środa, 13 listopada 2013

Rozdział 10

-No dalej Tomlinson,odbieraj ten telefon..-fuknęłam do przystawionej do ucha komórki.Dzwoniłam do niego od kąt wybiegł z mieszkania zostawiając mnie i Liam'a z tym bajzlem samych.Co on sobie w ogóle myślał,co miałam powiedzieć Jay,kiedy wróci ze szpitala?  
"Oh bardzo mi przykro ale Twój syn prawie zabił swojego najlepszego przyjaciela" ?
Nonsens.Poza tym wiedziałam,że Liam nie zamierza kłamać,nie dość,że był przykładnym chłopakiem to na dodatek synem,przyjacielem i obywatelem.Cóż mogłam więcej zrobić poza rozłożeniem rąk w geście bezsilności? "Może zacząć szykować się do szkoły?" . Dzięki tylu wolnym dniom zapomniałam,że czeka mnie kolejne pięć dni morderczego marszu do szkoły,mogłam przypomnieć sobie o tym argumencie w momencie w,którym Lou proponował mi wyjazd.Właśnie Lou..dlaczego temat tej całej Eleanor był dla niego tak bardzo ciężki?Co się wydarzyło pomiędzy nimi a co więcej dlaczego ona go zostawiła?Nie chciałam  zabrać tych pytań do grobu więc udałam się do najbardziej znienawidzonej przeze mnie osoby..
         
                                                                     ***
-Masz dwa wyjścia,pierwsze polega na wyciągnięciu przez Ciebie telefonu i podanie mi jej numeru albo..
-Albo co?-przerwał mi nie kryjąc rozbawienia,które miałam zamiar zmazać z jego buzi.
-Albo powiem Jay,że ta cała sytuacja została spowodowana przez Twoją osobę.-uśmiechnęłam się zwycięsko.
-Nie uwierzy Ci.-splunął marszcząc brwi,w wyniku czego między nimi powstała zmarszczka.
-Myślisz?Muszę Cię rozczarować ale ja mam zupełnie odmienne zdanie.Myślisz,że nie uwierzy osobie,która została porzucona w hotelu? Poza tym Liam zaręczy za mnie.-spojrzałam na jego spiętą sylwetkę i wiedziałam,że wygrałam.Moje słowa odbiły się jedynie echem ponieważ chłopak nie odpowiedział nic.
-To jak?Podasz ten numer czy mam poinformować Jay o tej nieprzyjemnej sytuacji? Hmm?-przygryzłam wargę po to aby się nie roześmiać,tak bawiła mnie jego bezradność,czułam wtedy,że jest nie zależny ode mnie,od tego co ja zrobię i jaki ruch wykonam.
Wpatrywaliśmy się w siebie pustymi spojrzeniami,kiedy zdałam sobie sprawę,że nic z tego,Harry nie zamierzał podać mi numeru telefonu.
-Dobra jak chcesz,chciałam dać Ci szansę.-poprawiłam okulary na nosie i odwróciłam się pewnym krokiem dzięki,którym moje włosy otuliły buzię niczym najcieplejszy szal.
Już miałam pociągnąć za klamkę,kiedy zza pleców doszedł mnie szept chłopaka informujący o tym,że dopięłam swego.
-Przyjemnie się z Tobą robi interesy wiesz?-uśmiechnęłam się z kpiną wychodząc z pokoju.

                                                                  ***

-Martwię się o niego Rita,nie ma go już tyle czasu,a co jeśli się coś stało?Co jeśli jakaś niezrównoważona psychicznie fanka zapragnęła go porwać?Nigdy sobie tego nie wybaczę,Boże przecież mogłem tu być powstrzymać go,wtedy może oszczędzilibyśmy wszystkim tyle problemu kłopotu..
-Zamknij się Liam,Twoje gadanie naprawdę niczego nie ułatwia a działa w ręcz przeciwny sposób.-przerwałam chłopakowi w ten sam okrutny sposób w jaki chwilę temu przerwano mi.-Mam pomysł ale nie jestem pewna czy zadziała.-przygryzłam wargę czekając na reakcję chłopaka.
-No mów dalej..
-Zadzwoń do Zayn'a i Niall'a,ta cała Perrie może poczekać a żarcie ze sklepu nie ucieknie,pojeździjcie po okolicy a ja się przejdę.-odpowiedziałam wstając z kuchennego krzesełka.
-Nie ma mowy,że pójdziesz sama.Ta okolica jest niebezpieczna na tyle abym Cię nie puścił samej,poza tym internet i prasa huczą o Jay i Tom'ie a co do Twojej osoby się nie wypowiem..Uwierzysz,że jesteś postrzegana przez kilkanaście tysięcy osób jako dziewczyna Harrego?-zaśmiał się głupkowato.Poczułam jak żółć podchodzi mi pod gardło,nigdy nie przejmowałam się tym co ludzie mówią ale ja i Styles? Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego w zakresie znajomości a co dopiero miłości.
-To nie jest śmieszne tylko odrażające.-fuknęłam wychodząc z kuchni.
-Ludzie,którzy nas otaczają bywają okrutni,uwierz wiem coś o tym,ale widząc na Twoim prawym nadgarstki bransoletkę Harrego trudno jest wymyślić coś innego.-brunet podążył za mną trącając mnie w ramię.Odruchowo zerknęłam na różowy nabytek a niewidoczny uśmiech wparował na moje usta.
-To bransoletka ma świadczyć o tym czy się z kimś jest czy nie? To jest chore poza tym Styles jest ostatnią osobą na całej kuli ziemskiej z,którym mogłabym być!-warknęłam miażdżąc Liam'a spojrzeniem.
Chłopak chciał coś dodać jednak uprzedziło go chrząknięcie w korytarzu.Jak na zawołanie obydwoje zwróciliśmy się w tamtą stronę.
-Jeżeli skończyliście dyskutować o mojej osobie chętnie Wam pomogę w poszukiwaniu Lou.-spojrzałam w jego zielone tęczówki w,których kryło się rozczarowanie i ból,który rozrywał moje serce.
-Świetnie!-Liam klasnął w ręce-Harry pójdziesz z Ritą i poszukacie go w okolicach parku i jezior a ja zadzwonię po chłopaków.-uśmiechnął się przekomarzająco i wolnym krokiem zaczął wspinać się po schodach.
Przekręciłam oczami,zakładając buty i skórzaną kurtkę.
-Idziemy.-pełna determinacji wyszłam z mieszkania.Zostałam przywitana przez zimne powietrze i ciemno-szare niebo,które przypominały papierosowy dym.
-Dobra..-wzięłam głęboki oddech rozkoszując się bolesnym ukłuciem w płucach.-Ja idę w stronę parku a Ty idź nad to jezioro-zadyrygowałam starając się pozbyć chłopaka.
-Hola hola..Nie ma nawet takiej mowy.-szarpnął mnie dość gwałtownie za ramię-Dla zrozumienia..ja nie lubię Ciebie,Ty nie lubisz mnie i okej,taki stan rzeczy mi naprawdę odpowiada,ale nie chce mieć Cię na sumieniu,kiedy jakiś niewyżyty facet zechcę Cię bzyknąć.-przyciągnął mnie do siebie zaciskając mocniej ręce na moim ramieniu.Pomimo mroku widziałam jego zielone tęczówki,które zdawać by się mogło wysyłały do mnie tajemnicze znaki,które tak bardzo chciałabym umieć rozszyfrować.Nie mogłam oderwać od niego wzroku,nawet pomimo tego bolesnego zacisku na moim ciele.Czułam jak jakaś siła nie pozwala mi spojrzeć gdzieś indziej,czułam się zaczarowana i zaślepiona krystaliczną zielenią jego oczu.
-No co? Mam coś na twarzy czy jak?-dopiero pod wpływem jego głosu poczułam jak czar prysł niczym mydlana bańka a w moje ciało wstąpiła fala obrzydzenia do samej siebie. "Co się ze mną dzieje?!" Potrząsnęłam delikatnie głową pragnąc odpędzić te obce mi myśli.
-Nie..nie nic ja po prostu...dobra mieliśmy iść szukać Louis'a.-za jąkałam się oddalając od chłopaka,który sprawił,że na przemarzniętej buzi pojawił się rumieniec.
-Racja..

                                                               ***
-Tomlinson na Boga,jeżeli tylko Cię tu znajdę skopię Ci  dupę!-warknęłam sama do siebie.
Do parku prowadziły dwie drogi,więc żeby było szybciej postanowiłam,że jedną pójdę ja a Harry niech robi co chce,chłopak oczywiście nie pozwolił mi na to jednak było za późno.A więc jestem w ciemnym parku,na dodatek sama szukając chłopaka,który zapadł się pod ziemię.
Obszukałam dosłownie każdy zakamarek mojej ścieżki a jedyne co znalazłam to psia kupa pod podeszwą mojego buta.
-I wtedy uderzyłem go,nie chciałem jednak tak bardzo mnie wkurzył,że miałem ochotę go zabić.-usłyszałam pijacką paplaninę i z góry wiedziałam,że był to Tomlinson.Poszłam w,kierunku jego głosu a widok jaki ujrzałam przyprawił mnie o łzy śmiechu.
Lou siedział na małej drewnianej ławeczce za niewielkimi krzakami a koło niego prawdopodobnie jakiś bezdomny pan lub pijaczyna,który był bardzo zakłopotany obecnością Tomlinsona.Uśmiechnęłam się sama do siebie wychodząc na przeciw ich osobom.
-Cześć Lou-przywitałam chłopaka machając mu przed oczami,jego wzrok automatycznie skierował się na moją osobę a pomiędzy brwiami powstała zmarszczka.
-Idź sobie,ja nigdzie nie idę!-krzyknął jak dziecko,które nie dostało lizaczka stanowczo kopiąc w ziemię.-Tu mi dobrze.-odburknął.
-Ja Cię nie znam chłopcze-pan,który siedział obok Lou najwyraźniej postanowił się odezwać.-I powiem Ci jedynie,że pomoc psychiatryczna będzie Ci niezbędna,a teraz przepraszam ale wolę spędzać czas z upierdliwą żoną niż z pijanym nastolatkiem.-zaśmiałam się pod nosem odprowadzając mężczyznę wzrokiem."Czyli jednak ani nie bezdomny ani nie pijaczyna"
Usiadłam koło pijanego chłopaka milcząc,wiedziałam,że rozmowa będzie mu potrzebna ale skoro chciał milczeć i przemyśleć wszystko nie mogłam naciskać.Sam musi chcieć powiedzieć mi co jest nie tak.
Czas ciągnął się niesamowicie a powietrze zaczęło być coraz bardziej mroźne i nieprzyjemne.Za każdym razem,kiedy wiatr wiał w moim kierunku moje ciało zaczynało drżeć jakby fala niewidzialnych szpilek uderzała w nie,jednak nie chciałam wracać bez chłopaka nawet jeżeli miało się to skończyć moim zamarznięciem.
-Załóż to-w końcu po prawie godzinie ciszy chłopak przemówił zakładając na moje ramiona swoją kurtkę.
-Nie jest mi zimno.-skłamałam oddając skórzaną rzecz.
-Tak,jasne.-syknął uparcie nakładając na mnie swoje nakrycie po raz kolejny.
-Dziękuję.-szepnęłam spuszczając wzrok,co spotkało się z kolejną uderzającą falą ciszy,której tak bardzo chciałam uniknąć.Chciałam z nim porozmawiać i wyjaśnić,nie mogłam pozwolić na to  aby zatrzymywał to w sobie,przecież jestem tu z nim a przede wszystkim dla niego.Nie odpuszczę choćby nie wiem co.
-Porozmawiaj ze mną Lou.-moje słowa były niesione przez wiatr a wśród takiej przeraźliwej ciszy zdawały się być krzykiem.-Potrzebuję tego równie mocno co i Ty.-kiedy wzrok Louis'a utkwił w moim dostrzegłam,że pod jasnobiałym światłem latarni było widać czerwone niczym krew oczy chłopaka a po policzkach sunące łzy."Oh mój zagubiony chłopcze proszę nie płacz" szepnęłam niemo nadal nie mogąc odwrócić od niego wzroku.-Proszę nie.-zajęczałam przyciągając go ku sobie.-Nie płacz proszę nie płacz..-szepnęłam do jego włosów gładząc go tak jak zeszłego wieczoru.
-Nie chce nic mówić,nie chce przywracać tych wszystkich okropnych wspomnień na nowo.Chcę tu siedzieć z Tobą i przytulać Cię bo wtedy nie czuję jak moje serce pęka.-jego słowa sprawiły,że do oczu napłynął mi słony płyn,który wkrótce zaczął kreślić słone ślady po policzku.-Przy Tobie czuję się bezpieczny i zrozumiany,proszę nie proś mnie o to abym zaczął przywoływać ten cały koszmar po raz kolejny.Proszę.-fala rozgoryczenia wprawiła moje ciało i umysł w rozpacz.Płakałam razem z nim,płakałam z bezradności,z faktu,że nie mogę odgonić od niego tego całego gówna,że jestem tak cholernie bezsilna i pełna współczucia dla chłopaka,który przyciskał mnie do siebie,a tak bardzo chciałabym móc,żeby wszystko co złe dało mu spokój.On nie zasłużył na to,nie teraz,kiedy go poznałam,nie po tym wszystkim.
"Tak bardzo chciałabym móc wziąć to całe zło na siebie mój zagubiony i bezradny Lou."
-W porządku.-odparłam jedynie dwa wyrazy,ponieważ nie byłam wstanie powiedzieć ani słowa więcej,przez napływające na nowo łzy,które nie znały dla naszej dwójki litości.
-Płaczesz?-chłopak odsunął się ode mnie dosłownie na kilka centymetrów patrząc na moją czerwoną twarz.-Skarbie proszę nie płacz,nie możesz przejmować się mną,nie chce doprowadzać Cię do łez.-położył swoją dłoń na moim lewym policzku kciukiem ścierając słone łzy,a ja niczym jego lustrzane odbicie,zrobiłam to samo.
-Chciałabym aby wszystko w Twoim sercu i podświadomości układało się tak jak sobie życzysz..Chciałabym aby wszystko było dobrze,a kiedy widzę Ciebie w takiej rozsypce moje serce pęka..Twoje cierpienie sprawia,że i ja cierpię Lou..-szepnęłam łkając.Pierwszy raz takie słowa wydostały się z moich ust,jednak teraz nie przejmowałam się tym.
Patrzyłam jak do jego oczu napływają kolejne łzy,ale tym razem zdawać by się mogło,że to łzy wzruszenia,które przyprawiło moje serce o lekką uciechę.
Chłopak popatrzył na mnie chwilę po czuł przytulił się do mnie jakby nigdy w życiu nie czuł kobiecej bliskości,jakby nigdy przedtem nie był przytulany,jakby nikt nie mówił do niego takich ciepłych rzeczy jak ja sekundę temu.
-Dziękuję,że tu jesteś,dziękuję za to,że przyszłaś.-mruknął do mojego ucha w wyniku czemu dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa.
-Już dobrze Lou.-szepnęłam do jego włosów po raz wtórny rozkoszując się ich miękkością.
Chwila w jakiej byliśmy przytuleni zdawała się być wiecznością.Czułam,że chłopak i ja zbliżyliśmy się do siebie dzięki tym strasznym wydarzeniom,które ukształtowały nasze relacje.
-Wiesz,że prędzej czy później będziesz musiał porozmawiać z Harry'm?-Lou odskoczył ode mnie niczym oparzony,zdenerwowany krążył wokół ławeczki a mi od samego patrzenia zakołowało się w głowię.
-Ten skurwiel przekroczył granicę,takich wydarzeń nie miesza się w kłótnie!-krzyknął uderzając dłonią w drzewo na co mimowolnie pisnęłam.Oczy chłopaka momentalnie skierowały się ku mojej osobie a ja poczułam niesamowity uścisk w brzuchu.Współczucie mieszało się z lekkim strachem przez co wariowałam.
-Przepraszam-chłopak podszedł do mnie a ja odruchowo się cofnęłam.-Proszę nie..Rita nie bój się mnie,przepraszam ja po prostu czasem nie mogę zapanować nad sobą..Przepraszam nie chciałem abyś się przestraszyła-Lou momentalnie porwał mnie w ramiona tuląc do swojej piersi.-Przepraszam.-mruknął całując mnie w czoło.
-Już dobrze,po prostu zaskoczyłeś mnie nic więcej.Jest okej.-odpowiedziałam lekko ściskając go w pasie.-A teraz chodź do domu.-mruknęłam delikatnie ruszając z miejsca.
Szliśmy w ciszy,jednak nie takiej krępującej lecz wręcz przeciwnie.Dopiero teraz zdawać by się mogło,że dopiero teraz Lou uzmysłowił sobie co tak naprawdę się wydarzyło.Patrzyłam z niepokojem na chłopaka,który nie mógł złapać oddechu z przerażenia,choć ta cała sytuacja była spowodowana beznadziejnym zachowaniem Harrego.
-Czym się denerwujesz?-zapytałam uśmiechając się krzepiąco.Nie chciałam aby ta cała sytuacja odbiła się tylko na nim.Lou był niecierpliwy to fakt ale Styles poruszył bardzo świeżą ranę.
-Wszyscy będą mnie oskarżać a ja nie chciałem go skrzywdzić po prostu tak..
-Shhh-skarciłam go kładąc palec na ustach-To nie była Twoja wina Lou i Bóg mi świadkiem,że jeśli ktoś oskarży o to wszystko Ciebie nie wyjdzie z tego cało.-ścisnęłam jego dłoń śmiejąc się lekko.
-Narobiłem niepotrzebnego zamieszania..
-Boże strasznie dużo gadasz.-przewróciłam oczami.-Kiedyś musiał być ten pierwszy raz co nie?-trąciłam go w ramię na co się zaśmiał ale po chwili to ukrył.-Ohh Tomlinson,przestań się nad sobą użalać,jesteś świetny!-pisnęłam,kiedy chłopak uszczypał mnie w pośladek.-Zboczeniec!
-Ty też strasznie dużo gadasz.
-Wykorzystujesz moje sztuczki przeciwko mnie? Oh nie ładnie nie ładnie!-zaśmiałam się,biorąc chłopaka pod ramię.
Kolejne piętnaście minut minęło strasznie cicho.Byłam strasznie zmęczona,oczy samowolnie się zamykały choć starałam się zrobić wszystko co w mojej woli,żeby tego uniknąć.
-Jesteś wyczerpana prawda?
-Mhm.-jedynie byłam w stanie to wydusić.Całe moje ciało było wyczerpane.
"Usta też? Chyba od pyskówek!"
Kiedy w końcu dotarliśmy do ciemno-brązowych drzwi poczułam ulgę.W końcu będę mogła iść do swojego pokoju położyć się i przemyśleć wszystko co się wydarzyło dzisiaj."Dziękuj tacie za naprawioną szybę!"
Z prędkością ślimaka zdjęłam buty i kurtkę wręcz modląc się w duchu o to abym dała radę dojść do pokoju.
-Nie zostawiaj mnie.-usłyszałam przerażony szept Lou na co tylko przekręciłam oczami.-Co jeśli moja mama już jest? A co jeśli Harry wrócił?!-zaczął zrzędzić a ja momentalnie osłupiałam.Harry! Miałam mu dać znać jak znajdę Tomlinsona a kompletnie o tym zapomniałam.Nagły napływ adrenaliny spowodował to,że automatycznie odechciało mi się spać.
Wysunęłam telefon z kieszeni i napisałam krótki tekst.Oczywiście postanowiłam napisać wiadomość również do Liam'a,który powiadomi resztę.

                                                     Do : Harry S.&Liam Payn.
                                Znalazłam go..Jesteśmy w domu.

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź bo telefon momentalnie zawibrował.

                                                  Od : Harry S.
Zabije Cię! Ja się szwendam jak głupi narażam swoje młode życie a Ty wyjeżdżasz mi z tekstem,że już jesteś w domu?! Jesteś beznadziejna! Grrrrr.
  
                                                    Od : Liam Payn
Ok.Znając Lou jest schlany w trzy dupy.Połóż go spać zanim Jay go zobaczy..;)
Skrzywiłam się złowieszczo do monitora wystukując tekst do Harrego.Liam'owi postanowiłam nie odpisywać."Nie obrazi się prawda?'

                                                 Do : Harry S.
Odszczekaj to albo nie wejdziesz do domu! no już Style's wiem,że potrafisz ;)

                                                Od : Harry S.
                                           Nie ośmielisz się!

                                              Do : Harry S.
                                             Założymy się?

                                           Od Harry S.
                  Przepraszam za to,że jesteś taka pierdolnięta! Mam swój klucz ;)

 Ten chłopak doprowadzał mnie do szału,miałam ochotę kopnąć go w kroczę i dosłownie walnąć pięścią w twarz przypadkiem wybijając wszystkie zęby! Sprawiał,że wariowałam i to w ten mniej pozytywny sposób.
Nie przejęłam się jego odpowiedzią na tyle,żeby zabarykadować drzwi,po prostu uważałam,że ten chłopak nie jest wart mojej złości.
-Chodź Lou.Idziemy spać.-skwitowałam ponownie chowając telefon do kieszeni,podchodząc do chłopaka.Jedną ręką oplotłam go w tali a jedną z rąk chłopaka przewiesiłam sobie przez szyję,miałam choć pewność,że nie upadniemy.
-Mama nie będzie zadowolona widząc nas razem w łóżku-zaśmiał się i zdawać by się mogło,że momentalnie powrócił chłopak z tej małej drewnianej ławeczki,który ledwo na niej siedział.
-Lueh Ty śpisz w swoim łóżku.-mruknęłam wlekąc go za sobą na schodach,kiedy udało mi się dostać na samą górę chłopak wydostał się z mojego objęcia i runął na ziemię.
-O mój Boże.-zapiszczałam klęcząc tuż przed nim.
-Wystarczy Louis.-wymamrotał pijackim tonem.
-Na żarty Ci się zebrało?Wstawaj z tej ziemi,bo jak Jay Cię zobaczy to zabije i Ciebie i mnie!-warknęłam.Chłopak jednak nic sobie nie robił z moich słów,więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.Złapałam go za dłonie i zaczęłam ciągnąc do jego pokoju,kiedy mi się to udało zostały jedne z najgorszych możliwych rzeczy.Zaciągnięcie go do łóżka i rozebranie.
"Przecież nie dobiorę mu się do gaci!" 
Spojrzałam na chłopaka,który uśmiechał się sam do siebie,nie byłam pewna czy przez alkohol czy przez moje starania zaciągnięcia go do łóżka "Oczywiście nie w tym sensie",uśmiechnęłam się do swoich myśli podchodząc do chłopaka i ciągnąc go w górę za ręce,później jak oparzona rzucając go na łóżko.Nie wiem jakim cudem ale się udało.Modliłam się w duchu aby chłopak usnął,wtedy ta cała sytuacja nie byłaby tak niezręczna ale jak na złość zrobił przeciwnie.Chciałam mieć to za sobą więc nie widziałam innego wyjścia.
Usiadłam obok niego i zaczęłam rozpinać mu rozporek ignorując gorące policzki.
-Nawet Eleanor nie przechodziła tak szybko do rzeczy-byłam pewna,że moja twarz kolorem przypominała ostry czerwony kolor.
-Nie utrudniaj mi tego.-syknęłam ściągając jego spodnie do kostek a później zrzucając na ziemie.
Weszłam na łóżko i za czołgałam się w stronę torsu chłopaka.Podciągnęłam jego podkoszulek na co chłopak się zaśmiał.
-Podnieś ręce Lou.-byłam zrozpaczona,rozmawiałam z nim jak z małym dzieckiem,co powodowało,że ta cała sytuacja krępowała mnie jeszcze bardziej.
-Nie-odpowiedział a ja miałam ochotę go udusić.
-Jak to nie? Zero dyskusji,podnoś te ręce!-wrzasnęłam.
-Za buziaka.-znieruchomiałam.
-Słucham?
-Wydaje mi się,że usłyszałaś.Dasz mi buzi to podniosę ręce.-odpowiedział.
Cóż on wygaduje? Czyżby starał się ze mną targować? Ogłupia? Chciał mnie zirytować i powiem szczerze,że idealnie mu to wychodziło.Drugi Styles normalnie.
-Loue przestań mamrotać.Proszę Cię podnieś ręce i będzie po sprawię.-spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się wymownie.
-Buzi albo nic z tego.-wyszczerzył się jak głupi jednak ja miałam zupełnie inne wyjście.
-Przecież wiesz,że nie muszę tego robić? Mam na myśli oczywiście zdejmowanie z Ciebie tych ciuchów.-uśmiechnęłam się krzyżując ręce na piersi.Pijaczek głośno westchnął podnosząc ręce do góry.-Bardzo ładnie.-uśmiechnęłam się cmokając go w policzek. 
"Kim Ty jesteś i co zrobiłaś z Ritą,bo ta dziewczyna tu na pewno nią nie jest!"
-Dobranoc Lou.-szepnęłam schodząc z łóżka,chłopak nie odpowiedział nic co świadczyło o tym,że śpi.
Zeszłam na dół jak najciszej,kierując się od razu do kuchni,wyjęłam z lodówki wodę mineralną i nie patyczkując się w wlewanie do szklanek zaczęłam pić z tak zwanego gwinta*,kiedy poczułam jak upragniona fala kojącego chłodnego płynu przelała się do gardła poczułam ogromną ulgę.Chwila ciszy i spokoju była mi naprawdę potrzebna.
Wzięłam serię głębokich oddechów i skierowałam się w kierunku szafki z proszkami.Wyciągnęłam z niej tabletkę przeciwbólową,następnie kierując się w stronę szklanek,pochwyciłam jedną nalewając do niej soku pomarańczowego,który jest najlepszy na kaca i zaczęłam iść w kierunku pokoju Louis'a.
Zdążyłam postawić nogę na pierwszym schodku,kiedy usłyszałam trzask a to co zobaczyłam przyprawiło mnie o mdłości.

~~*~~
Kochane dzióby jesteście cudowne! Dziękuję Wam za poprzednie komentarze,które zmotywowały mnie do działania.Teraz jestem pewna,że w każdych okolicznościach mogę liczyć na daną grupkę osób,które są ze mną <3
Cóż odnoście rozdziału,bardzo podpadł mi do gustu a co więcej jestem z niego potwornie dumna.Dlaczego?
•Jest długi.
•Zawiera bardzo uczuciowe sceny
•Jest przelaniem emocji.
Wiem,że pewnie macie jakieś swoje zastrzeżenia co więcej jestem na nie gotowa.Życie jest szkołą więc uczymy się robiąc błędy.
Czekam na Waszą opinię ponieważ  10 komentarzy = nowy rozdział.
Kocham Was całym serduchem!
K xx  

11 komentarzy:

  1. Rozdział jest zajebisty i taki dłuuuuuuugi *__*
    Mam wrażenie, że Rita podoba się Harremu, ciekawe...
    "Zdążyłam postawić nogę na pierwszym schodku,kiedy usłyszałam trzask a to co zobaczyłam przyprawiło mnie o mdłości." Co to takiego mogło być? Czyżby Styles z jakąś dziwką?Możliwe.
    Awww Louis jaki słodki *o*
    Czekam na kolejny rozdział i Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sama jestem zdziwiona długością tego rozdziału.Samo tak jakoś wyszło :)
      Cóż nie zdradzę nic odnośnie Harrego i Riti,tak samo jak tego kto wejdzie do mieszkania,chociaż mam tak bardzo na to ochotę! :)
      Mam nadzieję,że nie obrazisz się na mnie ;D
      Ohoo tak też uważam,że Lou wykazał się,nie tyle,że słodkością jak i szczerością.Starałam się ukazać jak bardzo zależało Loueh na tej rozmowie ;)
      Mam nadzieję,że nie zawiodę Ciebie i Was na przyszłym rozdziale! :p
      Całuję i Ściskam xx
      K xx

      Usuń
  2. Cudowny ! <3 Czekam na next !!!! <3 /Katy ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnyy!!! Jak naszybciej dodaj następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest takie za.. zarąbiaszcze <3<3<3<3

    Tyle emocji że w głowie szumi
    oczy się pocą itp.

    Uwielbiam ten blog <3<3

    I love you
    Anana

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział<3 kocham twojego bloga;) czekam z niecierpliwością na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem ciekawa kogo zobaczylaaa *-* ;o któregos z chlopaków czy calkiem kogos nieznanego itp. ;o
    zajebiste czekam na nast. cz. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział.
    Zaczęłam czytać twojego bloga dopiero dzisiaj, bo wczoraj nie miałam za bardzo czasu.
    Bardzo spodobało mi się twoje opowiadanie, więc chyba się nie zdziwisz, jeżeli będę wchodzić tutaj codziennie?
    Kocham cię :*
    PS. Mogłabyś dodać opcję obserwatorów? Łatwiej było by nam i tobie ^^
    Dziękuję, jeżeli dodasz taką opcję. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju dziękuję Ci za potok takich ciepłych słów,bo właśnie one sprawiają,że wchodząc tu się uśmiecham.
      Będę zaszczycona widząc Cię tutaj i mówię to serio poważnie.
      Ja również Ciebie kocham i oczywiście opcja obserwatorów została dodana.
      Dziękuję,że ze mną jesteś! <3
      K xx

      Usuń
  8. Teraz przegięłaś..Jak możesz kończyć w takim momencie?No ja się pytam jak?
    Wypluwam serce z ciekawości XD tak wiem dziwacznie to brzmi ale ciul XD
    Jejuu jestem szalenie ciekawa co zobaczy Rita..
    A może to była Alex? Przyszła ją przeprosić czy coś?;p
    Jestem ciekawa relacji między nimi.W bardzo realny sposób przedstawiłaś kłótnie przyjacielskie,które w moim przypadku są prawie,że codziennie.
    Rita jest tak jakby przybraną siostrą Tomlinson'a a mam dziwne przeczucie,że coś będzie między nimi XD No jak z Eleanor nie wyszło to dlaczego z Ritą miało by nie wyjść? Cóż jestem również ciekawa jak umarła mama głównej bohaterki.Mam nadzieję,że w przyszłych częściach dowiemy się o wiele wiele więceeeej *_*

    Cóż..
    Rozdział jest zajebisty tak jak zeszłe i mam nadzieję,że ktoś jeszcze doda te 2 komentarze bo uschnę tutaj a nie chcemy tego! :*
    Kocham Cię normalnie!
    Całuję! /Kaśka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie, cudowne, sliczne I poprostu zajebiste...masz talent ciekawi mnie co będzie dalej . Co ją przytrafiło o mdłości czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń