czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 1

-Nienawidzę się za,każdym razem mocniej,kiedy mówię mu,że go nie cierpię.Kocham go tak mocno jak Ciebie.To on woli tą kobietę ode mnie.Tak bardzo jest mi przykro,kiedy muszę patrzeć na jego obojętność.Może chce krzykiem sprawić,żeby mnie zauważył?Nie wiem.Ja już nic nie wiem.Czasem mam tak ochotę zniknąć!-łzy sunęły po moim policzku.Nie przeszkadzało mi to.Tylko przy niej mogłam znaleźć ukojenie.Nawet,kiedy była martwa-Tak bardzo mi Ciebie brak.-zakryłam twarz dłońmi unosząc się coraz większym płaczem-Za każdym razem,kiedy wstaję i schodzę do kuchni mam wrażenie jakbyś tam była.-zaśmiałam się słabo.-Ale Cię nie ma.Już nigdy mnie nie przytulisz.Nie powiesz,że kochasz.-spojrzałam w uśmiechnięte zdjęcie na pomniku.Była taka piękna.Idealna-I wiesz co?Żałuję,że tego dnia to Ty musiałaś odejść a nie ja.-wyjąkałam.Lekki podmuch wiatru przeleciał po moich łzach,przez co zadrżałam.-I za każdym cholernym razem,kiedy on jedzie do pracy boję się.Boję się,że nie wróci.Że zostanę sama.Przecież wystarczy głupia strzelanina,wezwanie policji pojedzie on i...-lekko wstrzymałam oddech.-Pomimo tego,że tak bardzo mnie denerwuje proszę pilnuj go.Nie chce stracić kolejnej bardzo ważnej dla mnie osoby..-rękawem od bluzy starłam wszystkie łzy z twarzy.-Kocham Cię mamo.-wyszeptałam zostawiając jedną czerwoną różę na pomniku i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
Od cmentarza do mojego domu było jakieś piętnaście minut wolnym tempem.Więc nie fatygowałam się z szybkim pójściem.Mam wtedy czas dla siebie.Dla swoich myśli.Jednak zawsze,kiedy staram się przywołać wspomnienia o mojej mamie,moje starania pryskają i pojawia się ona!
Jay Tomlinson.mama niejakiego Louis'a Tomlinsona.Gwiazdki popu i jednego z członków One Direction.Jay jest mamą Lottie,Phobe,Daisy i Fizzy.Nie poznałam ich jeszcze.Na całe szczęście.Jakoś moim życzeniem nie jest rodzeństwo.Pewnie zapytacie czy poznałam Jay?Ah owszem.Jednak skreśliłam ją na samym początku.Ja mam już jedną mamę.To nie jest istotne czy znajduje się między żywymi czy umarłymi.Mam ją i już! Mój tata oczywiście ją sobie chwali co jest dla mnie nie małym szokiem.Zawsze,kiedy staram się poruszyć temat mamy on coś wymyśla.Boli mnie to.Od pogrzebu nie pofatygował się po to aby iść na cmentarz.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącego połączenia.Z lekkim wahaniem nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Mhm?-zamruczałam do słuchawki.
-Kiedy wrócisz?-poznałam dokładnie głos taty.
-Od,kiedy Ty taki troskliwy?Co znowu Jay przychodzi?-mruknęłam zniesmaczona rozmową z ojcem.
-Tak masz rację.Jednak razem z nią przyjeżdża Lottie.Chce,żebyś się z nią....-rozłączyłam się.Nie miałam siły słuchać tego gówna.Ojciec podnieca się przyjazdem tej dziewczyny już chyba od zeszłego tygodnia.To na prawdę męczące.
Delikatnie przekręciłam klamkę od drzwi.Na wejściu przywitały mnie śmiechy i gwarowe rozmowy.Gdyby nie fakt,że cholernie chciało mi się pić od razu poszłabym do pokoju.Jednak trudno.Leniwie kierowałam się w głąb tej całej rozmowy.
-Hej jestem Lot..
-Nie obchodzi mnie to.-warknęłam obojętnie wyciągając wodę z lodówki.
-Rita!-krzyknął ojciec.-Czy ja proszę o tak wiele?! Jeden dzień! Wróć na jeden dzień!-krzyknął.
-Najwidoczniej prosisz o zbyt wiele.Cóż tamta Rita odeszła z mamą.Pamiętasz ją jeszcze?! Bo coś mi się zdaje,że już nie za bardzo!-podniosłam głos spoglądając z obrzydzeniem a to na niego a to na Jay.Ojciec zamknął oczy i wziął kilka głębokich oddechów.Ja natomiast zrezygnowana poszłam do pokoju.
Co z nim nie tak?! O co mu chodzi? Dlaczego stara się w tak dramatyczny sposób o niej zapomnieć.
Jak w ogóle można zapomnieć o swojej żonie.Kobiecie,która zawsze była obok! To chore i nie moralne!
Położyłam się na łóżku wpatrując pokój,który właśnie teraz wydał mi się tak cholernie interesujący.Różowe kwiatki zdobiły białe ściany.Kremowe szafki były poustawiane wzdłuż pokoju.Dwa okna jedno od strony podwórka z odstającym parapetem wręcz idealnym do siedzenia,drugie natomiast po prawej .Gdyby nie dźwięk przychodzącej wiadomości pewnie gapiłabym się nadal.Odblokowałam dotykowy ekran a treść sms'a przyczyniła się do mojego wielkiego uśmiechu.
                                            Od : Taylor
Dzisiaj impreza u Alex.Masz być.Ponoć ma być grubo.^^ Jak nie przyjedziesz masz kopa! xx

                                          Do : Taylor
Nie przegapię takiej okazji.Zresztą znowu kolejna kłótnia z Ojcem.Czas się odstresować.O,której mam być?

                                      Od : Taylor
                                   Bądź na 18.Xx See u!
                            
                                      Do : Taylor
                                      Ok.

Taka,krótka wymiana zdań spowodowała,że byłam teraz szczęśliwa.Spojrzałam na zegarek. 17.05.
Prawie,że pędem pobiegłam w stronę szafy.Wyciągnęłam z niej łososiowe spodnie,białą bluzkę.Do tego zwykłe białe convers'y.Małym dodatkiem na szyje było kolorowe serduszko na srebrnym łańcuszku.Należało do mojej mamy.Dzień przed wypadkiem dostałam go od niej.Swoje kręcone włosy zostawiłam w spokoju.Oczy lekko pomalowała tuszem a na usta nałożyłam czerwoną szminkę.Ostatnią poprawką były okulary.Zamiast całych czarnych nałożyłam te różowo czarne.
Było idealnie.
Założyłam torebkę na ramię do,której włożyłam telefon,gumy do żucia i kilka groszy następnie wyszłam z pokoju.
Kierowałam się w dół jednak nie do drzwi wejściowych.Ojciec za Chny nie wypuści mnie z domu dlatego też musiałam wyjść ogrodem.
Modliłam się tylko o to,żeby ta głupia Jay mnie nie zobaczyło.Od razu powiedziała by ojcu a ja miałabym gorzej przechlapane..oczywiste,że olałabym to ale zależy mi na tej imprezie.
Byłam już tak cholernie blisko.Zaledwie kilka kroków..Kilka głupich kroków,kiedy wpadłam na kremową szafkę strącając z niej wazon Jay.Odgłos tłuczonego szkła rozniósł się po całym mieszkaniu a ja przepełniona strachem wybiegłam z domu.Słyszałam jakieś krzyki jednak było za późno aby mnie zatrzymać.Pobiegłam w kierunku pobliskiego skupiska autobusowego.W ostatniej sekundzie weszłam do busa,który tuż za mną zatrzasną drzwi.
Zapłaciłam kierowcy grzecznie siadając za nim.
Czekałam aż ta cholerna podróż się skończy.Miałam taką ochotę na te śmieszne kolorowe drinki albo skręty Alex.
Zdążyłam tylko pomyśleć o tym co mnie czeka u koleżanki a mój bus się zatrzymał.Wysiadłam z niego jak oparzona i szybki krokiem skierowałam się wprost do domniemanego centrum dzisiejszej imprezy.
Jakieś 5 minut od centrum mojego dzisiejszego dobrego humory dało się słyszeć donośną muzykę.Przyśpieszyłam kroku.
Nie fatygowałam się w pukanie do drzwi.Nikt by tego nie usłyszał więc pewnie je otworzyłam.
Zdążyłam przekroczyć próg,kiedy jakiś chłopak wylał na mnie niebieskiego drinka.Nie przyglądałam się mu zbytnio.Był wysoki,umięśniony i krótko ścięty.Teraz nie ważne było jak piękny miał uśmiech,czy też to,że był purpurowy ze wstydu.Teraz liczyło się to,że moje stadium wściekłości aż kipiało.Chłopak jednym słowem był w niebezpieczeństwie.
-Prze-przepraszam.-zająknął się widząc moją wściekłą minę.
-Przepraszam-powtórzyłam sobie jego słowa szeptem-Przepraszam?! Oblałeś mnie tym niebieskim gównem,które pewnie nie spierze się mojej bluzki!-krzyczałam zaciskając dłonie w pięść.
-To Ty wyszłaś niespodziewanie!-odgryzł się krzykiem,który przy tak głośniej muzyce ledwo był słyszalny jako szept.
-Uważaj jak łazisz!-dodałam-Skończony kretyn!-warknęłam na odchodne.Wtedy właśnie poczułam uścisk na swoim nadgarstku.
-Przecież przeprosiłem chyba co!-krzyknął
-Jebie mnie to! a teraz bierz te łapsko!-warknęłam.Chłopak jednak zignorował moje żądanie.
-Przestań zachowywać się jak rozkapryszona dziewucha! To tylko bluzka daj spokój!
-Kim Ty w ogóle jesteś,żeby mówić mi jaka jestem! Nie znasz mnie! Nie wiesz o mnie nic więc się do cholery nie wypowiadaj-krzyknęłam przez muzykę.Jak on w ogóle śmiał!-A teraz puść mnie.Chce się napić.-mruknęłam.
-Nie wyglądasz mi na pełnoletnią.-uśmiechnął się chytrze.
-To nie jest w ogóle Twoja sprawa...-za jąkałam się nie wiedząc jak chłopak ma na imię.
-Liam..
-A więc Liam..możesz mnie puścić?!-powiedziałam z nutką spokoju w głosie.
-Dobrze.-uśmiechnął się wrednie.-Ale uważaj..są jeszcze czerwone drinki.Możesz przez przypadek być oblana.-uśmiechnął się wtórnie i odszedł.
Odprowadziłam go wzrokiem do salonu Alex.Co to miało być? Czy on mi groził? Jeśli tylko spróbowałby oblać mnie kolejny raz zapłaciłby za to życiem.
-Rita kochanie!-tuż za uchem usłyszałam piskliwy głos samej organizatorki zabawy.
-Cześć Alex.-starałam się zakryć ogromną niebieską plamę na bluzce.
-Matko kochana co Ci się stało?-Spojrzała na moją już prawie całą niebieską koszulkę.
-Jakiś kretyn wylał na mnie to niebieskie coś..-mruknęłam-Zresztą nie ważne.-wzrokiem szukałam baru.-Przyszłam się tu zabawić i zapomnieć o tym gównie.-krzyczałam z zamiarem przekrzyczenia muzyki.
-Bardzo dobrze kochana.Bar jest w kuchni.Miłej zabawy-uściskała mnie na pożegnanie i znikła.
Przyszłam tu z zamiarem dobrej zabawy.I tak właśnie zrobię.Będę się bawić.Zapomnę o wszystkim.Chociaż w małym stopniu.
Przedzierałam się przez ciała spoconych ludzi.Zdążyłam podejść do baru i mogłam wyczuć ostry zapach mieszanych alkoholi.
-Co dla Ciebie?-usłyszałam ciepły głos barmana.
-Na początek piwo z sokiem wystarczy-uśmiechnęłam się niepewnie na co ten skinął głową.Już po chwilę dość duży plastikowy kubek czekał przede mną.
-Dziękuję.-szepnęłam zanurzając usta w zimnej alkoholowej cieczy.
Reszta potoczyła się już bardzo szybko.Kolejne alkohole lądowały w moim żołądku.Straciłam rachubę..Sama już nie wiem co piłam.To nie robiło na mnie wrażenia.
Porwana przez wir muzyki i bawiących się ludzi pognałam w stronę parkietu.Co prawda nie lubiłam tańczyć jednak procenty robią swoje.Mogłam poczuć ocierające się o mnie ciała innych ludzi.Było mi tak gorąco.Jednak to gorące ciepło nie przeszkadzało mi wcale.Kiedy poczułam pragnienie rosnące w moich żyłach podeszłam do baru.Zauważyłam tam jego..Liam.. westchnęłam z dezaprobatą pochłaniając niedawno podawane mi przez barmana mi piwo.
-Jeszcze jedno.-poprosiłam korzystając z darmowego zapasu.
-Tej pani proszę już nic nie podawać..-odwróciłam się w stronę dochodzącego głosu..Znowu on.-Chodź.Odwiozę Cię do domu.-mruknął łapiąc mnie za nadgarstki odrzucając plastikowy kubek.
-Puść mnie! Nigdzie z Tobą nie jadę!-zaczęłam się miotać jednak na marne.Byłam zbyt pijana.
-Oj daj spokój..Chce Ci tylko pomóc.-dodał wyprowadzając mnie z domu.-Poczekaj tutaj chwilkę.Podjadę tu samochodem.-mruknął pomagając siadać mi na krawężniku.
Kiedy tylko odszedł kawałek dalej wstałam i zaczęłam iść w przeciwną stronę.Sama nie wiem czemu odeszłam.Po prostu nie lubię kiedy ktoś mną rządzi.A to,że jestem pijana nie oznacza,że zezwala to komuś na dyrygowanie mną.Przecież ja go nawet nie znam.
Szłam sama nie wiem gdzie.Po prostu szłam śmiejąc się pod nosem i podśpiewując nieznaną melodię.
-Rita!-usłyszałam dobrze znany mi głos.-Rita wracaj tu!-powtórzył na co ja się tylko zaśmiałam.Przyśpieszyłam kroku na co Liam zareagował nie zbyt ciekawie.Słyszałam odgłos odpalającego silnika i chwilę później chłopak był obok mnie tylko,że w samochodzie.
-Wsiadaj.-warknął.
-Nie.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Nie zamierzam się z Tobą drażnić.Po prostu wsiądź do tego pieprzonego auta,zamknij te pieprzone drzwi i zawiozę Cię do tego pieprzonego domu!-warknął.
W końcu po pół godzinnych negocjacjach zostałam brutalnie wciągnięta do auta.Zaczęłam się szarpać z drzwiami lecz ten kretyn załączył blokadę dla dzieci.
-Otwórz te drzwi!-krzyknęłam.
-Uspokój się.-dodał zupełnie spokojnie.Przywitało się to z moim środkowym palcem.
Oparłam głowę o szybę i przymknęłam powieki.Czułam,że sen zbliża się nieubłaganie..Co więcej nie miałam sił by się temu sprzeciwić.

                                    Obudziły mnie głośne krzyki z dołu.Ojciec doskonale wiedział,że niewyspana Rita to wściekła Rita. "Serio możesz być jeszcze bardziej gorsza niż jesteś teraz?!" 
Wściekła prawie,że natychmiast wstałam z łóżka,dzięki czemu moja głowa zaczęła niemiłosiernie boleć a suchość w gardle spotęgowała się jeszcze bardziej.Poprawiłam piżamę w kotki,która nie wiem jakim sposobem się na mnie znalazła i zeszłam na dół.
Przywitały mnie tam śmiechy a nawet płacz Jay.Rozejrzałam się po salonie w,którym zawitało być może z 13 osób.Westchnęłam i niemrawo skierowałam się w stronę kuchni.A mówię ściślej to lodówki w,której znajdowała się woda.Chwilę później przezroczysta cieć łagodziła moje wyschnięte gardło.
-Rita pozwól do mnie na moment.-krzyknął tata z salonu.Jednak koło uszu przeszła mi jego prośba.Wzięłam ostatni łyk wody i zaczęłam się kierować z powrotem do mojego pokoju.
-Rita prosiłem Cię o coś!-warknął nabuzowany moją ignorancją.Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się do salonu.
Moje oczy przybrały kształt mniej więcej piłek do ping ponga,kiedy ujrzałam jego..Co prawda byłam pijana,jednak kilka wątków mój mózg zdążył zakodować.Między innymi jego osobę.
-Poznaj proszę.-westchnął w myślach przypominając sobie pewnie ich imiona - to jest Zayn,Louis,Liam,Harry i Niall.-gestykulował.-Panowie proszę poznajcie moją córkę Ritę.
Jedyne słowa jakie cisnęły mi się wtedy do ust brzmiały O mój Boże...

11 komentarzy:

  1. Boskie! <333
    Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  2. jest świetny czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny!!! Dawaj next !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział. jest świetny!! Dlugosc niesamowita. nie moge sie doczekac reakcji Rity na chłopaków . haha. nie no zapowiada sie baaardzo ciekawie. :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezus jaki zajebisty <3 kochana pisz szybko dalej :* /Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, kiedy next???

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuuuuuuperrr!!! Nastepny proszee ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy dodasz next...? bo bardzo fajne..:)

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy dodasz co następny..?

    OdpowiedzUsuń
  10. fajnie sie zapowiada bede czytac

    OdpowiedzUsuń