykorzystałem moment i unieruchomiłem je za jej głową.
-Co Ty odpierdalasz?!-krzyknęła,jednak nie starała się wyrwać.
-A po drugie?-przyglądałem się jej oczom,które były za okularami,jednak mógłbym patrzeć na nie cały czas.
-Harry,puść mnie.-westchnęła,pierwszy raz starając się wyrwać ręce z pod moich.To takie zabawne,widzieć ją w kropce.
-Powiedz mi.-lekko nachyliłem się nad jej przybitym ciałem.
-Albo?-jej próby uwolnienia się były imponujące,jednakże nawet wypity jestem dwa razy silniejszy od niej.
-Albo mamy cały wieczór.-lekko przejechałem nosem po jej szyi,przez co Rita wezbrała powietrza.
-Przestań.-westchnęła nierówno oddychając.
-Kiedy to jest takie..-kolejny raz przejechałem po jej szyi,jednak tym razem dłużej i mocniej,a ona ponowiła swój wcześniejszy ruch. -Intrygujące.
-Bo nie chciałam okej? Nie chciałam a teraz kurwa ze mnie złaź!-wypowiedziała wyginając z lekka swoje ciało w łuk.
-Myślisz,że teraz po tym co mi powiedziałaś tak łatwo sobie odpuszczę?-gardłowy śmiech opuścił moje usta.Wiedziałem,że zdzieli mnie po łbie,za to co miałem zamiar zrobić,ale to nie grało żadnej roli,przecież jutro mógłbym udawać,że byłem zbyt pijany,żeby to pamiętać prawda?
-Pocałuję Cię dobrze?-słowa same opuściły moje usta,jednak oczy nadal wpatrywały się w nią.Nie była perfekcyjna.Oh była istnym przeciwieństwem dziewczyny bez wady,ale taka mi odpowiadała.Nie musiała być perfekcyjna,kiedy mi w zupełności by wystarczyła.
-Dlaczego mnie pytasz?-ostatni raz poruszyła rękoma,jednak widząc,że nie zamierzam jej puścić,opadła w bezruchu.-Przecież i tak zrobisz to co będziesz chciał..-splunęła a mnie momentalnie fala obrzydzenia do samego siebie owładnęła moim ciałem.Przecież to co jej robię podchodzi pod naruszenie przestrzeni osobistej."Brawo geniuszu."
Czułem się jak kretyn,który był schlany i gdyby nie fakt,że dziewczyna powiedziała "I tak zrobisz to co będziesz chciał" nie przestałbym.Westchnąłem schodząc ze zdziwionej dziewczyny.Nie powiedziawszy nic wróciłem do zeszłej pozycji,leżąc koło niej ze zwisającymi nogami.Byłem pewien,że Rita zacznie uciekać gdy tylko z niej zejdę.Zamknąłem oczy starając się ochłonąć."To są kurwa jakieś jaja"
-Dobrze Harry.-usłyszałem jej ciepły szept.
-Co dobrze?-odwróciłem się bokiem do niej,jednak ona nadal leżała na plecach.
-Pocałuj mnie..-uśmiechnąłem się sam do siebie.Nawet,kiedy jest ciemno widzę jak jej poliki przybrały odcień purpury.-I tak nie będziesz jutro niczego pamiętał.-wzruszyła ramionami a ja jak zwycięzca powróciłem do dawnej pozycji.Moje nogi znajdowały się pomiędzy jej a twarz zwisła tuż nad jej.To było cudowne.Teraz właśnie teraz czułem,że chciałbym aby tak było zawsze."Majaczenie pijanego Styles"
-Tylko em.-przygryzła wargę gubiąc się we własnych słowach.-Ja nigdy nie całowałam się tak..Jejuu,zresztą to głupota.Zapomnij.-chciałbym móc odpuścić,wiedząc,że ona jeszcze nigdy się nie całowała,przecież mogłaby zasługiwać na kogoś lepszego,jak i również chciałbym zaśmiać się z jej niewinności.Ale teraz obie te rzeczy wydawały mi się głupie.Chciałem tylko zatopić swoje usta w jej i pokazać,że pocałunek to coś pięknego i wyjątkowego.
-Słowo się rzekło skarbie.-cmoknąłem delikatnie jej usta,co najwidoczniej zdziwiło dziewczynę.-Poza tym uwierz kochanie,że bardzo chciałbym być Twoim pierwszym.-lekko przygryzłem jej dolną wargę czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony.
-Czemu z dziwnym zaskoczeniem wiem,że nie chodziło Ci o pocałunek?-zapytała splatając swoje nogi na moich.
-Koniec tych pogaduszek kochanie.Uwierz,że od tamtej nocy nie pragnę niczego,więcej niż Twoich ust na moich.-sapnąłem delikatnie stykając nasze usta.Z początku dziewczyna nie chciała otworzyć ust,co w ogóle mnie nie złościło a działało wręcz przeciwnie.
-Kochanie musisz otworzyć buzię.-szepnąłem do niej,co wywołało się z małym szczypnięciem w mój pośladek.-Tak mi rób.
-Harry!-pisnęła i znowu chciała mi uciec.
-Nie tym razem aniołku.-wyszeptałem zbliżając swoje usta do niej.Zamknąłem oczy ponownie złączając nasze usta.Uparciuch z początku lekko się zapierał ale,kiedy przygryzłem jej wargę ustąpiła.Momentalnie mój język powędrował do jej buzi a sama dziewczyna włożyła swój do mojej.Nie wiem jakim cudem wytrzymałem aż tak długo,jej usta były wręcz stworzone do moich.Westchnąłem,kiedy Rita złączyła nasze języki.Gładziłem jej podniebienie,nie chcąc odrywać się od swojego raju,jednak brak tlenu działał swoje.Z głośnym cmoknięciem oderwałem się od ust brunetki."To było niesamowite"
-Wrócimy do tego.-sapnąłem pokładając się na niej.Nie chciałem leżeć na ziemi.Tu mi było naprawdę bardzo bardzo dobrze.
-Mam nadzieję,że o tym zapomnisz.-szepnęła a ja poczułem jak gdyby ktoś walnął mnie w twarz.
-Dlaczego?-pisnąłem niczym mała dziewczynka,której zabrano lizaczka.
-Ponieważ moja babcia chce się zabawić w swatkę.Poza tym nie róbmy sobie złudnych nadziei wiedząc jakimi osobami jesteśmy Harry.Ty masz swój świat a ja swój i lepiej jak nie będziemy sobie w nich mieszać.-szepnęła zrzucając mnie ze swojego ciała.Usiadłem po turecku wpatrując się w dziewczynę,która wstawała i usiadła przodem do mnie również ze splecionymi nogami.
-Myślisz,że pozwolę Ci mieć kogoś innego?-zapytałem bezczelnie podnosząc brew.Sam nie wiem po co skoro ona i tak tego nie widziała.Jednak ja byłem pewien,że właśnie teraz się uśmiechnęła.
-To tylko pocałunek Harry.-szepnęła splatając nasze palce.-Poza tym popatrz na mnie.Nie jestem tym,kto może dać Ci szczęście.-zaśmiała się.
-Dlaczego Ty masz o tym decydować?!-podrzuciłem ręce w geście bezradności.
-Boże o czym my w ogóle rozmawiamy! Mówimy tutaj o mnie i o Tobie.To jest żałosny temat,więc proszę nie poruszajmy go nigdy więcej..-splunęła wstając i otrzepując spodnie.
-Również proszę Cię o to,abyś zapomniał o pocałunku i o tym wszystkim.Wróćmy do czasów,kiedy się nie lubiliśmy a nawet nienawidziliśmy..-rzekła i odeszła,zostawiając mnie samego.
-Masz racje.W końcu i tak nie pasujesz do wzorców mojej wymarzonej osoby osoby!-warknąłem przepełnionym jadem i kłamstwem głosem.Wcale to nie było prawdą,ale może Rita ma rację.To wszystko jest zbyt popieprzone i dzieje się zbyt szybko.Nie powinna była tu przychodzić,kiedy wiedziała,że jestem opity.
"Ludzie pod wpływem alkoholu mówią prawdę Stary" Stek bzdur.


                                    Słony strumień łez okalał moje poliki.Nie byłam na niego zła,byłam jedynie rozczarowana swoją osobą,za to jak szybko mu uległam.Harry jest niezwykle urokliwą osobom,ale to jest jest powód do tego,aby od razu się całować.Westchnęłam zażenowana całym tym gównem,prawie,że wbiegając do domku.Zdjęłam buty i płaszczyk zamykając drzwi na klucz,po czym natychmiastowo skierowałam się do przestronnej łazienki,odkręcając wodę i tym samym zapełniając wannę do połowy.Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do wody,wcześniej wlewając do niej waniliowo pachnący płyn do kąpieli.Zatracona w rozkoszach cielesnych,zmrużyłam oczy a przed nimi od razu stanęła Alex,która właśnie teraz opierdoliłaby mnie,wiedząc jaki jest Harry i co jej zrobił.Zaśmiałam się żałośnie,wiedząc,że teraz jestem bez niej.Nie powinnam w ogóle była jechać tutaj,ani wtrącać się w to wszystko.Nie powinnam mieszać się między nich.Kaszlnęłam chcąc odpędzić niepotrzebne łzy,i opuściłam wannę owijając swoje ciało w puszysty biały ręcznik.Usiadłam na łóżku z torby wyjmując telefon.Bez wahania wykręciłam numer do Liam'a,który odebrał po dwóch sygnałach.


••

-Rita?Stało się coś?-usłyszałam zaspany głos.Ups,chyba go obudziłam.
-Nie nic,po prostu chciałam z kimś porozmawiać.-westchnęłam opadając na łóżko.Tak bardzo brakowało mi jego głosu i popieprzonej troskliwości.
-O czym?-ziewnął,przez co ja się uśmiechnęłam.
-Liam bo ja zrobiłam coś naprawdę głupiego,i tak bardzo tego żałuję.-zajazgotałam,chcąc się nie rozpłakać.
-O czym Ty mówisz co? Co jest?-jego głos,automatycznie się zmienił.Nie przypominał już tego zaspanego,lecz wręcz przeciwnie.
-Liam ja całowałam się z Harrym.-wezbrałam powietrza w oczekiwaniu na jego reakcję.
-Czyś Ty jest psychiczna?! Dlaczego?
-On był pijany,ja też wypiłam,i tak jakoś wyszło.-załkałam.
-Tak jakoś to może wyjść gówno z dupy Rita!-krzyknął,jednak przez dobór jego porównania,zaśmiałam się jak dziewczynka z podstawówki,która usłyszała coś nieodpowiedniego.
-Jesteś walnięta! Śmiejesz się jak głupia,kiedy wiesz,że to nie jest odpowiednie!-skarcił mnie,przez co momentalnie uśmiech mi zbladł.
-Wiem,że to było nieodpowiednie.-przyznałam mu rację.
-I co teraz zamierzasz?-spytał po raz kolejny ziewając do słuchawki.
-Sama nie wiem.Pewnie udam,że nic nie pamiętam a może on w to uwierzy.-westchnęłam schodząc z łóżka,kierując się do torby po to,aby wyjąć z niej bieliznę i piżamę.
-Jesteś niepoważną,wierząc w swoje słowa.Harry ma niezwykle mocny łeb,poza tym o takim czymś nie da się zapomnieć skarbie.A teraz wybacz,jednak jeżeli zaraz się nie odleję Danielle będzie miała mokre łóżko.Kocham Cię i pa.-zaśmiał się i rozłączył.

Ubrana w piżamę,jeszcze na chwilkę zeszłam do kuchni aby wziąć sobie coś do picia.Otworzyłam lodówkę a widok jaki zastałam ogłupił całą moją osobę.Pełna lodówka.Koniec,nie wychodzę z domu.Podskoczyłam klaskając w ręce,kiedy zdałam sobie sprawę,że szafki były również wypełnione po brzegi.
-Jezu jestem w niebie!-pisnęłam podekscytowana,chwytając ciastka i kierując się w stronę salonu.Przechodząc obok drzwi dobiegł mnie ledwo przebijający się przez drzwi głos a raczej głosy.
-Rita śpisz?-usłyszałam głośny szept.Lekko się uśmiechnęłam wiedząc,że to Niall.-Jak nie śpisz to otwórz a jak śpisz,to i tak otwórz.-zaśmiałam
-Jesteś zesrany Niall!-usłyszałam warkot Tomlinsona.-Rita rusz te dupsko i otwórz te zasrane drzwi!-krzyknął niespokojnie.Skierowałam środkowego palca w stronę drzwi,a wiedząc,że i tak tego nie zobaczą uśmiechnęłam się do siebie.Nazywajcie mnie bezczelną,jedna wkurwianie ludzi mogę dołączyć do jednych z moich hobby.
-Wiem,że tam jesteś mała małpo!-warknął Tomlinson na co cichy śmiech wydostał się z moich ust.Momentalnie je zakryłam.-Słyszałem Cię! Rita chce tylko pogadać,głównie o Harrym bo chodzi podkurwiony jak dziewczyna w czasie okresu,a z tego co mi tylko powiedział jest to zasługa Twojej osoby..-wysyczał.
Momentalnie podniosło mi się ciśnienie.Ja byłam powodem jego złości?To on schlał się jak świnia,a potem pierdolił głupoty o tym,że nie pozwoli mi mieć kogoś innego.Kim on jest,aby ingerować w tak osobisty temat? Poza tym to był tylko pocałunek,co prawda mój pierwszy,ale zupełnie nic nie znaczący.Harry mógł myśleć sobie co chce,jednak nawet,kiedy by stawał na rzęsach i tak nic z tego nie będzie.Zresztą to jest chore i nie powinno mieć miejsca.
-Spierdalaj spod moich drzwi to po pierwsze a po drugie niech ten kretyn nie plecie bzdur. Schlał się jak prosie i myśli,że to kogoś obeszło.Przykro mi,ale go zaskoczę..Nadal lata mi koło dupy.-krzyknęłam zaciskając dłonie w pięść.Ten chłopak był naprawdę wkurzający i niezwykle upierdliwy.
Zamachnęłam dłonią i wróciłam do wcześniejszych zajęć czyli do jedzenia ciastek i oglądaniu telewizji.
-Zachowujcie się jak dzieci,proszę bardzo tylko nie psujcie innym zabawy!-warknął uderzając w drzwi.
-Nie prosiłam się o to,aby tutaj być,więc pretensje możesz mieć tylko i wyłącznie do siebie ośle,a teraz idź spać,bo zaczynasz majaczyć.-rozsiadłam się na kanapie włączając byle jaki film,mogłaby być to nawet msza,jeśli zagłuszyłaby wrzaski Lou.
Po pół godzinnym oglądaniu zupełnie niczego,zostawiłam ciastka na stole a sama skierowałam się do pokoju.Nie miałam nawet siły,aby przez chwilę utrzymać oczy otwarte,więc poddałam się bez walki,odpływając w kojący i bardzo potrzebujący sen.

        Przewróciłam się na drugi bok,kiedy nachalne promienie słoneczne okalały moją buzię.Co prawda kochałam,kiedy było ciepło,ale bez przesady.Była połowa grudnia a ściślej mówiąc 14 grudzień.Wyjazd pewnie się skończy 20 grudnia,a ja akurat zdążę na święta u babci.Dlaczego u babci? Za życia mamy uwielbiałam święta.Każdy był dla siebie miły i nikt nie dogadywał.Kiedy zmarła doszłam do wniosku,że ta atmosfera nie mogła być bardziej sztuczna.Z babcią tak nie jest,wie,kiedy przestać słodzić,a kiedy wystarczy posiedzieć ze mną i pomilczeć.Decyzja już nastała.Bezpowrotnie.
Jeszcze chwilę poleżałam patrząc w sufit,jednak ileż można.W piżamie zeszłam na dół przygotowując w kuchni śniadanie składające się z jajecznicy i kawy.Już miałam odłożyć naczynia do zlewu,kiedy usłyszałam przekleństwa dochodzące zza drzwi.Miałam je zignorować jednak ciekawość zwyciężyła.Na piżamę założyłam kurtkę i buty,wychodząc.
-Czego się drzecie?-zapytałam,jednak kiedy zobaczyłam co było tego przyczyną o mało co nie posikałam się ze śmiechu.
Amy,którą trzymał jeden z ochroniarzy,bluzgającą w kierunku Styles'a,który nic sobie z tego nie robiąc opierał się o swój domek.
-Jak dobrze,że wstałaś słonko.-zamruczał nad moim uchem Lou.-Nie będę przeciągał,więc powiem prosto z mostu.Jadę pogadać z Eleanor a Niall jedzie do Alex i równocześnie odwieźć Amy.Nie wiem po co-machnął rękoma.-Zostajesz sama z Harrym i dwójką ochroniarzy,an wypadek nalotu fanek.Powodzenia.-wypowiedział i pobiegł w stronę samochodu  w,którym siedział Niall,Amy a z przodu dwójka ochroniarzy..Co to ma być?!

"Ile to będzie trwać?! Ja i Harry? Sami?"


~~*~~
Uff.Rozdział dodany.Jednak jestem na Was zła! Wiem,że czekacie na rozdziały,jednak dodawanie 11 komentarzy przez jedną osobę nie jest okey.Wolę dostać np 8 komentarzy dobrze rozbudowanych niż 20 tej samej treści,mieszczącej w sobie kilka słów.Nie jest to fajne..
Więc proszę rozbudowujcie swoje komentarze i dodawajcie po 1.:c
A co do rozdziału..
Podoba się?
Kocham,
K.S xx










poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 16


   PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!:)))





Nigdy nie czułam się taka wściekła.Zostałam prawie,że wywleczona z domu,po tym jak uświadomili mnie,że gdziekolwiek z nimi jadę.Oczywistym faktem było to,że ta cała sytuacja była spowodowana naiwnością Ojca,i przebiegłością Jay,która była świadoma tego,że tata jej nie odmówi.Zaśmiałam się żałośnie pod nosem,wystukując nieznany mi dotąd rytm.Poza tym czy pomysł,aby zadzwonić na policję o porwanie brzmi żałośnie prawda? "No raczej.."
-Spokojnie słonko.To tylko tydzień,zresztą zobaczysz,że będziesz się świetnie bawić!-Niall mruknął tuż za mną.Oczywiście musieli mnie wepchnąć do przodu tuż obok Harrego,bo jak to ujął Tomlinson "Oni chcieli się wyspać".Było to niebywale żałosne i irytujące,wcale nie miałam ochoty jechać z nimi.
Westchnęłam zła,pokazując środkowego palca blondynowi,co wywołało rechot Styles'a.
-A Ty czego cieszysz tę japę?-krzywiłam się patrząc na jego nieskazitelnie zielony wzrok. "Matko Rita Dość!"
-Jak myślisz Lou,dobić ja teraz czy jak dojedziemy na miejsce?-wzrok Harrego powędrował w kierunku lusterka,aby dojrzeć spojrzenie Tomlinson'a.
-Nie wiem stary-ziewnął-Zależy,czy życie Ci miłe.-zarechotał
-Chłopcy,tak jakby ja tu nadal jestem,gdyby nie patrzeć,więc z łaski swojej,możecie mnie oświecić o co Wam chodzi?!-podniosłam głos nerwowo wiercąc się na siedzeniu.
-Jesteś w domku ze Styles'em i jego laską.-wypalił Horan,zatykając momentalnie buzię.Dopiero teraz zdałam sobie sprawę,że jakiś czas temu Lou powiedział mi,że Hazz ma dziewczynę,jednak jakoś trudno było i jest mi nadal wyobrazić to sobie "On,jego dziewczyna,ON czuły,troskliwy".Zarechotałam mimowolnie.
-Po pierwsze,nie ma nawet mowy,po drugie,Styles,komu musiałeś zapłacić,aby ta laska była z Tobą?-zwróciłam się ku,chłopakowi o kręconych włosach.
-Śmiej się,śmiej,ale zesrałabyś się na samą myśl o pocałunku ze mną.-zamurowało mnie,kiedy wspomnienia napełniły moją głowę po brzegi.To w jaki sposób,całował moją szyję i fakt,że wtedy,przyprowadził do domu tą sukę Carmen.Zacisnęłam dłonie w pięść,wysyłając w kierunku zielonookiego pioruny.
Dopiero kilka minut później doszło do mnie co Harry robi..On zdradza tą lasię, z Carmen.Nie jest możliwe,żeby on był z tą zdzirą nawet jak na niego.
-A Carmen wie,że masz dziewczynę?-palnęłam,wiedząc,że się wkurwi.Chciałam,żeby przypomniał sobie o sytuacji między naszą dwójką.Nie wiem dlaczego.Po prostu.To było wryte w moją głowę.Westchnęłam.
-Nie,nie wie,i się nie dowie!-jego głos przepełniony był nienawiścią i jadem.Poruszyłam bardzo ciężki temat dla niego,ale ani troszkę mnie to nie ruszyło.Zasłużył sobie!.
-A to,akurat nie zależy od Ciebie.-fuknęłam odwracając się z powrotem w stronę okna.Sama nie wiem,kiedy zasnęłam.

                                                          ~~*~~
-Halo,wstawaj!-usłyszałam nad swoim uchem.-Dalej Rita,bo nam zajmą najlepsze domki-skomlenie Horana,obudziło by nawet umarłego.Westchnęłam wychodząc z auta i kierując się automatycznie w stronę bagażnika po swoje torby.Chwilę później taszczyłam je na gigantyczny plac,na którym znajdowały się piękne domki.
                                              (*Wyobraźcie sobie,że domki są pośród lasu*)
-Nie obchodzi mnie,ale ja mam ten pierwszy-mruknęłam śpiąco.
-Widzisz! Mówiłem Ci,żebyś ruszała to dupsko,to byś miała! A teraz Harry je zajął z jego dziewczyną.-skrzywił usta w niemrawy grymas.
-Nie lubisz jej co?-odparłam,taszcząc torby w,kierunku drugiego domku,co chwilę odwracając się aby zobaczyć,czy Niall idzie za mną.
Dom był nieziemski,jeszcze w życiu nie widziałam domku i to biwakowego,który byłby aż tak idealny.salon przypominał centrum pałacowe.Chociaż dom babci był perfekcyjny,to ten był jego udoskonaleniem


                                                    Kuchnia,była wręcz magiczna


A co do łazienki,byłam więcej niż pewna,że będę bardzo długo w niej przebywać.


Pokój choć,nie mój wymarzony,był cudowny.Cały dom,był zbudowany wręcz perfekcyjnie.




-Robi wrażenie co?-westchnął Niall,na co jedynie przytaknęłam.Zbudziłam się z transu i zwróciłam ku blondasowi.
-Dobra,dobra,nie zmieniaj temat..Mów o tej lasi Harrego.Jak to jest? Nie lubisz jej?-położyłam torby obok czarnego stołu,a razem z chłopakiem powędrowaliśmy na kanapę.
-To dłuższa historia..-przewrócił oczyma.
-Mamy czas..-uśmiechnęłam się przyjaźnie,wiedząc,że nie odpuszczę do póki do póty chłopak nie powie mi prawdy.On również o tym wiedział.
-Nazywa się Amy.Poznaliśmy się na koncercie.Robiła za asystentkę Louise..Była moim ideałem.Ale tak bardzo jak ona podobała się mnie,jej podobał się Harry.Doprowadzało mnie to do kurwicy!Mieć ją tak blisko a jednocześnie tak daleko.A najgorsze było to,że on o tym wiedział.Wiedział,że na samą myśl o niej moje serce łomotało.Nic do niej nie czuł,ale,kiedyś pokłóciliśmy się..Ostro.Żeby zadać mi ostateczny cios,zaczął z nią chodzić.Od tamtej pory,czuję się jak śmieć.Co mi po sławie,pieniądzach,jak ja nigdy nie dorównam im.Lou choćby zapierał się na śmierć kocha Eleanor i będą razem.Zayn ma Perrie,Liam Danielle a Harry ma ją.I tylko ja jestem sam.Czasem mam ochotę rzucić się z mostu Rita.-skwitował.Spojrzałam w jego kierunku i wiedziałam,że jeżeli nie przestaniemy gadać na temat tej pieprzonej ignorantki i tego śmiecia Styles'a,Horan się rozbeczy.
-Pierdolisz głupoty tleniony blondynie!-wrzasnęłam.-Jesteś..jesteś,jak mały pluszowy miś,którego nie da sie kurwa nie lubić,a ta dziewucha zamiast mózgu ma w głowie siano,jeśli tego nie zauważyła.-spojrzałam na niego.Jedna łza spływała po jego poliku,a ja automatycznie ją starłam.Nie mogłam znieść widoku,Niall'a płaczącego.Nie w takiej sprawie,przecież ten chłopak,był ideałem każdej dziewczyny.Nawet moim.Tyle,że ja nie zasługuje na takiego chłopaka jak Niall,za to ten blondas zasługuje na o wiele wiele więcej,niż ja mogę mu zaoferować.Odepchnęłam myśli typu "Ja i Niall jako para" i przytuliłam blondyna.-Jesteś najbardziej wartościową osobą jaką znam Horan,i uwierz mi,że miłość nie przyjdzie od razu,musisz na nią poczekać a w najmniej oczekiwanym momencie ten grubaśny amor pierdolnie Ci i tej drugiej połówce strzałką w dupsko.Więc nie rób,mi tego i nie płacz.-odsunęłam chłopaka lekko od siebie i momentalnie dostałam zaskoczeniem w twarz.Chłopak był zalany łzami,ale wydawać by się mogło,że to nie łzy smutku.-Zdaje mi się,że poprosiłam Cię o coś odwrotnego.-szepnęłam lekko szturchając go w ramię.
-Tak wiem,ale nigdy nie usłyszałem tylu miłych słów.-zbliżyłam swoje ręce do jego policzków starannie ścierając każdy mokry ślad.Uśmiechnęłam się krzepiąco i lekko cmoknęłam go w czoło,przypominając sobie wcześnie,że kiedy ja miałam chwilę załamania,moja mama zawsze tak robiła,i to pomagało.Wtedy czułam jak cała złość,smutek i żal odchodzą,bo ona jest u mnie.
-Nie przyzwyczajaj się.-czerwień jego oczu,lekko traciła złość.A dosłownie po kilku minutach mogłam podziwiać,ten głęboki odcień niebieskiego.
-Chciałbym mieć kogoś takiego jak Ty..-szepnął a ja oniemiałam.Tego chciałam uniknąć.Ten chłopak nie widział jaka jestem? Na dodatek,nie należę do dziewczyn,które są szczupłe.Nie chodzi tutaj o samą wagę ale o fakt,że on nie jest kimś,z kim bym się dopełniała.Co prawda,był uroczy,ale nie był kimś kto by mógł na mnie wpłynąć.
-Przecież masz mnie.Przyjaźnimy się pamiętasz?-posłałam ku niemu niemrawy uśmiech,chcąc jakoś złagodzić to wszystko.
-Nie o to mi chodzi i dobrze o tym wiesz,chodzi mi o dziewczynę,którą bym mógł pocieszać,kochać,a ona kochałaby mnie.-westchnął,byłam wręcz więcej niż pewna,że był na skraju rozpaczy.
-Niall!-pisnęłam karcącym głosem.-Rozumiesz,że to nie Ty zadecydujesz o tym,kiedy odnajdziesz tą osobę? To samo przyjdzie a najgorsze jest to,że nie masz na to wspływu..-westchnęłam siląc się na uśmiech.-Poza tym.Miłość to kurwa,najpierw daje Ci nadzieję,a następnego dnia jedyne co Ci daje to kopa w twarz.-wspomnienia bywają gorszę.
-A teraz..-przymrużyłam oczy,starając się oddychać równomiernie.-Jestem zmęczona,więc nie obrazisz się,jak każę Ci iść?-usłyszałam zagłuszony śmiech,przez co i ja się zaśmiałam.-A no i właśnie..Możesz być pewny,że skopię tej suce silikonową dupę.-machnęłam ręką,taszcząc walizki do pokoju.-Do jutra Niall-krzyknęłam znikając za schodami.Dało się jeszcze usłyszeć charakterystyczny trzask,zamykanych drzwi.Weszłam do pokoju zostawiając torby koło łóżka a sama weszłam na nie,przykrywając się po uszy kołdrą.Nie musiałam długo czekać na sen.

                                            -Wstawaj królewno!-usłyszałam krzyk nad swoją osobą.Z ledwością otworzyłam oczy po to,aby zobaczyć twarz Tomlinsona,kilka centymetrów nad moją.
-Co jest tak istotne,że zmusiło Cię do obudzenia,mojej kurewsko nie wyspanej osoby?!-podniosłam się na łokciach opierając się plecami o ścianę,nad którą było okno.-A tak właściwie to,która jest godzina?-mruknęłam.
-Jest po dwunastej czy coś,a no i mamy ognisko typu "zapoznawcze"-pokazał cudzysłów palcami.
-Nie dzięki,ale wolę spać.-fuknęłam,kładąc się  z powrotem.
-Nie ma nawet takiej mowy! Idziesz czy tego chcesz czy nie..I to równa się z tym,że czy pójdziesz po dobroci czy po złości.-złapał mnie za nadgarstek podnosząc.
-Suka.-splunęłam w jego kierunku schodząc po schodach w dół,aż kierując się w wyznaczone miejsce na placu obok domków.
-Zapoznam Cię z laską Harrego.-usłyszałam cichy śmiech,Lou nad swoim uchem.
-Wolałabym nie ryzykować,bo ta suka może mieć oderwany łeb,a Harry może stracić przyrodzenie!-warknęłam,kierując się w stronę ogniska i wtedy zobaczyłam ją.Amy.Dziwka,która zraniła Horana,siedziała obok męskiej dziwki,który tak samo jak ona zranili blondyna,jednak on również zapłodnił moją przyjaciółkę i o mało co nie przespałam się z nim ostatniego razu.Skrzywiłam się i niemrawo poszłam w ich stronę.Oczywistym faktem było to,że nie usiadłam koło nich,tylko poszłam do przygaszonego Niall'a.Szczerze? Nie dziwiłam mu się względem tego,że ma złamane serce.To nie jego wina,jednak tak czy siak uważam,że chłopak jest niezwykle silny i da sobie radę.Z ich pomocą czy też bez niej.
-O Rita!-zza pleców doszedł do mnie krzyk Styles'a.
-Odejdź ode mnie,bo możesz stracić fiuta.-powiedziałam na tyle cicho,że tylko Horan mógł mnie usłyszeć.I usłyszał ponieważ zaśmiał się gardłowo.
-Chodź przedstawię Ci kogoś.-podszedł do mnie lekko ciągnąc za nadgarstek.
-Nie dzięki.-skrzywiłam się,wyrywając z uścisku.Poczułam lekkie szturchnięcie i mój wzrok powędrował na Horana siedzącego obok mnie,który kiwnął abym poszła.Westchnęłam i zrobiłam to o co prosił.
-Rita to jest Amy,Amy to jest Rita.-uśmiechnęłam się sztucznie,podając rękę dziewczynie.
-Miło mi Cię poznać!-pisnęła dziwacznym głosem.-Niall tyle mi o Tobie opowiadał-uśmiechnęła się lekko podskakując.
-Spokojnie.-skrzywiłam się wyrywając z uścisku.
Dziewczyna nie była brzydka.Co więcej była piękna.Miała czekoladowe oczy i średniej długości włosy.Nie była szczupła.Co więcej była przy kości,a ten fakt działał na mnie pozytywnie bo ja również taka byłam.





-Tak bardzo się cieszę,że Cię poznałam! W końcu ktoś podobny do mnie.-kiedy ona wypowiedziała te słowa ja prysłam ze śmiechu.
-Nawet nie wiesz jak się mylisz skarbie.-dziewczyna się skrzywiła na co ja triumfalnie się uśmiechnęłam.
-Dobra dość tych pogaduszek!-Niall podszedł do mnie,oplatając mnie ramieniem.Zdziwiona spojrzałam na niego,na co ten jedynie błagalnie popatrzył i uśmiechnął się.Zrozumiałam.
-Masz rację,blondynku w końcu ktoś niegrzecznie może się wpierdolić w nie swoje sprawy!-splunęłam posyłając Harremu krzywe spojrzenie.
-Dobra czaję o co chodzi.-odezwał się Styles mierząc mnie i Horana żałosnym spojrzeniem.-Chodź skarbie,idziemy się czegoś napić.-dziewczyna jedynie przytaknęła chwytając wyciągniętą dłoń loczka.Spojrzałam na Niall'a oceniając jak bardzo jego serce jest pęknięte.Nawet nie ma wystarczającej skali do opisania tego,jak bardzo blondynek był skrzywdzony.
-Tak bardzo mi przykro Niall.-wypowiedziałam.Chłopak pokręcił głową i odszedł.Chciałam za nim iść,kiedy poczułam uścisk na nadgarstku.Louis.
-Zostaw go samego.-rzekł kojącym głosem.
-Jak mam go zostawić samego,w takiej sytuacji?!-pisnęłam lekko zezłoszczona.
-Rita to nie jest Twoja sprawa,więc chociaż raz się nie mieszaj.Jednak oczywiste będzie to,że zdążę odejść a Ty za nim pobiegniesz,więc coś Ci powiem.-zostałam umieszczona na drewnianej ławeczce,a koło mnie usiadł sam Tomlinson.-Wiele razy,każde z nas starało się powiedzieć Harremu jak bardzo skrzywdził Niall'a.On jednak za wszelką cenę się wypierał swojej winy,był pewien,że mu przejdzie...
-Nie przeszło-przerwałam.
-Nie przerywaj-zbił mnie wzrokiem.
-Przepraszam.
-No i dalej.-westchnął kontynuując.-Harry jej nie kocha,i on dobrze o tym wie.Łączy ich przyzwyczajenie nic więcej.Poza tym,Amy zaczyna odcinać się od niego.Unika jego dotyku,jego pocałunków i tym podobne.Harry potrzebuje czuć się potrzebnym-wstrzymałam oddech przypominając sobie słowa,które brzmiały tak samo jak te Lou.-Dlatego buja się z tą całą Carmen.Nie dla miłości ale dla seksu.Daj im chwilę.Zobaczysz,że do końca tego obozu,oni zerwą.Nie przyspieszaj tego.-chłopak zerwał się na równe nogi.-Idź się baw,a ja pójdę po Niall'a.-wypowiedział i szybciej niż marszem,zniknął za drzewami.
Nie wiedząc co ze sobą zrobić ruszyłam w kierunku stołu z przekąskami.Chwytając kilka żelków,usłyszałam krzyki i wyzwiska lecące zza domku Styles'a.Wiem,że to niegrzeczne podsłuchiwać,ale cóż.Ja nie jestem grzeczna.

                          -Jak możesz mówić,że to koniec!-krzyknąłem patrząc na jej obojętną minę.-Po tym wszystkim Ty skreślasz,bezpowrotnie mnie i to co było.Zdajesz sobie z tego sprawę?!-warknąłem wbijając w nią płaczliwy wzrok.
-Nie bądź histerykiem Harry.-poprawiła włosy lekko podpierając się o ścianę.-Nigdy nic nie było między nami.Jestem a raczej byłam z Tobą tylko i wyłącznie dlatego,że musiałam jakoś dać znać Niall'owi,że nigdy nic nie będzie między nim a mną.Poza tym,nie jesteśmy dziećmi Hazz,dobrze wiesz,że miłość może poczekać,liczy się zabawa.-podeszła do mnie nonszalanckim krokiem z zamiarem pocałowania mnie.Odepchnąłem ją delikatnie dopijając ostatni kubek wódki.
-Nie dotykaj mnie,co więcej trzymaj się ode mnie z daleka.Jesteś wiedźmą Amy,nikim więcej.-splunąłem patrząc,na jej zagubioną minę.
-Ohh zapomniałem,nie jesteśmy dziećmi,więc nie zamierzam udawać,że w łóżku było dobrze.Bo nie było.Jesteś beznadziejna w obciąganiu!-krzyknąłem,wychodząc zza domu,zostawiając ją samą.Od razu skierowałem się do stoika z alkoholem,pochłaniając trzy pełne kubki gorzkiej cieczy.Byłem rozgoryczony.
Sam nie wiem czemu,ale moje nogi zaprowadziły mnie nad niewielkie zbocze nad,którym usiadłem.Co prawda nigdy nie kochałem Amy,jednak byłem nią zauroczony.Nie chciałem kończyć,czegoś czego nawet nie zdążyliśmy zacząć.Chciałem mieć kogoś,a na to wyszło,że nie mam nikogo.Zaśmiałem się żałośnie,dopiero teraz zdając sobie sprawę,że ta suka doprowadzała do rozpadu mojej przyjaźni z blondynem.Zakryłem twarz dłońmi,kiedy zdałem sobie sprawę,że słona ścieżka łez płynie po moim policzku.Załkałem.To w ogóle nie powinno się wydarzyć.
-Harry?-usłyszałem zza pleców,cienki kobiecy głos.Spojrzałem przez ramię po to,żeby zobaczyć zagubioną postać Rity.Ucieszyłem się wiedząc,że ktoś mnie szukał.Naprawdę niesamowite uczucie.
-Mhm.-wypowiedziałem z powrotem zatapiając dłonie na buzi.
-Stało się coś?-mruknęła podchodząc do mnie,jednak nie usiadła,jakby bała się,że coś jej zrobię.
-Się zjebało.-pokręciłem z ignorancją głową.-Ale proszę Cię nie bądź wścipska i nie dopytuj.-dopowiedziałem.
-Nie zamierzam.-oburzona tupnęła nogą.
-Wy wszystkie zachowujecie się jak dzieci! Jedna ze mną zaciążyła,druga mnie nienawidzi nawet nie mając powodów a trzecia już jest skończona...Matko moje życie prywatne jest cudowne.-usłyszałem delikatny śmiech,a chwilę później Rita siedziała obok mnie.
-Nie nienawidzę Cię,chociaż rano miałam ochotę oderwać Ci przyrodzenie.-stwierdziła kładąc się na plecach,jednak pozwalając aby jej nogi zwisały ze zbocza.Ponowiłem jej ruch,i chwilę później leżałem obok niej.
-Poza tym jak dziecko zachowujesz się Ty.Jak mogłeś potraktować tak Niall'a?-zapytała,nie podnosząc głosy,jakby bała się mnie skrzywdzić.
-Możemy pogadać o tym jak będę trzeźwy?-spytałem spięty,jednak,kiedy usłyszałem ciche mhm odprężyłem się całkowicie.Jednak wiedziałem,że jednej sprawy,nie będę w stanie załatwić jako trzeźwy,wiec postanowiłem powiedzieć to teraz.
-Pamiętam wszystko.-szepnąłem.
-Nie rozumiem?
-Pamiętam jak Cię pocałowałem.Znaczy chciałem.Pamiętam wszystko Rita.A co więcej bardzo mi się to podobało i uwierz,że wtedy nie chciałem,abyś to skończyła..-zabełkotałem a słysząc jak dziewczyna wciąga powietrze zdałem sobie sprawę,że nie powinienem teraz jej tego mówić.W ogóle to nie powinno wyjść z moich ust.
"zero alkoholu przez następne 20 lat!"

~~*~~
Myszki,bardzo Was przepraszam za opóźnienie,jednak moja głowa ostatnie była pusta.Dzisiaj dałam radę skończyć rozdział,ponieważ nie poszłam do szkoły w wyniku ostatniej iprezy..
PROSZĘ WAS RÓWNIEŻ O ROZPISANIE SIĘ W KOMENTARZU I DODAWANIU DO OBSERWOWANYCH! 
Najważniejszą sprawą jest jednak to,że pojawiło się więcej niż 10 tysięcy wyświetleń! Łoho dziękuję,Wam dzióbki strasznie,i proszę oczywiście o więceeej! :D
Pod zeszłym rozdziałem było 12 komentarzy,więc teraz prosiłabym o 14 i nowy rozdział okej?:)
Oczywiście zapraszam na BLOGOWEGO ASKA   ASK TIME (kliknij) gdzie możecie posyłać swoje pytania do bohaterów jak i do mnie c:
No to..Miłego czytania <3
Kocham Was! 
K.S xx <3